Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2017, 14:46   #11
Tabasa
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Detektyw wszedł do mieszkania zachowując wszelką ostrożność. Poruszał się cicho, rozważnie stawiając kroki, by nie spłoszyć tego, kto baraszkował po mieszkaniu. Na palcach przeszedł po skrzypiących deskach przedpokoju, jednak ten, kto znajdował się w salonie, nawet go nie usłyszał, zajęty swoimi sprawami. Coraz więcej rzeczy lądowało na podłodze, coraz większy hałas dochodził z salonu. Wilbur, gotowy do akcji, stanął w końcu w progu pokoju dziennego i ujrzał nieproszonego gościa przeczesującego porozrzucane po podłodze książki i pamiątki z Indii.


Mężczyzna był wysoki, wychudzony i miał na sobie stary, brudny płaszcz, który idealnie współgrał z resztą odzienia. Jego pociągłą twarz okalała ruda broda, a długie, niechlujnie ułożone włosy spływały aż za czoło, rozmywając spojrzenie orzechowych oczu. Nieznajomy wyglądał na pierwszego lepszego beja z Whitechapel i prawdopodobnie nawet nim był.

Na widok Crawleya podniósł się energicznie do pionu i cofnął w kierunku biurka, a w jego dłoni pojawił się niewielki scyzoryk.
- Nie wiem, kim jesteś, chłopak, ale najlepiej byś zrobił, jakbyś tu nie zaglądał. Teraz jest już za późno... - mruknął z ciężkim, irlandzkim akcentem, po czym z uniesionym scyzorykiem i krzywym uśmieszkiem na twarzy, ruszył w stronę Wilbura.

 

Ostatnio edytowane przez Tabasa : 08-06-2017 o 18:20.
Tabasa jest offline