Zahija zlustrowała trolla z siodła Saraba. Koń stał się niespokojny, dlatego ochoczo pokłusował w przeciwną stronę niż zagrożenie.
Rusanamanka zatrzymała się przy wozie Hamadrio. Po prawdzie rozważała dwa wyjścia. Zrobienie trollowi krzywdy w sposób spektakularny, aby handlarz nabrał do niej respektu i odstąpił od oddawania ją pod sąd. Albo... nie robienia nic w ogóle. W końcu im troll zabije więcej najemników tym mniejszą Hamadrio będzie dysponował przeciw niej siłą. Hmm, właściwie pożałowała, że nie dysponuje jakimś dyskretnym zaklęciem, które mogłoby wzmocnić stwora i przysporzyć kupcowi nie lada kłopotu. Ilu ludzi by wówczas stracił? Nadal by mu były w głowie wino i kobiece uda?
Zaśmiała się złośliwie pod czarnym mokrym woalem.
A później zagadnęła zajętego Hamadrio.
- Jesteś pewien, że nie przywrócisz mi, panie, żołdu? - zapytała uprzejmie z wysokości końskiego grzbietu. - Mogłabym pomóc.
Legionista, w gorącej wodzie kąpany, rzucił się do bitki. Stara gwardia zapewne stanie u jego boku. Czy Zahija włączy się w ogóle do walki? Pewnie pokaże czas i przebieg zdarzeń. |