Zahija na moment uniosła oczy by przekonać się czy jej zaklęcia przyniosły efekt. Troll krwawił jak należało, z rozlicznych niewielkich ranek i krwawić miał nadal. Czy bolało go tak jak powinno trudno było ocenić.
Wokół bestii wrzało jak w ulu. Wojownicy nie szczędzili ostrzy, łucznicy zasypywali go szpikulcami strzał. Pozostawało kwestią czasu nim go utłuką. Większy problem stanowili natenczas pobratymcy trolla, którzy mogli czaić się w pobliżu i zaatakować od tyłu.
Zahija wyszeptała formułę kolejnego zaklęcia ocierając ubłocone dłonie w poły szaty. Krew z zadanych ran nadal płynęła. Umoczyła w niej opuszki palców i wtarła posokę we własne oczy. Czuła jak zmienia się jej postrzeganie a świat sprowadza się właściwie do dwóch kolorów. Czerni i czerwieni.
- Pokażcie się, pokażcie, gdziekolwiek jesteście - wyszeptała jak podczas dziecięcej zabawy w chowanego, tak często uprawianej w zamierzchłych czasach z siostrami.
Najważniejsze wypatrzeć czy nie ma więcej wrogów. Jeśli są - ostrzec najemników Hamadrio. Jeśli nie - powtórzy na trollu zaklęcie z kolcami. |