Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2007, 16:58   #24
Kolmyr
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
Ciepły wiaterek dmuchał wam w twarze było niemal przyjemnie... niemal...

Joanna spojrzała na praktykanta siedzącego obok lekarza, plecami do szpitala.

- Proszę pana - szepnęła do niego był to przeciętny szatyn o spokojnym wyrazie twarzy- Jestem szczerze zainteresowana i przerażona moją przypadłością! Czy mógłby mi coś pan więcej o tym powiedzieć? Czy można mnie wyleczyć? Czy jest pan w stanie to zrobić? Pewnie tak, zresztą pan tutaj pracuje, prawda? Osobiście sądzę, że to pomyłka, że mnie tutaj umieszczono... Co trzeba zrobić, żeby wyzdrowieć? Czy może pan to zrobić? spytała niemalże jak normalny człowiek.

Praktykant zmarszczył brwi i zerknął na lekarza który nie zwracając na nic uwagi prowadził dalej swój wykład o "jedności i braterstwie z naturą" (zapewne powtarzał ten tekst już po raz setny szczególnie zwarzywszy na jego stary wiek). Podobnie dwaj sanitariusze stojący od wschodniej strony kręgu krzeseł (między lasem a szpitalem ) zajęcie byli cichą rozmową. Przekonawszy się że lekarz jest zajęty "sobą " praktykant zajrzał do karty Joanny którą jak i karty pozostałych pacjentów trzymał w teczce na kolanach. Robiąc to nie zauważył że upadł mu długopis. Niestety leżał on poza zasięgiem dłoni Joanny. Musiałaby się schylić żeby go dosięgnąć o to wzbudziłoby podejrzenia wszystkich

-Cierpi Pani na rozdwojenie jaźni...-odparł czytając-obawiam się że Pani "drugie ja" skrzywdziło wiele osób... Jedynie długa terapia może Pani pomóc...-powiedział z łagodnym uśmiechem gdy nagle smęcenie lekarza przerwał jeden z pacjentów... drobnej postury typek mówił głośno:

- Hej, a wy lubicie dżem? Bo ja lubię dżem. Dżem to mój idol. A wiecie jaki pyszny jest dżem. Dżem jest fajny. Jak tak razem z innymi dżemami wypływa z zacisznego słoika nawet jeśli po drodze jest dwóch sa-palców-nitariuszy. Ucieknie nawet jeśli po drodze jest jakiś mur-dłoń. Współpraca dżemu jest cold-dla pacjentów wydawało się to jedynie bredzeniem szaleńca... jedynie Blacker mający krótką styczność z szyfrowaniem wiadomości na wojnie zwrócił uwagę na dziwny dobór słów...
"Ucieczka dżemu... Zacisze... tak nazywa się ten cały bajzel..."pomyślał. Jednocześnie Piotr szeptał mu coś do ucha nachylony w jego stronę na swym krześle... w podobnej pozycji siedziała Łucja przysłuchująca się ich rozmowie...

-Zamknij się i słuchaj doktora jeśli nie chcesz trafić do izolatki...-ryknął na Macieja sanitariusz o wrednym spojrzeniu... ,ten sam ,który przywalił wczoraj Blackerowi, zauważył że Piotr rozmawia z Blackerem -Wy też nie gadać bo potraktujemy was podobnie- skończył rozmowę i przypatrywał się im uważnie...

-Dżem tak... na czym to ja skończyłem... A tak natura pozwala nam odkryć swoje wewnętrzne dziecko...-słowotok płynął dalej z ust doktora

Jedynie Lucy wydawała się nieobecna. Wpatrzona w las gdzie przed chwilą ujrzała centaura wspierającego się na kiju i gestem dłoni przyzywając do siebie. Przypomniała sobie ostrzeżenie… Musiała uciekać ale nie miała odwagi w końcu była tylko drobną dziewczyną… sanitariusze z łatwością by ją schwytali.
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Kolmyr jest offline