Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2017, 12:40   #13
Tabasa
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Nieznajomy zupełnie nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Machinalnym gestem zastawił się przed lecącą w jego kierunku książką, a Crawley był już przy nim, wyprowadzając uderzenie. Potężny cios znalazł adresata, trafiając idealnie w twarz. Ciszę przerwał odgłos pękających kości, a tamten zwalił się na podłogę. Nie stracił jednak przytomności, jak zakładał detektyw, tylko wyprowadził kopnięcie, którym podciął Wilbura. Dość niewprawnie, jednak wystarczająco, by detektyw stracił równowagę, zakołysał się na bok i musiał podeprzeć o biurko, by nie upaść. Napastnik wykorzystał tę chwilę i zerwał się na równe nogi. Trzymając za twarz, wybiegł piorunem z salonu.

Crawley nie zamierzał dać mu uciec. Odbił się rękami od biurka i łapiąc rozpęd, pognał za nim, wypadając najpierw na klatkę, a potem na ulicę. Deszcz wciąż padał, więc było ślisko, ale przynajmniej po chodnikach nie kręciło się zbyt wielu przechodniów. Nieznajomy zaczął uciekać w stronę Stanford Lane, więc Crawley ruszył w pościg, lawirując między zaskoczonymi ludźmi i starając się nie poślizgnąć na mokrych chodnikach. Choć Crawley krzyczał za tamtym, by się zatrzymał, żaden z przechodniów nie próbował mu w tym pomóc - wszyscy odsuwali się od uciekającego mężczyzny, nie chcąc angażować się w tę sytuację.

Złodziej wbiegł nagle w prawo i pobiegł MacBlythe Street, rozrzucając po drodze wszystko, co znalazło się pod jego ręką - palety ze sklepowych straganów, czy kosze na śmieci. Właściciele sklepików krzyczeli za nim, ale nie rozumieli, co się właściwie dzieje. Wilbur, dysząc ciężko, przeskakiwał nad przeszkodami, skutecznie zmniejszając dystans do uciekiniera, który nie był żadnym wybitnym biegaczem. Do detektywa w mig dotarło, że tamten zmierza w stronę High Street, a jeśli tam dotrze, spokojnie wmiesza się w tłum i umknie pogoni. Crawley narzucił szybsze tempo, doganiając mężczyznę.

Ten przeciął dość ruchliwą, dwukierunkową ulicę, jednak będąc w połowie drogi przecenił swoje szybkościowe możliwości i wpadł wprost pod koła nadjeżdżającego z dużą prędkością samochodu. Wilbur widział, jak rudowłosego odrzuciło, niczym szmacianą lalkę, a tyłem głowy uderzył o kant wysokiego krawężnika. Gdy detektyw do niego dobiegł, dysząc ciężko, plama ciemnej krwi wypływającej z ucha i tyłu głowy powiększała się, tworząc niewielkie bajorko. Rudy wytrzeszczał oczy, w których nie było już życia, a wokół zaczynało zbierać się coraz więcej gapiów.

Gdzieś w oddali rozległ się dźwięk policyjnego gwizdka.

 
Tabasa jest offline