19-05-2017, 09:03
|
#13 |
| Młody, ale niezwykle obiecujący król patrzył ze zdziwieniem na to dziwaczne towarzystwo, które się wokół niego zbierało. Raporty Varysa nie przygotowały go na spotkanie z takimi dziwakami. Największym zagrożeniem mogli być ci cali prezydenci, szczególnie ten arogancki Władimir, który zachowywał się jakby ten świat należał do niego...
Przypominając sobie o znaczeniu robienia dobrego wrażenia, Joffrey przełknął ślinę i rozsiadł się na Żelaznym Tronie dostojnie, jak na monarchę przystało. Nie zaciął się, a to już była połowa sukcesu.
-Jam jest Joffrey I Baratheon, Władca Siedmiu Królestw Westeros, Protektor Królestwa, Król Rhoynarów, Andalów i Pierwszych Ludzi.
Przybyłem by was ocalić przed tą całą Mafią i innym plagami. Ta żałosna demokracja was zgubi, potrzebujecie silnej ręki prawdziwego Króla, to znaczy mnie. - Następnie gdy inni toczyli dziwaczne rozmowy, odszedł na chwilę by porozmawiać z doradcami, jak wrócił zwrócił się do Rudej. Ciekawe że pytasz się o Jezusa, podczas gdy inni unikają spekulacji o mechanice rozgrywki, ale muszę się zgodzić, że to przedwczesne , ujawnianie ról może dać przewagę Mafii, a nawet tym razem ich listy nie mamy. Nie zdziwiłbym się jakby Jezus był w tej rozgrywce kluczową rolą dla miasta oczywiście, ale to chyba banalny wniosek. Jesteś Ruda, jak ta zdzira Sansa Stark, której przecież okazałem iście królewską łaskę pomimo zdrady jej rodu, a ona jak mi się za to odpłaciła? Tak, tobie też nie ufam. - Odparł młody władca zaciskając pięść w irytacji. Sprawdził, czy kusza którą ma przy sobie jest na wszelki wypadek naładowana.
Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 19-05-2017 o 11:09.
|
| |