Mahath Aga bardzo szybko uporał się z problemem wyznaczenia zwiadu. Ochotników znalazło się czterech i towarzyszył im jeden pies. Gdy wezwał wybranych przez siebie ludzi na odprawę, inni wyznaczeni ochotnicy zajmowali się przygotowaniem egzekucji pojmanych Zuagirów. Jastrząb, po wyciągnięciu z nich potrzebnych informacji, nie planował obciążać oddziału.
-
Wezwałem Was, bo zostaliście wyznaczeni do wykonania pewnej misji - rozpoczął dowódca bez ogródek. Dwóch niewolników należących do Jastrzębia wniosło tacę z parującymi miskami i rozłożyło posiłek przed Agą i jego żołnierzami. Chwilę potem pojawił się dzban kumysu i gliniane czarki. -
Ci nic nie warci pustynni watażkowie zdradzili położenie swojego obozu. Ponoć znajduje się on nie dalej niż dzień drogi od tego miejsca. Uderzymy na nich i zmieciemy z powierzchni ziemi, wprowadzając pokój w tym regionie. Potrzeba nam jednak zwiadu, aby upewnić się, że to nie zasadzka...
-
I to właśnie wasza misja. Pojedziecie przodem i sprawdzicie, czy droga do obozu wroga jest bezpieczna. Nie wysyłam Was na samobójczą misję! Jeśli natraficie na niebezpieczeństwo macie natychmiast zawrócić i powiadomić mnie. Oddział wyruszy Waszym śladem po kilku godzinach. Nie potrzebuję bohaterstwa, tylko dobrze wykonanej roboty - Mahath Aga wstał i z kufra wyciągnął zwitek skóry. Widniały na nim wyraźne, świeże ślady inkaustu. -
Oto mapa okolicy. Z jej pomocą traficie do obozowiska Zuagirów. Mam drugą kopię, więc będziemy podążać tą samą drogą. I pamiętajcie, jeśli tylko zauważycie rebeliantów, uciekajcie. Pod żadnym pozorem nie wdawajcie się w walkę. Takie są rozkazy. Wykonać!
Minęło wiele godzin jazdy od momentu, w którym awanturnicy wyruszyli z obozu. Podróż przez suche i piaszczyste rejony podnóża Gór Kezankiańskich dłużyła się niemiłosiernie - jedynym urozmaiceniem był fakt, że nagie, żółtawe stoki gór stawały się coraz wyższe i wyraźniejsze z każdym krokiem. Nigdzie, przez całą podróż nie natrafili nawet na ślad rebeliantów, nie wspominając o żywym Zuagirze.
Na mapie, jaką otrzymali od Mahath Agi widniał niewielki pagórek, będący charakterystycznym punktem w okolicy. Gdy na niego wjechali, dostrzegli w oddali, zamazane przez drgające od żaru powietrze, ukryte u stóp skalnej ściany zrujnowane osiedle. Miało to być miejsce obozowania głównych sił zbuntowanych Zuagirów, ale wyglądało na opuszczone. Może bliższe zbadanie...
Ciszę spowijającą góry i leżącą u ich stóp pustynię przeciął przeciągły krzyk grozy. Mimo, że echo odbiło go i zwielokrotniło, nie było wątpliwości, że wydała go kobieta i że dobiegał dokładnie od strony ruin.