Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-05-2017, 09:03   #57
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Ile tak leżała zdana na ślepy los? Łaskę i niełaskę fortuny? W każdej chwili przecież mógł wrócić ten, który ją tak potraktował. Mógł też wejść gospodarz przybytku, wezwać policję, a ta wojsko i... żegnaj maskarado. Nawet jeśli by to przetrwała, cała Camarilla zaczęłaby na nią polować... jak za czasów Kanarka.

Postać nieżyjącego kochanka raz za razem nawiedzała jej myśli. Czy ten facet nigdy nie da jej spokoju? Nawet po własnej śmierci?!
Wtem coś zaszurało za oknem. Zewnętrzna żaluzja została zerwana, a po chwili ktoś wybił okno. Zawiało nocnym chłodem. Jeśli to napastnik... Sophie nie miała szans, leżąc zakołkowana w skrzyni starej wersalki... Na szczęście to była Jurge - półnaga, ze śladami krwi na całym ciele, ale jednak cała. Wampirzyca dopadła skrzyni i jednym zdecydowanym ruchem odkołkowała Toreadorkę.

- Szybko, lecz się! Musimy uciekać, ten facet z dołu pewnie zaraz tu będzie!

Sophie nie pytając zaleczyła rany i nim te zdążyły się na dobre zasklepić, podniosła się ze skrzyni. Chwyciła kurtkę, która wciąż leżała na krześle.

- Spadajmy. - Nie wiedziała co się stało, ale uznała, że to nie najlepszy moment by pytać.

Jurge wyprowadziła ją przez okno, po dachu, dalej przez konary drzew. Zatrzymała się dopiero w niedużym lasku.

- Nic ci nie jest? - zapytała - Obawiam się, że przeprawę mamy spaloną.
- Nie licząc narastającego apetytu, nic mi nie jest.
- Sophie podała Jurge swoją kurtkę. - A ty jak się trzymasz? Kto to zrobił?
- Nie wiem. Zobaczyłem tylko cień, który się nad tobą pochylał. Kiedy zobaczył, że się obudziłem, zaczął uciekać, a ja go goniłem. A potem tych cieni było więcej w lesie i... to ja musiałem uciekać. Trochę trwało zanim się wyrwałem.
- powiedziała Jurge, patrząc na siebie - Nie mogę się tak pokazać wśród ludzi nawet po zmroku... A z drugiej strony boję się tu zostać. Nie wiem ile tych cieniów jest i czy... nie wrócą po nas.
- Hm…. miałam dziwny sen.
- Szepnęła. Po czym potrząsnęła głową i uśmiechnęła się do Jurge. - Załóż moją kurtkę. Wrócimy tam i zdobędziemy ciuchy. Potem będzie trzeba zdobyć jakieś auto i na razie wrócić do ciebie.
- A co ze śledztwem? Wiesz, pomyślałam, że skoro wyglądamy jak dwa nieszczęścia... wiesz, ta krwawa plama na piersi u ciebie dobrze nie wygląda...
- pancura pozwoliła sobie na lekki uśmiech - To może przepłyniemy wpław? Albo nawet przejdziemy po dnie. A po drugiej stronie spróbujemy coś znaleźć?

Sophie zerknęła na swoją przewodniczkę… przewodnika. Z jakiego powodu chciała porozmawiać z księciem, ale rzeczywiście mogło to poczekać.

- To dobry pomysł. - Uśmiechnęła się, po czym zrobiła niepewną minę. - Jurge, może to zły moment ale… jesteś facetem czy kobietą?
Pancura znów się zaśmiała.
- W sumie to sam czasem nie wiem. Fizycznie jestem kobietą... jak widać. Natomiast dość długo pełniłem rolę faceta w związku... Psychicznie jestem chyba facetem. Ech, trudno powiedzieć. Pod pewnymi względami pasuję do świty naszego szalonego księcia. To co, lecimy?
- Yhym…
- Sophie przytaknęła niepewnie, ale ruszyła za Jurge w stronę rzeki.

Jeśli miała jeszcze jakieś wątpliwości co do płci Jurge, to zostały one rozwiane, gdy kobieta rozebrała się nad brzegiem. Była, jak przystało na wampirzycę, chuda, ale zdecydowanie jej ciało było ciałem kobiety. Aż dziw, że w ubraniu potrafiła to tak dobrze ukryć. Rozebrawszy się, Gangrelka zaczęła coś robić ze swoją koszulką - było to coś na kształt tobołka.

- Postaram się go trzymać nad powierzchnią. - wyjaśniła - Wrzucę tu swój telefon. Mam worek plastikowy, więc myślę, że nie zamoknie. Ty coś chcesz dodać? Jeden telefon powinien się zmieścić spokojnie. Może nawet coś jeszcze.

Sophie wydobyła z kieszeni telefon, kartę i kilka banknotów.
- Tylko to. - Sophie sama też zaczęła się rozbierać, robiąc tobołek ze swoich rzeczy. Ostatni raz pływała… Przygryzła wargę. Z Martinem w tamtej rzece. Westchnęła ciężko i ścisnęła rzeczy w kurtce. - Ruszajmy.

Woda była zimna, a prąd porywisty, lecz obie wampirzyce nie należały do lebiod. Dzięki współpracy jakoś pokonały wodę i po godzinie ciężkich zmagań, stanęły na drugim brzegu.

[MEDIA]http://images.fondecranhd.net/lakes/v3vej05tplc.jpg[/MEDIA]

Kolejną godzinę zajęła im wędrówka przez rozległe łąki i pastwiska Wysp Owczych. Dziwnie tak było maszerować nago bez możliwości ukrycia się. Jednak nikt ich nie widział. To było trochę niesamowite - tylko one dwie, stado uśpionych dzikich kuców, które zobaczyły w oddali i... pustka. Wreszcie jednak dotarły do głównej drogi krajowej, a podążając nią natrafiły na stację benzynową z niewielkim sklepikiem i bistro, przy którym stały dwa samochody osobowe i jedna ciężarówka.

[MEDIA]http://es.negocius.com/images/uploaded/8/2/3/gasofa_noche_1242493328.jpg[/MEDIA]

Dalej, na lini horyzontu widać było już światła Klaksviku. Sophie miała odrobinę nadzieję, że na wyspach owczych mają zwyczaj zostawiania kluczyków w aucie. Ostatnią rzeczą, którą chyba zrobi kiedykolwiek, będzie odpalanie samochodu na styk.

- Zaczekasz tu na mnie. Podejdę i zobaczę co da się załatwić.
- W porządku... jeśli się na tym znasz. Spróbuj załatwić nam jakieś ciuchy. Jakiekolwiek. -
powiedziała Jurge, chowając się w cieniu przydrożnego drzewa.

Sophie raczej by nie powiedziała, że się zna. Użyła niewidzialności i ruszyła w kierunku stacji. Choć dwa auta okazały się otwarte, w żadnym nie znalazła kluczyków, co gorsza, w jednym z nich spał pies, który choć nie widział Sophie, zaczął nerwowo ujadać, gdy nieopatrznie otworzyła drzwi. Musiała więc szybko się przemieścić. Szczęście dopisało jej dopiero na zapleczu stacji. Tam drzwi do magazynu okazały się otwarte, a w niepozamykanych szafkach pracowniczych udało jej się znaleźć kilka ubrań. Do tego udało jej się znaleźć zapakowane, nowe koszulki z logotypem Pepsi - zapewne przeznaczone na jakieś nagrody. Ostatecznie więc dziewczyna skompletowała dwa zestawy ubrań - poza koszulkami Pepsi, znalazła spodnie robocze na pasku - bardziej na wysoką Jurge niż na nią, parę grubych rajstop, które mogły uchodzić za legginsy, kurtkę z logiem stacji oraz trochę ubrudzoną smarem koszulę w kratę. Największym problemem okazały się buty - jedyne jakie znalazła, to były gumowce i to zdecydowanie na dużą stopę.
Sophie sprawdziła jeszcze szafki, upewniając się, że w żadnej nie zostały kluczyki, sprawdziła też kieszenie swoich zdobyczy. Wolała nie ryzykować zaglądania do sklepu. Zgarnęła ubrania i wróciła do Jurge.

Kwestia ubrania została rozwiązana. Pozostał jeszcze problem transportu.

- Tu nie ma sensu kraść aut, Wyspy są za małe żeby nie zwrócić niczyjej uwagi - powiedziała Jurge - Jeśli nie potrafisz nikogo zauroczyć, proponuję iść z buta. To tylko 3 kilometry. A potem możemy wziąć taksówkę żeby nas podrzuciła tam, gdzie zostawiłam swój wóz. Co ty na to?
- Yhym… przejdźmy się
. - Sophie uśmiechnęła się słabo. Nie potrafiła “zauraczać”. Do tej pory mężczyźni po prostu rwali się do niej. Gdyby była bardziej jak Andre. Potrząsnęła głową odganiając tą myśl. - Prowadź.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline