Trump zajechał na miejsce zbrodni swoją dwudziestometrową czarną i stylową limuzyną, z przyciemnianymi szybami. Wyszedł z samochodu, a przed jego stopami rozwinął się automatycznie czerwony dywan we wzory złotych i brylantowych supermodelek.
- Co tu się dzieje ja się pytam? - zapytał zebranych i spojrzał na trupy.
- W prasie trąbią od rana, ze jakieś morderstwa. Że Putin nie żyje. A ja się was pytam o co chodzi? Kto z was wierzy w te brednie? Przecież nawet dziecko wie, że to fake news! - huknął na zgromadzenie - A to tutaj? To wszystko zagrywka Meksykanów! - wskazał na ścielące się u jego stóp zwłoki - Udowodnię wam! To tylko keczup i to na dodatek z McDonalds! - i tutaj nachylił się, aby nabrać nieco 'keczupu' na frytkę. Nawet się nie skrzywił kiedy ją zjadł.
- Wszystko da się wcisnąć w tych czasach motłochowi - zawyrokował.
__________________ Once upon a time... |