Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-05-2017, 09:51   #53
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Gnał na złamanie karku. Pędził przed siebie niesiony obawą o los żony i córki. Nie oglądał się za siebie. Na jakimś placu omal nie wpadł pod wóz z resztkami niesprzedanych warzyw. Poślizgnął się na liściu sałaty i zderzył z jakimś grubasem obalając go na ziemię i pędząc dalej żegnamy wyzwiskami poszkodowanego.

Gdy wreszcie Crastinus dotarł do znajomej ulicy jego wzrok padł na drzwi własnego domu. Zdawało mu się, że drzwi są uchylone …

***

Wieczór, który miał być wytchnieniem po upalnym dniu okazał się źródłem trosk i smutku. Zgodnie z poleceniem cała służba Tytusa opuściła jego dom i udała się do jego ojca zabrawszy ze sobą ciało zamordowanego niewolnika. Została przy nim tylko Ella i pusty dom.

Cisza była wręcz namacalna, gdy odezwał się Aulus Herminius Rosa.
- Nic tu po nas Aratusie. Oni raczej dziś już nie wrócą, ale koniecznie Tytusie musisz zadbać o bezpieczeństwo swego domu. Cycero nas w to wpakował i on powinien zadbać o ochronę. Jutro rano pójdę do niego. Co nam wszystkim doradzam. Z pewnością będzie ciekaw naszych postępów. Ale teraz wybaczcie. Udam się do siebie. Zechcesz mnie Aratusie odprowadzić? – mówił zmęczonym głosem i niezbyt składnie.
Wkrótce obaj mężczyźni opuścili dom Tytusa Vasco.

***

Pchnięte gwałtownie drzwi obiły się o ramię niewolnika, który wrzasnął z bólu. Zamilkł jednak natychmiast i wystraszonym wzrokiem spojrzał na Crastinusa.
- Gdzie Regina?! – wrzasnął ten zdyszany i nie czekając na odpowiedź popędził wzdłuż korytarza.
Wpadł na nią tuż przy sypialni ich córki Crastinilli.
- Co się stało? Wyglądasz jakby Cię cerber gonił. – zdumiona żona.

W odpowiedzi Crastinus tylko przytulił ją mocno i omal się nie rozpłakał. Z jego gardła wydobyło się jednak tylko westchnienie ogromnej ulgi. Chciał wejść do pokoju córeczki, ale żona go powstrzymała.
- Dopiero co zasnęła.
- Tylko na chwilę. – odparł uchylając drzwi.
Dziecko spało spokojnie podłożywszy rączki po policzek. Crastinus cicho zamknął drzwi.
- Powiesz mi co się stało przy kolacji? – powiedziała Regina ciągnąc go zdecydowanie za rękę.

***

Kolejny dzień przywitał wszystkich słońcem i bezchmurnym niebem zwiastującym upał. Z samego rana w porze śniadania do wszystkich zapobiegliwy Rosa wysłał posłańców wyznaczając w południe spotkanie u Marka Tulliusza Cycerona.

Upał był przytłaczający, lecz w gabinecie Cycerona wiało chłodem.
Askaniusz stał przy stoliku, na którym leżał stos rozwiniętych i obciążonych kamieniami pergaminów. Był tam i Rufus; siedział w kącie, postukując się palcem po wargach. Obaj rzucili przybyłym zaniepokojone spojrzenia. Cycero był poddenerwowany. Do procesu pozostały jeszcze tylko kilka dni.

Początkujący adwokat nie znosił dobrze napięcia.
Opowiedzieli mu o zdarzeniach poprzedniego dnia.

Rufus wyglądał na wstrząśniętego, Askaniusz na zasmuconego, tylko Cycero wyglądał, jakby go dopadł atak nadkwasoty.
– Napad na Was i Twój dom Tytusie? Ale to nie może mieć związku z Waszą pracą dla mnie! Skąd ktokolwiek mógłby wiedzieć...
– Nie umiem na to odpowiedzieć, ale wiadomość dla Tytusa wypisana krwią na ścianie była dostatecznie jasna: „Milcz albo giń. Pozwól działać rzymskiej sprawiedliwości według jej woli”. To pewnie dobra rada. –
zauważył z przekąsem Rosa.
- Wybaczcie. – zmitygował się Cycero. Zaraz też kazał podać coś do picia i przekąski. Sam nawet napił się odrobiny wina.
- No cóż … - stwierdził w końcu Cyceron – oczywiście powinniście .. ba wręcz domagam się byście wynajęli gladiatorów do ochrony Waszego mienia. Ja pokryję wszelkie koszty.
Zapewnił Cyceron.
- Dowiedzieliście się sporo, ale wciąż nie mamy żadnych dowodów. Co zamierzacie dalej? Porozmawiać jeszcze raz z Sekstusem Roscjuszem? Odszukać tego zbira, który Was napadł? A może udać się do Amerii? A może coś zupełnie innego?
Spytał gospodarz popijając wino drobnymi łyczkami.
 
Tom Atos jest offline