Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2017, 22:07   #13
Snigonas
 
Reputacja: 1 Snigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputację
Rozmowy przy pilnowaniu więźnia

Gdy Primus z Luthiasem zostali sami przy więźniu, Primus zauważył, że Luthias wyraźnie czegoś od niego chce, nie miał pojęcia jednak czego, więc się nie odzywał. Czekał.
Widząc, że Aaron odszedł,Luthias nawet nie inicjował rozmowy, tylko od razu przeszedł do rzeczy.
- Pokaż mi jeszcze raz ten naszyjnik? Chciałbym się mu dokładniej tutaj przyjrzeć. Tutaj będzie łatwiej go obejrzeć niż na zewnątrz.
Primus wyjął naszyjnik i wręczył go medykowi. Pilnował więźnia, pozwalając by Luthias zajął się badaniem przedmiotu.
Luthias ogląda naszyjnik i nie znajduje nic nowego. Wpadł na pewien pomysł, ale nie był pewien czy Primus się zgodzi, więc zapytał.
- Nie znalazłem nic nowego, dalej nie wiem jak to cholerstwo otworzyć. Może powinniśmy zapytać starca?
Primus wzruszył ramionami, pozostawiając to decyzji Luthiasa. Nie znał się na takich rzeczach. Problemy rozwiązywał tłukąc je mieczem albo włócznią aż przestawały być problemami, z tym nie wiedział co zrobić.
Widząc obojętność Primusa, Luthias postanowił odszukać gospodarza, żeby go zapytać o naszyjnik. I przy okazji o kilka innych rzeczy. Nie mogąc znaleźć go w izbie, w której wszyscy siedzieli, poszedł na górę aby go poszukać w jego pokojach i zabrał z sobą naszyjnik, mówiąc do Primusa
- Nie martw się, oddam go. - I poszedł odwiedzić gospodarza.
Spotkał go schodzącego po schodach z trzeciego piętra, zaspanego jeszcze, z podkrążonymi oczami.
Bez zastanowienia, pomógł zejść staruszkowi na dół, mimo, że widział, iż sobie jakoś radzi, ale altruizm nabyty w zakonie nie pozwalał mu tego nie zrobić. Przy okazji postanowił zacząć rozmowę.
- Dzień dobry, mam do Ciebie parę pytań, natury raczej naukowej, ale to chyba dopiero po śniadaniu jak się trochę rozbudzisz - Pomógł mu zejść, aż do stołu.
Starzec przyjął pomoc, choć cały czas łypał podejrzliwie na Luthiasa, w końcu gdy zasiadł do śniadania rzekł:
- To pytaj młodzieńcze, cóż takie zajmuje twą głowę, że od rana nie możesz usiedzieć na miejscu?
- Więc tak… Mam tutaj mały naszyjnik, ze skrytką, którego za nic nie potrafię otworzyć, ale też kilka pytań, o różne istoty. I nie mówię tutaj o jednorogach, które są wokół fortu, ale o takie, o których stare księgi zakonu nawet nie wspominają. Więc może zajmijmy się naszyjnikiem, potem, jak już zrzucisz w pełni jarzmo snu, zadam resztę pytań.
- Pokaż no ten naszyjnik, zaraz zobaczymy czy będę mógł pomóc. - Staruszek wyciągnął rękę.
Luthias podał mu naszyjnik, jednocześnie bacznie go obserwując.
- Proszę.
- Oh - staruszek był wyraźnie zaskoczony, po czym się zaśmiał jak z dobrego dowcipu - i po cóż go wam otwierać, spodziewacie się tam znaleźć bogactwo, czy wiedzę tajemna?
- Raczej informacje. Zauważyłeś pewnie, że przyprowadziliśmy z sobą więźnia. Nasz dowódca umarł i sami nie do końca wiemy co mamy robić, jedyne co nam kazał zanim skonał, to udać się właśnie tutaj, do tego fortu. - Luthias starannie dobierał słowa, żeby nie powiedzieć za dużo, ale i tak ciągle odnosił wrażenie, że i tak wyjawił zbyt wiele.
- Tak, tak… jesteś pewien, że kazał wam przyjść właśnie tutaj a nie do starego fortu imperium, o tego co go dobrze widać na tamtym wzgórzu - machnął ręką w kierunku wschodniej ściany wieży, po czym kontynuował. - A tu żadnych rozkazów nie znajdziecie, ot co. A otworzyć może to tylko prawowity właściciel lub jego zwierzchnik. - Mówiąc to postukał wisiorkiem w stół.
- Ale umiałbyś to otworzyć? Nawet jeśli nic tam nie ma, to sam wisiorek mógłby się nam do czegoś przydać, nie sądzisz? - Dalej starał się, aby naszyjnik został otwarty.
-Umiał, nie umiał, chłopcze to nie kwestia umiejętności tylko osoby, nic nie poradzisz jeśli nie masz wyższej pozycji niż właściciel, a raczej nie masz, inaczej wiedziałbyś co to jest.
- No cóż… Ciężko jest przyrównać skromnego sługę Clementi do centuriona.
- Centuriona? Ha! Ten naszyjnik należał do pretorianina.
- Jak nic nie poradzisz, to przejdę do reszty. Czy słyszałeś, o istotach, wyglądających jak ludzie, ale o nad wyraz szlachetnej twarzy i dziwnych uszach, które zwężają się na końcach? -
Luthias postanowił się dowiedzieć, czy może ktoś słyszał o czymś podobnym do więźnia. Jak pustelnik nie będzie wiedział, to najbliższa okazja będzie dopiero w Lantis. Jeśli dożyje powrotu do miasta.
- Wyglądają jak ludzie ale nie jak ludzie? Dziwne, ale nie niemożliwe, od czasów Czarnego Mnicha pojawiło się wiele… - przerwał na chwilę próbując znaleźć odpowiednie słowo. - Wiele przemienionych stworzeń, chodzi ci pewnie o coś takiego.
- Sam nie wiem. Chcesz powiedzieć, że istoty te mogłyby powstać przez działanie człowieka? Jakiś sposób manipulowania praną, czy coś innego, straszniejszego? - Odpowiedział zaskoczony Luthias.
- Dokładnie! Mam nawet teorię, że tak właśnie powstały jednorogi. Chcesz o niej posłuchać? - Staruszek wyraźnie się ożywił.
- Oczywiście. Dodatkowa wiedza nie powinna mi zaszkodzić, a najwyżej pomoże mi służyć lepiej ludziom, którzy potrzebują wsparcia mojej Pani.

Primus tymczasem czekał pilnując więźnia, tak jak już wiele, wiele razy wcześniej. Przez dwadzieścia lat służby bywał wartownikiem i pilnował obozu więcej razy niż potrafił zliczyć. Choć jako Hastati robił to częściej niż niedawno, jako Triarii. Nuda nigdy mu nie przeszkadzała, pod tym względem można było na niego liczyć. Był zbyt prostym umysłem by cokolwiek mogło go rozproszyć.
 

Ostatnio edytowane przez Snigonas : 17-05-2017 o 22:57.
Snigonas jest offline