- Teugena? Powiadasz... - Bern był szczerze zdziwiony. Ktoś chciał wrobić kupca lub ten maczał palce w morderstwie. Te dwie sprzeczne myśli kotłowały się w głowie akolity Ranalda. - Koniecznie mu to oddam... - wymamrotał wreszcie. Dopił piwo zbytnio się nie spiesząc. W końcu pożegnał się z nowo poznanym mieszczaninem i poszedł do kwatery dyskretnie dając znak Szkiełku, aby ten podążył za nim.
W pokoju wyjawił tajemnicę medalionu kompanowi. - Poczekajmy z tą rewelacją na resztę, ale już teraz zastanawiam się nad wizytą u Pana Teugena. |