Wasyl słuchał informacji zebranych przez miejscowych. Dumał nad rozwiązaniami i czekał aż się wypowie któryś z dowódców milicji.
- Schumann, Colinski? Jakie macie plany? Bronicie się tu czy ewakuację zarządzacie?- Zapytał z lekkim uśmiechem.
- No ja i moi ludzie jeno do wybijania tego ścierwa jesteśmy, ale Wy? Macie rozkazy.- Uśmiechnął się ciepło.
- Wydaje mi się, że lepiej się tu bronić lub jeśli jesteśmy mocni pobawić się na przedpolu z nimi.- Pochylił się z pytaniem w oczach do Gregora.
- Poza tym Jorgow i bojar nie będą radzi słysząc, że nowiutkie zabudowy oddaliście bez walki zwierzoludziom, których macie wytępić.- Zwrócił się do dowódców milicji.
- Ja bym spróbował obrony. Kobiety i dzieci na łódź na środek rzeki by odpłynęli jeśli będzie taka konieczność.- Zaproponował Drozdow.
Kapitan najemników zrobił na jednym ze stołów miejsce i zaczął ustawiać sztućce, miski, talerze kufle na wzór budowli we wiosce. Rzekę zrobił z kawałka ścierki zabranej dziewce służebnej a las z okruchów chleba, który nakruszył się podczas posiłku.
- Tu mamy mniej więcej plan wioski. Jakieś propozycje co do obrony?- Zapytał Drozdow zadowolony ze swojego dzieła.