Łowczyni gwizdnęła z podziwu, widząc jaki manewr wykonał postawny Mumamba, starając się dostać na plecy trolla. Efekt nie był może zgodny z planem (choć plaśnięcie w błoto wyglądało dość spektakularnie), ale odwagi i fantazji nie można było mu odmówić...
Rozkaz od Okara przyszedł trochę za późno - Enki od dawna robiła to, co było jej przykazane, a reszta najemników też najwyraźniej znała swój fach i nie trzeba było im niczego tłumaczyć; tyle dobrego że przynajmniej teraz ktoś wziął na siebie ciężar koordynowania całym zamętem.
Enki rozglądała się dookoła jak mogła najuważniej, ale nie spuszczała też oczu z trolla, a palca z cięciwy, czekając na dogodny moment do strzału. Dlatego też kiedy uzko "oczyścił przedpole" z części atakujących go najmitów - a potem na chwilę zastygł, jakby jego mały mózg nie potrafił rozgryźć tego, co dzieje się wokół - łowczyni dostrzegła swoją szansę i błyskawicznie napięła cięciwę, podnosząc łuk do twarzy.
Celowała starannie; nie chciała trafić nikogo z towarzyszy i jednocześnie sprawić, by bestię zabolało jak najbardziej. Strzałę skierowała wprost w głowę trolla; nie liczyła na to, że grot przebije grubą czaszę, ale miała zamiar trafić go w jakąś wrażliwą część - oko, nos czy paszczę, tak żeby odwrócić uwagę potwora od leżącego na ziemi wojownika.