Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2017, 01:10   #26
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Jessica była zadowolona. Nie dało się tego ukryć, nawet gdyby podjęła próbę. Szeroki uśmiech zdawał się być na stałe przyklejony do jej twarzy. Zanim wyszła z wody poświęciła chwilę czasu by skorzystać z szamponu. W końcu po to tu przyszła by się umyć, co nie? Chyba jednak nawet ona nie była naiwna na tyle by w to wierzyć. Czyżby jej pragnienia były na tyle widoczne, że Lester postanowił przynieść jej w końcu ulgę? Nie miała pojęcia i chociaż bardzo jej na odpowiedzi zależało, nie miała też zamiaru pytać. Jedno wiedziała na pewno… Żaden z braciszków nie zrobiłby nic żeby ją skrzywdzić więc przynajmniej z tej strony była ubezpieczona. Mogła mieć pewność, że nie chodziło tu o jakiś zakład, żart czy zwykłą chęć przelecenia laski. Gdyby tak było to Lest by się wycofał, była tego pewna. Tylko czy ta chęć, w połączeniu z jej ochotą by stać się jego kobietą, ich kobietą, nie dawała mu czasem prawa do skorzystania z takiej okazji? Mętlik powrócił, przygaszając nieco radość. Chciałaby żeby jej ktoś wyjaśnił to wszystko. Najlepiej któryś z braciszków bo nikomu innemu nie ufała. Problem polegał na tym, że zdarzyło się jej nie jeden i nie dwa razy nasłuchać jak jeden lub drugi, albo też oboje, narzekali na to że laski nic tylko by gadały w łóżku i co najlepiej się nadaje do tego, żeby je uspokoić.
Kończąc mycie i wychodząc z chłodnej już wody, doszła do wniosku, że ma gdzieś to co gadali. Miała pytania i potrzebowała na nie odpowiedzi. Jakie by nie były. Skoro zaś potrzebowała odpowiedzi, to musiała zapytać tych, do których zawsze się zwracała gdy miała kłopot. Tyle tylko, że to pytanie mogło poczekać aż znajdą się w pokoju. Do tego czasu miała zamiar cieszyć się chwilą, tym że mięśnie przyjemnie bolały, a w środku wciąż czuła delikatne pulsowanie. To, że nieco bolało, dało się przeżyć i Jess nie miała zamiaru się tym przejmować. W końcu wiedziała, że tak będzie. Matka zdążyła jej wytłumaczyć to i owo, a i chłopaki jakoś specjalnie nie taili przed nią tego, co się zwykle działo gdy zgarniali sobie laskę do łóżka. Kilka razy miała nawet okazję poobserwować owe zmagania, czując to przyjemne chociaż uciążliwe mrowienie tam, gdzie teraz czuła pulsowanie. Chociaż już nie tylko pulsowanie, co stwierdziła z pewnym zadowoleniem. Najpierw jednak trzeba było dostać się do pokoju. No i była jeszcze sprawa Simona i tego jak on zareaguje. Ta myśl podziałała nader skutecznie na chaos, który panował w jej głowie. Miała nadzieję, że młodszy Thron’e nie poczuje się urażony. Nie chciała żeby ich stosunki się pogorszyły, bo obojgu darzyła takim samym uczuciem. No, prawie takim samym, dodała w myślach zerkając na Lest’a.


Z ochotą skorzystała z drugiego szlafroka, wcześniej osuszając włosy na tyle, na ile dało się to zrobić jednym ręcznikiem i na szybko. Podobnie jak braciszek, zgarnęła ciuchy, chociaż w przeciwieństwie do niego nie założyła płaszcza. Skorzystała też z okazji by odświeżyć bieliznę. W końcu skoro mieli pod ręką masę wody i środki czystości to czemu marnować taką sposobność?
Wychodząc na korytarz układała sobie wszystko w głowie, tak żeby samej wiedzieć jakie stanowisko chce zająć. Z owego myślenia wybiło ją spotkanie z Simonem, latynoską i kimś kto wyglądał jak lekarz i chyba nim nawet był. W odpowiedzi na uśmiech młodszego z Thorn’ów, przewróciła oczami od razu wracając z chmurek na ziemię. Co ten znowu knuł? Bo że coś knuł to nawet ślepy by zobaczył. Gdy zaś Simon knuł, to niekiedy kończyło się niekoniecznie miło dla wszystkich wokoło, nie tylko tych zainteresowanych. Pod tym względem bywał gorszy od Lestera. Ten ostatni przynajmniej działał w sposób bezpośredni. Simon… Simon wolał podchody.
O co chodziło w ogólnym obrazie to akurat trudne do odgadnięcia nie było. Jess pamiętała tą laskę z wcześniej. Coś było nie tak z jej dzieciakiem przez co narobiła hałasu w barze. Wyglądało na to, że udało się jej zmusić kogoś by poszukał medyka, a Simon swoim zwyczajem postanowił przy okazji nieco namieszać.
- Co ty znowu kombinujesz? - zapytała braciszka wprost, wskazując brodą latynoskę.

- Kombinujesz? Kochana jak możesz tak mówić? - Simon chyba miał ubaw w najlepsze bo choć zrobił zbolałą minę jakby oskarżenie było strasznie niesprawiedliwe to zdradzający figlarski ton uśmiech i dopasowane do niego spojrzenie aż nadto go zdradzały. Starszy brat wymownie uniósł brwi posyłając młodszemu krytyczne spojrzenie by dać znać, że nie chce mu się bawić w pośrednie zabawy brata.

- No to dowiedziałem się, że ta Latina wraca z północnego brzegu. Tam tego dzieciaka coś użarło czy co. Nie wiem bo szybko mówiła i coś o jakichś diabłach więc nie wiem o co jej chodziło. Ale słuchajcie co najlepsze. Tam mówiła coś o jakiejś kawalkadzie samochodów. Starej i porzuconej. Na mojego nosa to o tym właśnie mówił nasz słodziutki Kyle Rogers. I tam się ma czaić mr. Brown. Tylko właśnie tak mówiła, że musiałem kombinować by się nie skapnęła co nam leży na sercu a i ten doktorek się nie skapnął. Więc tyle. Ale można by coś z nią pocisnąć. - Simon wypruł się ze swojej zdobyczy patrząc wymownym wzrokiem na parę o wciąż mokrych włosach i szlafrokach. Chyba liczył, że po odwaleniu swojej działki jakoś go wesprą czy wymienią w tej doli zdobywania informacji z latynoskich źródeł.

Nazwisko Brown’a jak zwykle podziałało na Jess niczym lekki kop elektryczny. Zbliżali się do skurwiela, niemal czuła satysfakcję która na nią czekała gdy starszy z braciszków zabawi się z tym skurwielem. Miała nadzieję, że jej też pozwoli się pobawić. Mało kiedy była tak cięta na drugiego człowieka, jak w przypadku tego gnojka. Ale już niedługo…
Jako że ręce miała zajęte, podeszła do Simona i zamiast mu je zarzucić na szyję, stanęła na palcach i obdarowała młodszego z braci, buziakiem. Należało mu się w końcu.
- Dobra robota - puściła do niego oczko, wcale nie sprawiając wrażenia chętnej żeby go w jakikolwiek sposób wesprzeć. W końcu od gadany to był on, chociaż ostatnio miała dziwne wrażenie, że z jakiegoś powodu próbuje tą robotę zrzucić jej na głowie, co nie miało sensu. Czuła jednak, że coś chyba powinna zrobić, jakoś mu pomóc, tylko że… Rzuciłą spojrzenie starszemu z Thorn’ów, który w końcu nimi dowodził i z którym miała nadzieję spędzić jeszcze trochę czasu sam na sam.
- W sumie… Może przed drugą kobietą otworzyłaby się bardziej…? - Mruknęła, dalej stojąc przy Simonie i wpatrując się w Lest’a. Sama nie była w stanie zdecydować za którym pragnieniem iść w tej chwili. Za tym dotyczącym jego czy za chęcią dorwania Brown’a. Miała mętlik w głowie i chyba było to po niej widać, no ale miała też do tego prawo, co nie?
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline