Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2017, 22:02   #53
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Ciśnięty przez Khazrę kamyk odbił się od policzka trolla. Gigant chrząknął i przez moment rozglądał się. Wyglądało na to, że najpierw zaatakował, a dopiero teraz ocenia swoje szanse. Wóz, wysiłkiem niemal całego zespołu wolno toczył się w górę. Aby stanął na płaskim skrawku terenu, potrzeba było jeszcze kilku metrów. W innej sytuacji było to niewiele, ale teraz wydawało się to niemal miejscem tuż za horyzontem...

- Ciągnij! - darł się Halbart, sam napinając mięśnie do granic możliwości i zapierając się w błocie, sięgającym do kostek. Pozostali zrobili to samo. Woźnica strzelił biczem po okrwawionych wolich zadach. Wóz znów przesunął się w górę o jeden obrót kół. - Ciągnij!

Herluff czołgał się w błocie, starając się zejść z drogi potwora. Khazra wyzywał trolla, licząc na to, że ten go zaatakuje i w ten sposób zyska na czasie. Cedmon strzelił. Wciąż oplątany w linę, która służyła mu do ciągnięcia wozu, poślizgnął się w momencie strzału i upadł. Pocisk pomknął gdzieś, nie wiadomo gdzie, a Gmanagh rozglądnął się, czy aby nikt nie widział jego wybryku.

Strzelała też Enki. Ghagańska zwiadowczyni nie ryzykowała strzału z poziomu błota. Zręcznie wskoczyła na wóz - nie była ciężka, więc ciągnący go nie odczuli żadnej różnicy. Cięciwa zaśpiewała do wtóru kroplom deszczu bijącym o dach pojazdu. Enki patrzyła jak pierwsza strzała uderza w trolla. Jednak zamiast wbić się w ciało, odbija się od niego, łamie i ląduje w błocie. Nie zrażona sięgnęła po następny pocisk.

Uzko zdecydował. Zaatakował znajdującego się najbliżej przeciwnika, a raczej w tym przypadku niemal bezbronną ofiarę - nieco ogłuszonego Relhada. Podbiegł, wziął zamach i kopnął. Wrzask bólu zmieszał się z chrupotem pękających kości, po którym nastąpiło głuche plask, gdy Herluff przeleciał kilka metrów w powietrzu i upadł w błoto.

- Ciągnij! - wysapał po raz ostatni okaryjski nadzorca i wóz wtoczył się na przełęcz. Co poniektórzy nie mieli siły walczyć i opadli w błoto, dysząc. Mumamba zaś wyrwał z pochwy szablę i skoczył na trolla. Nieco z boku biegł Janus. Za sobą słyszeli inne kroki, jednak nie patrzyli kto włączył się do walki. Olbrzymi humanoid zdołał sparować łapskiem cios Mumamby. A w tym samym momencie Accipiter doskoczył i wbił mu gladius w bok, tuż powyżej pasa. Thoer czuł opór, jakby przebijał się przez wiele warstw utwardzonej skóry. Jednak sapnięcie trolla wyraźnie wskazywało, że odniósł obrażenia. Legionista ledwo zdołał wyrwać miecz, gdy troll skierował się w jego stronę, zapominając o połamanym Herluffie i znajdującym się tuż obok Ghadze. Janus nie starał się parować ciosów - w przypadku takiego siłacza było to niemożliwe. Unikał. Jak na razie skutecznie.


Hamadrio z niepokojem obserwował to co się dzieje na przełęczy. Odległość między samotnym wozem, otoczonym wianuszkiem ludzi i górującym nad nimi czarnym trollem a resztą karawany nie była duża, wynosiła około trzystu metrów. Zahija podjechała do grubego kupca. Ten obdarzył ją nienawistnym spojrzeniem.

- Na złocone członki Querco! - warknął. Rusanamanka widziała jak ze złości zaciska i rozluźnia pięści. Żyły na jego otyłej szyi pulsowały. Szybko rozważał, kalkulował, oceniał. Najwyraźniej bilans okazał się korzystny, gdyż po chwili jego twarz złagodniała.

- Żołdu Ci nie zwrócę - powiedział z szelmowskim uśmiechem i na moment zawiesił głos, wpatrując się w widoczne zza woalu oczy Zahiji. - Swój honor mam, ale o sądzie możesz zapomnieć. A teraz ruszaj! Na co czekasz?
 
xeper jest offline