Ryo zeskakuje na dół. Jako że wymaga to zwieszenia się z balkonu, o czym była mowa, toteż zakładam, że ognistą kulę trzeba było rozproszyć przed tą czynnością a miecz schować do pochwy, albo wziąć w zęby, czy coś.
Lądowania nie można nazwać bezszelestnym - głuche łupnięcie rozchodzi się echem po korytarzach. Mimo to zjawienie się Ryo wśród kukieł pozostaje bez widocznej reakcji, póki co.
Kukły są zrobione z rozmaitych materiałów: drewna, skór, metalu, nawet gliny, czy innego błota - wszystko w najróżniejszych kombinacjach. Ryo próbuje przyjrzeć się szparze na drewnianej piersi jednego z tancerzy, wewnątrz której coś się błyszczy. Wydaje się, jakby w środku, wewnątrz, tkwił jakiś emitujący światło klejnot.
Tymczasem z galeryjki nadlatuje rzucony przez Ghorbasha kawałek nadpalonego, utytłanego w piachu i pyle boczku. Ląduje wprost na groteskowej, glinianej, przetkanej słomą na podobieństwo włosów głowie jednej z postaci.
Wtem! Tancerze zaprzestali pląsów. Sztywno rozglądają się po sali, w górę, w lewo, w prawo... i wtedy ich wzrok pada na Ryo. Ruszają w jej kierunku!