Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2017, 15:11   #25
Gienkoslav
 
Reputacja: 1 Gienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputację
Pisane z pomocą Czarnej i MG

_____Jeśliby przymknąć oko na poobijaną twarz, młoda w zasadzie zrobiła większą część misji. Gdy mężczyzna siedział na łódce i powoli, na spokojnie o tym rozmyślał, co raz mniej miał za złe małolacie. Patrząc na sytuację na przystani potrzebowali czegoś do zwrócenia na siebie uwagi. Dwie osoby chodzące od łajby do łajby mogłyby stracić zbyt dużo cennego w tej chwili czasu. A że nic nie przyciąga gawiedzi lepiej niż bójka, to uzyskali szybko konkretną propozycję. Rononn zapisał sobie pod czaszką, że musi w sumie podziękować blond Angie za szybką improwizację. Niemniej, mogła uderzać zdecydowanie słabiej. Odzyskał już sprawność artykulacji niemniej, nadal odczuwał tępy ból w miejscach zetknięcia szczęki z pięściami.

- Ciebie właściwie to co przywiało? - zapytała Mewa patrząc na Rononna i korzystając z tego, że podczas tych paru czy parunastu minut płynięcia łodzią można było wreszcie w miarę spokojnie porozmawiać.
- Właściwie to nie wiem. Trochę przejadło mi się bycie wiecznie drugim mechanikiem pokładowym. Postanowiłem więc zejść na twardą ziemię i przy odrobinie szczęścia załapać jakąś robótkę czy dwie. - Rononn odpowiedział patrząc jednocześnie na siostrę i gdzieś obok niej na ciemniejącą w wieczorze taflę rzeki. Jeszcze trochę, a nie będzie jej można odróżnić od horyzontu i lądu wokoło.

Ramiona, choć przyzwyczajone do pracy fizycznej nienawykły do tempa wiosłowania, jaki narzucił wujcio Zordon. “Patyczak” nie narzekał, Mewa wpadła w tarapaty i każdy porządny brat by pomógł. Więc i on pomagał wiosłując i wiosłując. Na szczęście brzeg w tym miejscu nie był daleko.
- A ciebie? Poza tym, że masz towar na którymś tam kombi? Zawsze sądziłem, że przekładasz zapachy oleju nad zapachami stęchłej zmutowanej ryby. Dawno się znasz z tamtym kochasiem, którego wcześniejsza foczka cię tak urządziła? - Monter odbił piłeczkę pytań. Gdyby ktoś się przyglądał, to jego twarz w aktualnym momencie wyglądała o wiele gorzej niż twarz jego siostry. Miejsca zetknięcia z knykciami nadal pulsowały, a wzrok Rononna co jakiś czas napotykał sylwetkę blond wojowniczki. Zimno spłynęło mu po kręgosłupie na myśl, że na szczęście, młoda nie miała wtedy noża.

_____Blondynka albo wyczuła serię spojrzeń, albo jej uwagę zwróciła pani od stanika, siedząca obok Patyczaka, bo przekręciła się przodem do nich i usiadła po turecku na dnie łodzi. Słuchała i mrugała żywo zainteresowana obcymi ludźmi tuż obok. Nawet się jej o coś pytali! Znaczy ta pani się pytała. Znaczy jej i wujka, ale nim Pazur zdążył coś powiedzieć, podopieczna go uprzedziła.
- Tak, pierwszy raz tu jesteśmy. Tym no… przejazdem - odpowiedziała drugiej kobiecie i klasnęła w dłonie - Mam na imię Angie, a to wujek Zordon. Jesteśmy zespołem i jedziemy do cioci Ellie która mieszka w miasteczku gdzie są dzieci i kwiatki - przekrzywiła się i objęła ramionami nogi najemnika, kładąc mu policzek na kolanie.

_____Brunetka słuchała zarówno tego co mówił jej brat jak i tego co odpowiedziała jej blond nastolatka. Pokiwała głową na słowa brata wiosłującego razem z Pazurem i właścicielem łodzi i zawiesiła na chwilę spojrzenie na blondynce obejmującej kolana najemnika. - Czyli chcesz się ustatkować? - zapytała siostra starszego brata patrząc w stronę plamy jego twarzy. - No niezłe miejsce. Tutaj jest jakiś mechanik na lądzie więc miej to na uwadze. - Mewa machnęła dłonią w stronę brzegu od jakiego niedawno odbili. Jak był naprawdę to wiadomo, zawsze jakaś konkurencja na tym samym rynku. No ale była też szansa, że jakoś da się dogadać czy zrobić inny deal by nie robić sobie nawzajem koło pióra.

- Słyszałam też, że na północ stąd jest jakiś gang. Mają motory i inne takie. Więc pewnie ma im co się psuć. Synowie Khaina. - odpowiedziała Mewa po paru machnięciach wioseł trójki mężczyzn. - A z preferowanych zapachów to najbardziej preferuję zapach dobrego gambla przy pasie. Więc kręcę się tam gdzie można go zdobyć. - odcięła się młodsza siostra bąkając nieco na zaczepkę starszego brata.

- Ten palant z opaską to Puzzle. Znałam go już dłużej ale średnio nam było po drodze. Czasem miał ciekawy towar to robiliśmy interesy a czasem nie albo chciał za dużo to nie. - wzruszyła ramionami siostra Rononna. - Teraz jednak przyszedł i schlapał się, że ma mega interes na oku. Pociągnęłam mu i za język więc się wygadał więcej. Tyle, że miał deal z tą szmatą od Khainów więc trzeba było ją wyrolować. Albo się pozbyć. I ten palant miał się tym zająć ale spierdolił. I teraz ta szmata powinęła nasz towar. - twarze już nie były zbyt widoczne więc ich rysów było już dość ciężko odczytać. Ale w głosie Mewy znów bez problemu dało się odczytać złość i frustrację z powodu nieoczekiwanych komplikacji.

- Ja jestem Mewa. A to jest Rononn. Mój brat. - przedstawiła siebie i brata Mewa. Przyglądała się chwilę blond nastolatce wtulonej w kolana najemnika. - Mewa to taki ptak. Biały. Znad morza. Ale czasem tu dolatują. - dopowiedziała po chwili zwłoki. Zerkała chyba też i na samego najemnika ale Pazur chyba nie miał zamiaru się wtrącać w rozmowę więc nie doczekali się jego reakcji czy odpowiedzi. - Skąd jesteście jeśli nie stąd? - zapytała zaciekawionym głosem patrząc na właścicielkę blond włosów.

_____Ale ta pani była miła! Wystarczyła chwila i Angie już wiedziała że ją lubi. Nie patrzyła na nią jak na dziwowisko i jeszcze tłumaczyła co to są te całe mewy, zupełnie jak wujek!
- Morze… to tam gdzie tyle wody że ciągnie się aż po horyzont i nie widać drugiego brzegu? Taka płaska pustynia, ale mokra. I ryby tam są, takie duże. Wujek mi opowiadał - mocniej objęła kolana najemnika - Nigdy nie widziałam morza, a ty? Byłaś nad morzem? - zapytała Mewę - Wujek jest Paznokciem i jest z… jednostki? - teraz gapiła się do góry na ponurą twarz wioślarza, bardzo niepewnie i ostrożnie. Co miała mówić żeby nie mówić za dużo? Nazwisko przecież też używała nie swoje - A ja jestem z… mieszkałam na pustyni, z dziadkiem, ale dziadka już nie ma - posmutniała, przechodząc wzrokiem poza burtę. Szybko znowu tryskała radością, przyspieszając tempo mówienia - Ale teraz też jest fajnie, lepiej! Bo jest wujek i on jest super! Tyle wie i umie! A ty jesteś stąd? A może znad morza? Dlaczego Mewa? Ja jestem Angie od Angela, wujek jest Zordon… bo jak nocowaliśmy w takim opuszczonym domu to tam był plakat z takimi śmiesznymi ludźmi w kolorowych ubraniach. Kombinezonach - powiedziała dumna że zapamiętała takie trudne słowo - I tam była taka tuba z twarzą, taka poważna! I przypominała wujka, on też taki poważny… i powiedział że ta twarz z tuby to jakiś Zordon… z Power Rangers. No i został Zordonem - wzruszyła ramionami. - Pasuje i podobny i nie było widać jaki ma kolor ubrania, a nosi wojskowe, a nie takie kolorowe i… - zacięła się i przestała nadawać, bo znowu się rozgadała, a to nigdy nic dobrego nie przynosiło.

_____Rononn postanowił odpowiedzieć na pytanie o ksywkę siostry. I chociaż w głębi gdzieś czuł obawę przed ponownym obiciem twarzy, zebrał się zaryzykować. Tym razem jednak będzie musiał uważać na słowa kierowane do Angie
- Mewa to taki cwany ptak. I jak nie przypilnujesz to Ci porwie jedzenie, nawet prosto z ręki. - zaczął tłumaczyć Rononn patrząc w stronę swojej siostry - A moja przemiła siostra nabyła tego przezwiska gdy mi podkradała części do napraw. No i nie lubi swojego imienia, Izabela, a poza tym mówiła mi, że facetom się ta ksywka podoba. Zwłaszcza marynarzom - gdyby nie brak światła można by było dostrzec wystawiony język Rononna w stronę siostry. Lecz z samego tonu ostatniego zdania można było wnioskować, że monter drażni się z siostrą. Jak prawdziwe rodzeństwo drażnić się powinno. - A poza tym, mewy potrafią się bardzo dobrze przystosowywać do zmian. I będą żyć gdziekolwiek gdzie jest to co jedzą. A przynajmniej tak było kiedyś - Rononn przypomniał sobie strzępek wiedzy o której mówił jego ojciec. - a jak teraz jest to niewielu wie. No, moja siostra też daje sobie radę w różnych miejscach. Tylko czasami jej coś nie wychodzi i trzeba jej pomóc - mężczyzna zrobił krótkie wzdechnięcie. -A co do ustatkowania się, najpierw znajdźmy to co zgubiłaś, a potem pomyślę gdzie się zaciągnać. Nie codziennie widzę własną siostrę nago w knajpie portowej



Pod deskami łódki można było wyczuć charakterystyczne drżenie zdrewniałych roślin trących o kil i inne części burty. Chociaż mogły być to po prostu śmieci z przystani. Tak czy inaczej stanowiło to wyraźną oznakę, że dobijali do brzegu. Rononn przestał mówić przygotowując się na wstrząs towarzyszący przy każdym dobiciu na mieliznę. Jeszcze tylko kilka machnięć wiosłem...
 
Gienkoslav jest offline