Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2017, 18:21   #181
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Doc przyniósł spluwy do ambulatorium i Unicom. Zamierzał je dać Vis przy okazji badań. Jak i małą piersiówkę w ramach znieczulania, na wypadek gdyby była potrzebna…
Cóż. Chciał jej pomóc się pozbierać do kupy i wiedział, że powinien być delikatny. Tyle że nie bardzo znał się na byciu delikatnym. No cóż… czas pokaże jak pójdzie to badanie. Na wszelki wypadek miał i drugą piersiówkę. Dla siebie.
Vis czekała już na niego, wciąż mokra po prysznicu, który wreszcie udało się jej wziąć. Nie była pewna czy powinna to robić przed badaniem, bo do tej pory niewiele miała wspólnego z medykami, ale zwyczajnie nie miała już siły dłużej znosić tego odoru i brudu, który na niej osiadł. I nie ważne co mówił doktorek, ona czuła ten smród i czuła ten brud więc musiała go zmyć. Spędziwszy pod strumieniami zdecydowanie więcej czasu niż miała w zwyczaju, wreszcie poczuła że część tego świństwa znikła. Część, bo coś nadal zdawało się być do niej przyczepione, ale była w stanie z tym chwilowo wytrzymać. Doc radził żeby o tym mówić, że to pomoże… Vis nie była pewna ale postanowiła spróbować. Jeżeli bowiem już komuś ufała, to chyba tylko doktorkowi. Dziwne, szczególnie biorąc pod uwagę, że nie był maszyną, a człowiekiem, a ci przecież wcale godnymi zaufania nie byli. Nie można było się do nich podpiąć i zmienić programu, sprawdzić pamięci, wyregulować i poprawić błędy. A przynajmniej nie tak jak w robotach.
Gdy wszedł akurat kończyła zaplatanie długiego warkocza, która to czynność działała dziwnie uspokajająco. Kolejna różnica między jednostkami organicznymi, a mechanicznymi polegała na tym, że te drugie nie odczuwały zdenerwowania. Vis z pewnym zawodem uświadomiła sobie, że niestety wciąż jej bliżej do tych pierwszych, bo zdecydowanie była poddenerwowana, a także zmęczona, niepewna i… Czy to był wstyd? Vis nigdy się nie wstydziła, a przynajmniej nie pamiętała takiej okazji, no chyba że chodziło o źle wykonaną robotę. Teraz zaś nerwowym ruchem naciągnęła luźną koszulkę tak nisko jak się tylko dało. Efekt był oczywiście mizerny, co tylko pogłębiło jej zdenerwowanie. Chyba potrzebowała tego snu bardziej niż się jej wydawało.
- Dla kogo to? - wypaliła pierwsza, zanim zdążył się odezwać, miętosząc przy tym końcówkę ogona.
-Dla ciebie.. ekwipunek, trochę broni i Unicom żebyś zawsze mogła mnie zawołać na pomoc. Leena służyła w wojsku więc kręci ją ten cały ceremoniał z włączaniem do załogi i nadawaniem stopni. Mnie nie…- zaśmiał się Doc głaszcząc po karku.- Wyglądasz uroczo z tym warkoczem. Jesteś gotowa, czy chcesz się napić dla uspokojenia nerwów ?
- Unikom… Tak, to przydatne. Dziękuję - słowa te ozdobione zostały nerwowym grymasem, który z założenia miał być uśmiechem. - Wszystko się pewnie przyda, biorąc pod uwagę te ciągłe przygody załogantów Fenixa. No, a skoro teraz mam być oficjalnie członkiem załogi, to na pewnie nie zaszkodzi trochę dodatkowego uzbrojenia. Biorąc to wszystko pod uwagę… - Machnęła dłonią w geście, który miał objąć wszystko to co do tej pory się jej przytrafiło odkąd trafiła na statek. Był to nerwowy gest, tak jak i nerwowe były słowa. W końcu jednak się zamknęła i tylko wyciągnęła dłoń po butelkę.
Doc podał jej piersiówkę dodając smutno.- No cóż… rzeczywiście wdepnęliśmy głęboko w tą aferę z Unią.
Po czym obserwował zachowanie Vis i jej reakcję na alkohol.
Vis zaś ograniczać się nie miała zamiaru i gdy tylko otrzymała naczynie, zaraz z niego skorzystała. Czymkolwiek ją poczęstował smakowało pysznie i chociaż wiedziała, że pewnie robi źle, to nie miała zamiaru szybko odsunąć szyjki od ust. Uczyniła to dopiero po kilku łykach, wzdychając z zadowolenia.
- Smaczne - poinformowała doktorka, tym razem posyłając w jego stronę już nieco pewniejszy uśmiech. - Miejmy to już za sobą - dodała, wiedząc że jak będą czekać dłużej to albo jej odwaga minie albo też padnie nieprzytomna, powalona siłą trunku.
-Użyjemy szerokiego skanu do zrobienia wszystkich badań na raz.- Doc sięgnął po nieduży przedmiot przypominający długopis.- Pobiorę ci próbkę krwi, a potem przeskanuję cię… i po sprawie. Tylko będziesz musiała no… położyć się goła na tym stole tam. Nie będzie żadnego dotykania z mej strony.
W odpowiedzi otrzymał kilkukrotne potakiwanie głową. Vis wypiła jeszcze łyk, po czym nie marnując czasu zabrała się za zdjęcie koszulki. Tego, że przez ubranie się badań nie przeprowadzą to zdołała się domyślić sama. Reszta była jak instrukcje w książce, wystarczyło robić dokładnie to co napisane, a w tym konkretnym przypadku - powiedziane. Im mniej będzie o tym myślała tym lepiej.
- Jestem gotowa - poinformowała po chwili, kładąc się tam gdzie jej doktorek wskazał.
- Jak się czujesz?- zapytał Bullit wskazując jej lekko wklęsły stół na którym miała się położyć. Podszedł do dziewczyny i wziął jej dłoń w swoją, po czym przyłożył ów przedmiot i poczuła lekki ukłucie.- Krew pobrana… połóż się, a przygotuję skaner.
- Auć - zamarudziła, układając się na stole na tyle wygodnie, na ile się dało. Leniwe machnięcia ogona, który spływał z brzegu stołu i próbował sięgnąć podłogi, wskazywały na to, że Vis zaczęła się odprężać. Bo i faktycznie, powoli bo powoli ale robiło się jej całkiem przyjemnie. Miała tylko nadzieję, że nie odpłynie za szybko. Chciała się najpierw dowiedzieć czy wszystko było w porządku.
Doc nasunął nad ciało Vis skaner i powoli przesuwał nim od góry w dół pytając. -Odczuwasz jakieś bóle, albo… dyskomfort?
Nad tym pytaniem musiała się chwilę zastanowić. Obecnie czuła się całkiem dobrze i było jej przyjemnie ale to był niemal na pewno wpływ alkoholu. Pamiętała jednak że bolało gdy siadała i podobnie było gdy chodziła.
- Teraz nie - odpowiedziała zgodnie z prawdą. - Wcześniej jednak bolało gdy siadałam i chodziłam - dodała, wypowiadając na głos swoje myśli. - Nie wydaje mi się jednak żeby to była jakaś poważna usterka - oświadczyła nader profesjonalnie, chociaż przy tych słowach mina jej zrzedła. Fizycznej usterki raczej nie było, a przynajmniej nie była poważna. Gorzej z innymi sprawami.
-Dam ci środki uśmierzające ból, gdyby taki wystąpił. I coś na regenerację tkanek.- mruknął Doc przesuwając powoli skanerem nad ciałem Vis. W końcu spytał ostrożnie.-Pozwolisz się pogłaskać po głowie?
Zmarszczyła brwi, nie do końca pewna czy dobrze go zrozumiała.
- Pogłaskać po głowie? - dopytała, po czym, nie czekając na odpowiedź, pokiwała wspomnianą częścią ciała. Dlaczego miałaby się nie zgodzić? Przecież wzięła już prysznic więc nie była aż tak brudna, żeby jej nie mógł dotknąć, prawda?
- Wzięłam prysznic - od razu owe myśli wymknęły się z jej umysłu i wydostały przez usta. - Więc jestem czysta… Prawie… Znaczy czysta na tyle, że możesz dotykać - zakończyła tą plątaninę uśmiechem.
- Jesteś bardzo czysta… jeszcze trochę, a byłabyś sterylna.- Doc pogłaskał Vis po czuprynie pieszczotliwie, w tym i muskając podstawę rogów i same rogi. Coś co robił jej tylko on.
- Wcale nie - zaprzeczyła, uparcie obstając przy swoim, a przy okazji układając głowę niczym kot, który domaga się pieszczot. - Wciąż coś zostało. Nie widać tego ale jest. Próbowałam zmyć tyle że się nie powiodło. Może zejdzie z czasem albo przestanę to czuć gdy zastąpi to coś innego. Inny zapach… Nie wiem - wzruszyła ramionami bo kompletnie się na tych sprawach nie znała. Wiedziała jedno - wciąż czuła na sobie ślad napastnika i nikt nie był w stanie przekonać jej, że tak nie jest. Nie, dopóki ona sama siebie nie przekona do tego.
-Może jakieś pachnidła, albo perfumy by pomogły?- zamyślił się Bullit głaszcząc Vis po głowie tak jakby była jego ulubioną kotką, co… nie było odległe od prawdy. Bardzo lubił Vis i chciał żeby powróciła do swojej beztroskiego podejścia do życia.
- Perfumy? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. - Nie wiem, ale nie wydaje mi się. Pewnie i tak bym nie pamiętała żeby ich użyć albo gdzieś zgubiła, albo… Coś - zakończyła kolejnym wzruszeniem ramion. Było jej nieco ciężko skupić myśli, a wszystkiemu winne było to głaskanie, które doktorek stosował.
- Chcesz mnie uśpić? - zapytała po krótkiej chwili, jak zwykle nie trzymając zbyt długo tego co w głowie i od razu przerabiając myśli na słowa.
-Uśpić? O nie nie nie..- zaśmiał się cicho Doc i przerwał głaskanie.- [i]Nie chciałbym potem ganiać z tobą golutką na ramionach. -Po prostu lubię cię głaskać i lubię jak masz dobry humor.
- Lubię głaskanie - przyznała, zawiedziona że zabrał dłoń. - Tylko że rozleniwia - dodała w ramach wyjaśnienia. Nie chciała żeby pomyślał, że jej głaskanie przeszkadza, chociaż wcześniej jakoś nie zwracała uwagi na takie detale jak uczucie towarzyszące przesuwaniu dłoni po włosach czy rogach. No ale też jakoś nikomu na tym nie zależało więc nie miała tu zbyt wiele danych.
- Długo jeszcze? Chcę do łóżka… - W jej głosie pojawiły się marudne nutki, wskazujące na to, że alkohol zaczął działać.
- Nie… już niedługo.- odparł Doc odsuwając skaner i proponując. -Ubierz się to zaniosę cię do łóżka i będę głaskał po głowie, aż zaśniesz. Co ty na to ?
- Zgoda - odparła szczerząc ząbki prawie jak zwykle. Zaraz też podniosła się do pozycji siedzącej. Ruch ten był dość gwałtowny i zaowocował wyraźnym brakiem w stabilności ambulatorium, które zaczęło jej wirować przed oczami. Całkiem fajnie wirować. - Fajnie… - wyrwało się jej chociaż chyba nie zwróciła na to uwagi, zajęta obserwacją własnej dłoni, która stanowiła nieco mniej chwiejny cel. - Chyba chcę się jeszcze trochę napić. Mogę? - zapytała, uśmiechając się słodko i przymilnie, na wypadek gdyby doktorek znalazł jakiś powód do tego, by jej odmówić.
-Możesz.. możesz… ale jak się ubierzesz. Bo im więcej wypijesz, tym trudniej będzie ci się ubrać.- odparł z uśmiechem Bullit wsuwając próbkę krwi Vis do refraktora.
Vis pokiwała głową, z ochotą zgadzając się ze słowami Doc’a. Z zadowoleniem też stwierdziła, że ten ruch zwiększa intensywność wrażeń, więc dodała jeszcze parę skinięć po czym zachichotała. No ale skoro trzeba się było ubrać to trzeba było też zejść ze stołu. Sztuka ta okazała się nieco kłopotliwa, ale w końcu stopy dziewczyny wylądowały na podłodze i nawet udało się jej zachować pozycję pionową z czego była bardzo dumna.
- Spójrz, stoję - pochwaliła się wesoło, sięgając po koszulkę, dla pewności jednak trzymając jedną dłonią stołu. Głupio by trochę było gdyby po obwieszczeniu swojego sukcesu, wylądowała na podłodze także innymi częściami ciała, a nie tylko stopami. Trochę problemu sprawiło jej jednak ubranie się bo złośliwa część garderoby ani myślała współpracować. Z pomocą ogona udało się jej jednak okiełznać wredne ubranie, które w końcu spoczęło tam gdzie powinno. Tyle tylko że przodem do tyłu, ale to akurat Vis nie przeszkadzało, a nie przeszkadzało bo zwyczajnie nie zwróciła na to uwagi.
Bullit zakończył wyłączanie skanera. Podał piersiówkę Vis i wziął dziewczynę w ramiona z zamiarem wyniesienia jej z ambulatorium. Po drodze posadził ją pupą na swym biurku, by przy okazji zgarnąć przeznaczony dla Vis Unicom i broń, po czym znów porwał swą Darakankę.
- Jeszcze trochę i w ogóle nie będę wypuszczał cię z ramion.- zażartował.
- To byłoby niepraktyczne - stwierdziła, pilnując żeby nie upuścić piersiówki, przy okazji wtulając się w doktorka. - Chociaż przyjemne. Może chociaż spróbujemy? - zaproponowała, bo nie licząc niepraktyczności, taki pomysł się jej nawet podobał.
- Trochę cię ponoszę… to pewne.- nachylił się i cmoknął ją delikatnie w ucho.- To też było przyjemne?
- Mhmm - w odpowiedzi usłyszał mruknięcie, bowiem Vis wtuliła w niego twarz i właśnie umościła się w jego ramionach jak w gniazdku. - Mogę już iść spać? - zapytała nieco niewyraźnie, bowiem materiał doktorkowego ubrania tłumił jej słowa.
-Jasne… śpij.- Doc cmoknął dziewczynę czule, tym razem w jeden z rogów.
I powoli zaniósł Vis do swego pokoju. Tam ostrożnie położył dziewczynę w łóżku i nakrył kołdrą przyglądając się jej.
Vis jednak, wbrew swoim słowom i pozwoleniu, wciąż trzymała się stanu przytomnego więc na jego spojrzenie odpowiedziała swoim, nieco zamglonym przez zmęczenie i trunek, ale bez wątpienia weselszym.
- Zostaniesz, prawda? - zapytała oddając mu ściskaną piersiówkę z której jednak udało się jej nie upić ani łyka więcej. - Nie chcę zostać sama, to się źle kończy - dodała, w ramach wyjaśnienia, tracąc sporo z tej wesołości.
-Oczywiście. Aż zaśniesz.- pogłaskał ją po głowie Bullit, muskając pieszczotliwie różki.-Jesteś tu bezpieczna. W końcu na Fenixie jest tylko załoga, a ty możesz mnie przywołać Unicomem. Ale nie wyjdę, do czasu aż uśniesz.
- Tak, Fenix jest bezpieczny - zgodziła się z nim, przymykając powieki i wyciągając dłoń w jego stronę, chcąc mieć pewność że dotrzyma obietnicy. - Dlatego chciałam na niego wrócić gdy się zaczęło. Nie miałam jak się z tobą skontaktować, więc chciałam wrócić - mówiła coraz bardziej sennym głosem, uparcie wyrzucając z siebie słowa jakby się bała że czegoś zapomni jak tego ktoś inny nie usłyszy, co po prawdzie często się jej zdarzało.
- Teraz już zawsze będziesz mogła się skontaktować.- mruknął czule głaszcząc ją po głowie jak małą dziewczynkę. Doc nie przeszkadzał jej wypowiedzi, ani nie zmuszał do snu. Był cierpliwy i chciał by czuła się swobodnie i bezpiecznie przy nim.
Vis zaś kontynuowała, jakby popsuł się jej wyłącznik.
- Miałam zamiar wypróbować Mecha, bo skoro tyle pracy w niego włożyłam to pasowało żeby się przydał, tylko… Z tamtymi dwoma było łatwo, prosta bomba i przestali stanowić zagrożenie. Tylko ten trzeci… Jak mogłam przegapić trzeciego? Przecież udało mi się przemknąć niezauważoną przez magazyn, zaskoczyć tą dwójkę… Powinnam go zauważyć, wiesz… - Otworzyła oczy i spojrzała na niego smutno. - Zawsze coś przegapiam i jakoś nigdy nie wiązało się to z takimi kłopotami. Jasne, raczej nie udaje mi się zagrzać dłużej w jednym miejscu i zwykle ląduję w dziwnym towarzystwie ale w trakcie tych wszystkich przygód jeszcze nigdy… - urwała, kuląc się pod kołdrą i oplatając nogi ogonem, czego jednak widać nie było. - To odejdzie, prawda? W końcu zapomnę i to odejdzie. Pewnie nie zajmie dużo czasu, ale odejdzie. Nigdy nie umiałam długo skupiać się na negatywnych stronach życia, więc i to przejdzie - powtarzała w kółko, coraz cichszym głosem, by w końcu wreszcie umilknąć, chociaż wciąż nie spała. Może jednak powinna jeszcze trochę wypić?
- Zobaczymy. Na pewno postaram się pomóc tobie w zapominaniu złych rzeczy.- pogłaskał ją po włosach dodając po chwili.-Nie masz co się obwiniać, nie ty jedna dałaś się tam zaskoczyć. Tych drani było po prostu zbyt wiele.
- Ale pokonaliśmy ich - Vis udało się znaleźć pozytywną stronę całego wydarzenia. - No i żyjemy, więc nie poszło tak całkiem źle - dodała, unosząc lekko kąciki ust. - A mną się nie przejmuj, szybko dochodzę do siebie - zapewniła, nie chcąc być dodatkowym kłopotem na głowie doktorka. W końcu co jak co ale on miał ręce pełne roboty i raczej nie powinien tracić czasu na pacjenta, który nie wymagał jego stałej uwagi. - Dziękuję… Za to że się mną zajmujesz i masz do mnie cierpliwość. Dziwny jesteś - dodała, pogłębiając swój uśmiech.
-A ty urocza. I to bardzo.- odparł Bullit z uśmiechem nie przerywając głaskania.-Nie martw się. Jako lekarz muszę dbać o wszystkich moich pacjentów. W tym o ciebie. A Leena z Isabell i tak teraz śpią.
- Sam też powinieneś odpocząć - zwróciła mu uwagę, no bo ktoś chyba musiał. - Miejsca jest dosć - wskazałą mu łóżko i nawet trochę się przesunęła po czym ukryła ziewnięcie nakrywając się kołdrą.
- Jeszcze nie… powinienem.- uśmiechnął się Bullit, ale też… chciał sprawdzić jak dziewczyna zareaguje na jego obecność tak blisko siebie. Więc ostatecznie położył się przy niej, tuląc do jej ciała. I mając kołdrę za barierę między nimi.
Vis zaś zesztywniała, chociaż tylko na chwilę. Nie spodziewała się że obecność doktorka tak blisko, w łóżku, do której to obecności zdążyła się już przyzwyczaić, przywoła wspomnienia z hangaru. Nie miała jednak zamiaru pozwalać na to żeby tamte chwile wiecznie rządziły jej życiem. No i lubiła się do Doc’a przytulać, z czego także nie miała zamiaru rezygnować.
- Jeżeli będziesz koniecznie potrzebny to przecież ktoś zawoła, prawda? - zwróciła mu uwagę na dość oczywistą rzecz, wtulając twarz w jego tors. - Każdy czasami potrzebuje odpocząć. Lepiej wcześniej niż za późno. Nawet ja to wiem.
- Co racja to racja.- odparł Doc z uśmiechem orientując się że Vis była bardziej spięta niż powinna, ale też i doceniając że próbuje się przełamać.-Chcesz jeszcze łyknąć przed snem?
- Mhmm - odpowiedziało mu potakujące mruknięcie.
Bullit ostrożnie podsunął piersiówkę do ust Darakanki mówiąc.- Nie musisz się hamować. Ja cię przypilnuję, byś sobie kłopotu nie narobiła.
Zresztą był pewien, że po kolejnych łykach nie znajdzie w sobie sił na nic, a najmniej na zejście z łóżka.
Skoro nie musiała to i tego nie zrobiła, korzystając z okazji i pochłaniając kolejne łyki słodkiego trunku. Podobało się jej jego działanie i to jak się czuła po wypiciu.
- Wątpię żebym wytrzymała dłużej. Mam wrażenie jakbym nie spała od bardzo, bardzo długiego czasu, tylko tak jakoś nie mogę usnąć. Podoba mi się efekt jaki to daje - dodała, wskazując na piersiówkę której zawartością właśnie się pokrzepiła, i która zapewne sprawi że w końcu padnie.
-Prędzej czy później… uśniesz pod jego wpływem. Jestem pewien. Prawie. A i będę musiał ci zostawić pastylki na pobudkę. Alkohol ma też inne skutki.- Dave na razie nie chciał jej opowiadać na czym polega kac.
- Nigdy mi nic po nim nie było - przyznała, zdziwiona jego stwierdzeniem. - Chociaż nie mogę powiedzieć żebym miała duże doświadczenie. Do tej pory mnie nie interesował i tylko tak jakoś ostatnio zaczęłam próbować. To co mi dałeś jest pyszne. Lubię słodkie, a to jest słodkie i daje taki fajny efekt jak się chwilę odczeka. Wszystko zaczyna tak przyjemnie wirować - Vis obróciła się na plecy i wyciągnęła przed siebie dłoń. - Wszystko też porusza się jakby w nieco zwolnionym tempie. Jakby pływało w czymś gęstym, czego nie widać. I głowa jest taka dziwnie ciężka, ale to wcale nie przeszkadza. I jest wesoło. Tak jakby nie miało się żadnych problemów które mogą wpływać negatywnie. To pewnie dlatego alkohol uzależnia, ale w moim przypadku to chyba nie zadziała. Zwykle nie mam głowy do negatywnych myśli. Zajmują za dużo miejsca - wyznała, kończąc wreszcie swoją przemowę i z powrotem wtulając się w doktorka. - Lubię się do ciebie przytulać. Tu jest bezpiecznie i pewnie i przyjemnie i tak dobrze… Inni zwykle wybijają mnie z rytmu, przeszkadzają lub nie mają do mnie cierpliwości. Ty jesteś dziwny - poinformowała go po raz kolejny, wyciągając kołdrę która ich dzieliła i narzucając ją także na niego. - Nie boję się ciebie, wiesz? Tylko przez chwilę, gdy się położyłeś poczułam się zagrożona, ale to minęło. Tak powinno być, każdy powinien mieć kogoś, kogo się nie boi nie ważne co by się nie stało. Komu ufa… Maszyny są w tej kwestii bardzo dobre, ale nie potrafią tak przytulać i nie głaszczą i są zimne. Bezpieczne, tylko tak inaczej. Za dużo mówię, chociaż nie jestem pewna czy to wszystko wina alkoholu. Chyba popsuł mi się wyłącznik lub któryś z podzespołów bo nie mogę przestać. Ale już przestaję. Mamy spać, prawda? - ostatnie słowa wymruczała tuż przy piersi Doc’a, głosem który wskazywał na to, że słowa te tworzy umysł będący na granicy przytomności.
-Nie ograniczaj się.. nie przeszkadza mi to, że mówisz cały czas.- stwierdził Bullit tuląc do siebie dziewczynę.-Zrelaksuj się.
Nawet jeżeli Doc’owi to nie przeszkadzało, Vis i tak przestała mówić. Było jej dobrze i było przyjemnie. Od doktorka biło ciepło, sprawiające że powieki straciły wszelką siłę na to, żeby chociaż podjąć próbę podniesienia się. Rozleniwienie ogarnęło całe jej ciało, napędzane krążącym we krwi alkoholem. Nie minęła chwila, a Vis odpłynęła pogrążając się głębokim śnie.



Vis obudziła się jako pierwsza i to zdecydowanie nie w sposób, w który chciałaby się obudzić. Sen, który w końcu na nią spłynął, przyniósł bowiem powtarzający się raz za razem koszmar, w którym nie udawało się jej zabić przeciwnika więc jego atak trwał i trwał i zdawał się nie mieć końca. I tak do chwili, w której pochłaniały ją ciemności tylko po to żeby ponownie odsłonić przed nią te same obrazy. Nic zatem dziwnego, że pierwszą rzeczą, którą zrobiła po obudzeniu, było sięgnięcie w bok, tam gdzie powinien się znajdować karabin. Karabin, którego tam oczywiście nie było. Zamiast tego natknęła się na coś miększego i przyjemniejszego w dotyku. Nie do końca będąc pewna co doktorek robił w hangarze, leżąc obok niej, przymknęła oczy na te cenne kilka sekund, po czym ponownie je otworzyła. No tak, tym razem wszystko zgadzało się nieco lepiej. Kajuta, łóżko, doktorek. Tak, taki stan rzeczy znała, był bezpieczny. Ułożyła się więc z powrotem i zaczęła bawić kosmykami włosów Bullit’a, czekając aż ten się obudzi. Nie chciała bowiem wyskakiwać z łóżka jako pierwsza. Właściwie to wcale jej się do opuszczania łóżka nie spieszyło i to do tego stopnia, że najchętniej zapomniałaby o wszystkich obowiązkach i rzeczach, które czekały na to żeby ktoś się nimi zajął. Była pewna że mogły poczekać jeszcze trochę.
Doc chrapał, tuląc do siebie dziewczynę. Początkowo nie reagował na jej działania, ale po kilku minutach ziewnął i otworzył oczy zerkając na dziewczynę leżącą w jego ramionach. Uśmiechnął się na ten widok.- Cóż to za słodki widoczek.
- Gdzie? - zdziwiła się, zerkając dla pewności za siebie po czym dochodząc do wniosku, że doktorek pewnie jeszcze do końca się nie obudził i ma jakieś przewidzenia. - Pora wstać… Tak mi się wydaje - oznajmiła, nie ruszając się jednak z miejsca i nie przerywając zabawy włosami.
- Jak się czujesz?- zapytał cicho Dave obserwując reakcję Vis.
- Lepiej - uśmiechnęła się do niego. - Chociaż następnym razem zamawiam sen bez snów - dodała, krzywiąc się na wspomnienie. - Ale poza tym nie narzekam.
-Nad snem… muszę pomyśleć.- nachylił się i ostrożnie cmoknął czubek nosa Darakanki.-Faszerowanie się psychotropami bywa… kłopotliwe.
- Samo przejdzie - stwierdziła Vis z pewnością siebie na którą mogła sobie pozwolić. W końcu co jak co ale miała ze sobą do czynienia od jakiegoś czasu i to i owo wiedziała. - Tak tylko marudzę. Poza tym psychotropy mogłyby zaburzyć moją zdolność do wykonywania pracy, a tego nie chcę. Już chyba wolę zaliczyć kilka koszmarów. Tak, zdecydowanie - dla podkreślenia efektu słów pokiwała głową, chociaż nie na tyle gwałtownie by Doc zaliczył bliskie spotkanie z jej rogami.
-Co masz do zrobienia teraz? Chyba jakieś roboty przy pancerzach.- zamyślił się Bullit próbując sobie przypomnieć.
- Dla Młoteczka - potwierdziła. - Do tego pasowałoby się Mechem zająć i pewnie znajdzie się coś jeszcze. Zawsze coś się znajduje. - Po minie mógł poznać, że wcale jej to nie przeszkadzało.
-Nie mogę cię pilnować tak jak zwykle.- dłoń doktorka sięgnęła do ogonka Vis głaszcząc delikatnie po czubku.-Więc sama musisz się pilnować i nie przepracowywać… ok?
- Czy ja się kiedykolwiek przepracowałam? - zapytała z miną niewiniątka. - Postaram się uważać. I wiem że nie możesz, masz teraz dwa razy więcej spraw na głowie. Mną się nie przejmuj.
- Ale ja lubię się przejmować.- odparł z uśmiechem Doc głaszcząc dziewczynę po ogonku. - I będę zaglądał do ciebie, choć nie tak często, więc dbaj o siebie.
- Dobrze - obiecała, chociaż nie była pewna co do tego, że się jej uda dotrzymać tej obietnicy. Przytuliła się też zaraz, przylegając do doktorka jakby chciała go zatrzymać w łóżku na dłużej, co zresztą było całkiem bliskie prawdy. Tym bardziej, że jego zabiegi sprawiały jej przyjemność, a chyba zasłużyła sobie na odrobinę przyjemności.
-I jeszcze… eeem… mamy trochę czasu dla siebie w meście. Myślałem o jakichś zakupach… U nas na Axionie, damulkom kupowało się kwiatki, albo biżuterię, albo… bieliznę. Na pierwsze i drugie mnie nie stać, a i wątpię by dało się du kupić ładne kwiatuszki, ale… koronkowa bielizna… ponoć też poprawia pannom humor.- zaproponował ostrożnie Doc, bo i nie była to łatwa dla niego kwestia. Nie zwrócił też uwagi, że jego palce dotarły podstawy ogonka Vis i pieszczota chwilami stawała się bardziej zmysłowa. Chwilami jedynie, gdyż palce Dave’a błądziły po całym ogonku dziewczyny.
- Nie wiem, nigdy nie miałam - zdradziła, przenosząc dłoń z włosów na szyję doktorka i rozpoczynając podobną zabawę jak ta, którą wykonywała jego dłoń znajdująca się na jej ogonie. - Nie bardzo też lubię biżuterii. Zwykle albo przeszkadza, albo wpada tam skąd jej wyjąć nie można, albo się gubi. A od kwiatków zbiera mi się na kichanie - dodała, zaliczając każdą z wymienionych przez Doc’a pozycji. - Możemy ewentualnie spróbować z tą bielizną, a później odwiedzić jakiś sklep z narzędziami - zaproponowała, wybierając pozycję która była jej lepiej znana od tych, które on wymienił.
- No tak… nie pomyślałem o tym. Sklep z narzędziami. Tak bardzo wyobrażałem sobie jak wyglądasz w bieliźnie, że nie przyszła mi do głowy oczywista rzecz.- zaśmiał się speszony Bullit i cmoknął czubek nosa Darakanki.-A jaki kolor lubisz najbardziej?
- Przecież wiesz jak wyglądam w bieliźnie - zwróciła mu uwagę, nieco zdziwiona. - I chyba nie mam ulubionego. Może czarny, albo czerwony, albo… Albo dowolny - stwierdziła w końcu, schodząc palcami niżej, chociaż raczej odruchowo, niż specjalnie bo wzrok miała skupiony na twarzy doktorka, a nie tam, gdzie leniwie krążyły jej palce.
- Ale… chodzi o specjalną bieliznę. Taką… hmmm… jak by ci to wytłumaczyć.- Docowi język się zaczynał plątać, gdy próbował wyjaśnić oczywistą dla niego oczywistość.
- Taką jaką noszą dziewczyny w klubach? - podrzuciła mu jedną z opcji, które przyszły jej do głowy, chociaż nie była pewna dlaczego akurat ta. Może chodziło o te pieszczoty ogona, które jakoś tak same naprowadzały myśli w jednym kierunku.
- Taaaak…- i tu Doc strzelił buraka, gdy usłyszał wypowiedź Vis. Darakanka zaś musiała mu przyznać rację. W takiej jej jeszcze nie widział.
- W takim razie masz rację, w takiej mnie jeszcze nie widziałeś - potwierdziła, przesuwając się nieco by móc sięgnąć ustami jego warg. Był to krótki, leniwy pocałunek, po którym spojrzenie doktorka napotkało wielce rozbawiony wzrok Vis. - Nie mam nic przeciwko żeby spróbować. Tylko będziesz musiał pomóc przy wybieraniu bo kompletnie się na tej dziedzinie nie znam. Zwykle biorę po prostu co akurat jest, nie bardzo zawracając sobie głowy detalami.
-No… dobra… na oko dopasuję.- Dave zerknął na biust Darakanki leniwie pieszcząc jej ogonek i uśmiechając się ciepło. Był… zadowolony. Vis wydawała się powoli otrząsać z koszmaru na jawie, w którym brała udział.
- Zawsze można też zastosować metodę prób i błędów. W końcu na coś się trafi, a przynajmniej zwykle tak to działa - rzuciła kolejną propozycję. - Może będą też mieli męską bieliznę… O tak… To byłoby niesprawiedliwe gdybym tylko ja sprawiła sobie coś nowego, prawda? - Vis wydawała się bardzo zadowolona ze swojego pomysłu.
-Nie jestem pewien… czy… ok… niech ci będzie. Wybierzemy i bieliznę dla mnie. Taką która ci się podoba.- skapitulował Doc.
- W takim razie jesteśmy umówieni na zakupy - oświadczyła Vis, po czym usiadła na łóżku i szturchnęła doktorka w pierś. - Ale najpierw trzeba się zająć robotą - zwróciła mu uwagę, jak przystało na porządnego pracoholika.
- No… najpierw.-westchnął smętnie Dave, który nie o pracy teraz myślał.
- Sama się nie zrobi - Vis z kolei tryskała entuzjazmem, bynajmniej nie podzielając doktorkowego podejścia do pracy. - Później możemy sobie zrobić jeszcze jakąś przerwę. Może nawet się zdrzemnąć i napić… Napić, a później zdrzemnąć - poprawiła się, pochylając na Bullit’em. - Ale to później, bo teraz wstajemy
-Zgoda.- Doc był zadowolony. Z jej uśmiechu i entuzjazmu. Vis wydawała się szybko zdrowieć także na duchu.
- Ty pierwszy - poinformowała go, prostując się. Ogon pod jego dłonią zwijał się i prostował to oplatając jego rękę, to znów ją uwalniając. Brakowało tym ruchom tego entuzjazmu, który wykazywała Vis, ale też nie tkwił smętnie w miejscu co bez wątpienia było dobrym znakiem. Jego właścicielka z kolei spoglądała na Bullit’a wyczekująco, tym razem wodząc opuszkami palców po jego ramieniu. Pieszczota ta była delikatna, raczej podświadoma niż świadoma, biorąc pod uwagę, że w sposób dość aktywny wyganiała go z łóżka zamiast w nim przytrzymywać.
-Dlaczego ja?- zamarudził Doc wodząc sugestywnie palcami po ogonie dziewczyny. Uśmiechnął się łobuzersko oskarżając ją żartobliwym tonem.- Przyznaj się… chcesz mieć całe łóżko dla siebie.
- Jest wygodne - wyszczerzyła ząbki w odpowiedzi, a następnie szturchnęła doktorka poganiająco. - Praca czeka - przypomniała.
-Ale ja nie chcę… buziak na zachętę?- marudził Bullit niczym małe dziecko. I targował się w podobnym stylu.
Vis roześmiała się i pokręciła głową.
- Teraz to jesteś po prostu straszny - stwierdziła, szturchając go oskarżycielsko ale i pochylając się nad nim bo pomysł w sumie nie wydał się jej zły. No i chyba była mu coś winna za to pilnowanie jej i opiekę.
Buziak… cóż, Doc miał własne podejście do tego słowa. Wolną ręką otoczył kark pochylającej się nad nim dziewczyny i pocałował Vis, długo i namiętnie. Jego język muskał czubkiem jej wargi zachęcając jej własny języczek do tańca.
Który to języczek odpowiedział chociaż z wahaniem i dopiero po jakiejś chwili. Vis nie sprawiała też wrażenia chętnej do tego by te ich pieszczoty posunęły się dalej o czym wyraźnie świadczyła jej postawa i odległość między ich ciałami której nie zmniejszyła. Szybko też skorzystała z okazji by przerwać pocałunek.
- Praca - powtórzyła, chociaż już bez uśmiechu i szybko też uciekła wzrokiem na bok.
-Dobrze…- westchnął z ciepłym uśmiechem Doc. Pogłaskał ją po włosach czule i rzeczywiście zaczął wstawać z łóżka.


*****




Vis nie czuła się szczególnie dobrze z tym, że nie była w stanie odpowiedzieć na zachęty doktorka, jednak wciąż nie czuła się na siłach. Bała się tego jak zareaguje, tego że obraz Doc’a zostanie zamieniony przez jej koszmar. Z tego też powodu przez resztę podróży starała się unikać Bullit’a, skupiając na tym, co wiedziała że działało na nią korzystnie, czyli pracy. Tej zaś zdecydowanie nie było mało. Mech wymagał dozbrojenia, co może nie było trudną robotą ale swój czas zajmowało. Do tego trzeba było popracować nad pancerzem dla Młoteczka, co zajęło kolejną godzinę. Na koniec był jeszcze ten pomysł Nightfall’a, którym trzeba się było zająć. O tak, roboty miała trochę, a przecież w warsztacie czekał jeszcze na nią TRX. Sposobów zatem na uniknięcie doktorka nie brakowało, tak jak nie brakowało czasu na myślenie. Chociaż czy to ostatnie było taką znowu pozytywną sprawą, tego do końca nie wiedziała. Było jej na przemian źle, gdy wspomnienia wciskały się jej do głowy na siłę. Było i dobrze, gdy te wspomnienia schodziły na doktorka. Po jakimś czasie doszła do wniosku, że jest zwyczajnie zmęczona tymi huśtawkami i to bardziej nawet niż pracą. Drażniło ją to, że przez tamtego skurwiela, obrywają jej stosunki z Bullit’em, który był jedynym człowiekiem z jakim kiedykolwiek udało się jej nawiązać w miarę stałe i dobre relacje. Który nie narzekał na jej gadulstwo, na jej zapominalstwo i całą masę innych wad. Który dbał o to żeby jadła i odpoczywała. Który zwyczajnie się o nią troszczył. W swoim życiu spotkała tylko jedną taką osobę i wiedziała że jest to cenna znajomość. Dlaczego w takim razie nie mogła zapomnieć o tym co się stało i skupić na pozytywnych stronach życia. Na tym co teraz, a nie tym co było. Przecież zawsze się jej to udawało, czasem nawet zbyt łatwo. Tak, została skrzywdzona i nie była to jej wina… No, nie całkiem bo przecież to, że nie zauważyła przeciwnika to zdecydowanie była jej wpadka. Dlaczego jednak pozwalała by ten drań nadal ją krzywdził, zamiast cieszyć się tym, że wygrała. Przecież takim zachowaniem oddawała to zwycięstwo jemu.
Argumenty były jak najbardziej logiczne i ta część jej umysłu przyjmowała je bez sprzeciwu. Problemem była ta inna część, ta która utknęła w hangarze i stale wyłaniała się na powierzchnię by o sobie przypominać, a Vis nie miała pojęcia jak ją pogrążyć na stałe, jak uciszyć, co zrobić by przestała. Zapewne dobrym pomysłem byłoby porozmawiać z Bullit’em, tyle że nie chciała mu znowu zabierać czasu. Nie chciała żeby się obwiniał, że jej nie obronił lub myślał że zawiódł w jakiś sposób. W dodatku on sam także miał sporo na głowie, nie potrzebował dodatkowych trosk.
Kolejne przemyślenia utknęły właśnie na jego osobie. Grzebiąc radośnie w warsztacie, zastanawiała się dlaczego tak jej zależy na tym, żeby Doc czuł się dobrze i żeby się nią nie zmęczył. Pewnie, szanse na to że uda się jej powstrzymać od plecenia głupot i robienia ich były marne, ale… Starała się, a to była nowość. Był dla niej jak niezwykle cenny robot, ulubione narzędzie, niezbędna część. Sprawiał że było jej dobrze, że nie uciekała przed resztą załogi i czuła się na statku jakby przebywała na jego pokładzie od lat. Budził w niej uczucia, które nie do końca pojmowała ale i takie, które znała dotąd tylko ze swoich relacji z maszynami. Był jej organicznym robotem i było jej z nim dobrze.
W końcu odłożyła narzędzia i zapatrzyła się w leżące na podłodze części Arhona. W jej głowie zrodziło się postanowienie, z którym zgadzało się też serce. Zadba o to żeby doktorek nie musiał się o nią martwić. Ukryje tą uciążliwą część siebie tak głęboko, żeby nie mogła wystawić swojego paskudnego łba. Fakt, nie mogła nic poradzić na koszmary senne, ale na jawie to ona była panią siebie i nie zamierzała oddawać tej władzy trupowi, który leżał w hangarze, daleko za nimi. I nawet jeżeli w pełni się jej nie uda, to da z siebie wszystko. A z czasem… Z czasem to wszystko i tak odejdzie, zniknie z jej głowy, pozostawiając po sobie tylko lekcję, którą wyniosła z całego zdarzenia.
Potrzebowała radaru… I potrzebowała snu. O wiele, wiele więcej snu niż te parę godzin w objęciach Bullit’a.


W jakiś czas po wylądowaniu, gdy wszystko zostało już zrobione i nikt na gwałt jej nie potrzebował, ruszyła by poszukać doktorka.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline