Berwyn omal się nie roześmiał, słysząc słowa 'unikajcie walki'. Na szczęście odpowiednio szybko skinął głową i nikt nic nie zdołał zauważyć.
To, czy walka się zacznie, czy nie, zależało w dużej mierze nie od nich, tylko od Zuagirów. Wszak on sam zdecydowanie nie miał zamiaru walczyć z przeważającą liczebnie bandą przeciwników...
- Wypełnimy jak najdokładniej twoje rozkazy, generale - powiedział, ponownie się kłaniając.
Gest i słowa nie miały żadnego znaczenia, ale Berwyn miał nadzieję, że sprawi to odpowiednie wrażenie. Co prawda wolałby obietnicę odpowiedniej nagrody...
Wziął i schował mapę, a przed wyruszeniem w drogę zadbał o odpowiednie zapasy jedzenia i wody. W końcu mieli gdzieś dotrzeć, a na dodatek wrócić cało i zdrowo. Musieli mieć co jeść i pić.
* * *
Wrzask, jaki wydała kobieta, mógł być spowodowany wieloma przyczynami. Prawdę mówiąc w ogóle nie powinni się tym interesować, tylko wrócić do Mahath Agi i poinformować o braku sukcesów...
- Pewnie wprowadzili nas w błąd - powiedział. - Z pewnością chcieli nas wpakować w pułapkę i skierowali do nawiedzanych przez demony ruin. A ten krzyk... to pewnie jakaś dziewica, zostawiona na ofiarę, ujrzała swego demonicznego kochanka.
Słowo 'dziewica, wypowiedział z całkowitym brakiem wiary w istnienie tego typu kobiet. W przeciwieństwie do słowa 'demony'.
Z gotowym do strzału łukiem, poprzedzanym przez psa, którego nazwał Szary, ruszył w stronę, skąd dobiegł ów głos. W końcu nie mogli wrócić do generała z pustymi rękami.