Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2017, 10:35   #65
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Akurat zdążył rozciąć ostatni fragment ubrania, gdy rozległo się pukanie, potem zaś weszła Gilla, nawet nie czekając na tak. Wbiegła właściwie raczej pełna uczucia. Wiedziała bowiem, jak potężnie cierpi jej ukochana pani oraz chciała jej pomóc jak najszybciej przynosząc solidną karafkę krwi. Naga Agnese uśmiechnęła się do wbiegajacej kobiety. Chciała wyciągnąć w jej stronę dłonie, ale i tak nic by nimi nie chwyciła. Spojrzała na markiza, gdy Gilla przysiadła obok niej na łóżku.
- Uniesiesz mnie, by Gilla mogła mnie napoić?
Gdy mężczyzna uniósł ją do pozycji pół siedzącej ghulica przytrzymując jej głowę, powoli zaczęła wlewać w jej usta krew. Było jej cudownie. Gilla zadbała by mimo pośpiechu jej pani piła dobrą, świeżutką krew. Niemal wtulały się w nią dwie osoby, których wspaniałe rozkochane spojrzenia grzały ją równie mocno co ich rozpalone jej nagością ciała. Sama czuła podniecenie , do którego doprowadził ją markiz i które podsycała teraz krew. Gdy z karafki upłynęły ostatnie krople wampirzyca oblizała się ze smakiem.


- Cudowne… - Agnese przymknęła oczy delektując się ciepłem markiza i Gilli. - Obmyjecie mnie?
- Tak oczywiście.
- Tak
- powiedzieli obydwoje niemal równocześnie.
- Ale jeśli na łóżku, to będzie ci potem mokro - zauważył markiz, zaś Gilla przygryzła wargi, żeby nie parsknąć śmiechem.
- Podłożymy signorze ręcznik pod spój i będziemy uważali.
- Mam kilka gąbek sprowadzonych z Outremer
- ucieszył się markiz - może się przydadzą?
Gilla chwilę zastanowiła się.
- Lepiej zostawmy je do kąpieli, wykorzystamy nasze dłonie oraz namoczone ręczniki.
- No, tego to u mnie także nie brakuje
- ucieszył się Colonna - przyniosę zaraz kilka - krzyknął wybiegając.
Agnese uśmiechnęła się odprowadzając go wzrokiem i spojrzała na Gillę.
- Jak się czujesz? Wystraszyłam się.
- Ja także
- przyznała ghulica bardzo ciepłym głosem. - Kiedy to coś nagle zaczęło się zmieniać. Eduardo był pod ręką i akurat niósł drewniane wiadro z wodą. Przywalił temu całą siłą, ale wyobraź sobie, signora, ani nawet nie drgnęło. Potem zaś zawołałam ciebie oraz próbowałam jakoś przytrzymać, żeby nie narobiło szkód. Mogliśmy jakoś opanować na pustym dziedzińcu, jednak gdyby dostało się do zamieszkanych przez służbę komnat, byłoby kiepsko. A ty pani? Widzę, że średnio. Kobiety raczej wolą, by dzień ich zaręczyn był trochę przyjemniejszy, niźli walki przeciwko paskudom. Ponadto, markiz także spisał się dzielnie. Pochwal go, będzie szalał radośnie.
- Najpierw mogę ciebie pochwalić
. - Agnese mrugnęła do ghulicy. - Byłaś wspaniała. Ale nie ryzykuj aż tak, twoje rany nie goją się tak jak moje.
- Ależ nie zrobiłam nic wielkiego. Właściwie moja jedyna zasługa to wezwanie ciebie. Poza tym próbowałam jedynie wyjść cało, dopóki się nie pojawisz z resztą. Jednak gangrel się przydał
- dodała jakby się dziwiąc, że wampir tego dzikiego stosunkowo gatunku uderzył odpowiednio oraz bardzo precyzyjnie. Potem zaś posłuchał polecenia Agnese zamiast idiotycznego marudzenia. Niemniej pochwała mojej pani jest dla mnie bardzo cenna - pochyliła się, ażeby ucałować jej usta.

Piękna wampirzyca przysunęła ją do siebie przedramieniem i ucałowała. Lekko, chcąc rozpalić w niej pragnienie. Już nie mogła się doczekać momentu, w którym zajmą się nią zarówno Gilla jak i Alessandro.
- Idę, idę - usłyszała głos narzeczonego. Właśnie wchodził wnosząc mniej więcej dwadzieścia ręczników, które trzymał na rękach przed sobą ułożone jeden na drugi. Łącznie tworzyły górkę wyższą od jego głowy oraz mocno przesłaniającą mu widzenie. Dlatego chodził trochę bokiem, zaś nie mogąc puścić ręczników, zamknął drzwi nogą czyniąc pewne akrobacje, dość śmiesznie wyglądające. Agnese obserwowała go z lekkim rozbawieniem i dała znak podbródkiem by Gilla mu pomogła. - Powinno na początek wystarczyć. Mam też mydło i olejek - dotarł do krzesła obok i położył ów potężny zestaw ręczników.
- Możemy kilka ręczników położyć pod signorę, jednocześnie zabierając zniszczone ubrania. Zacznijmy od nóg. Proszę, unieś panią Agnese, ja zaś zajmę się resztą - Gilla wielkodusznie ustąpiła chłopakowi przyjemniejszego zadania.
- Już zaraz kochanie - uśmiechnął się do niej markiz unosząc jej nogi. Ghulica szybko podciągnęła suknię oraz resztę materiału, także halkę i koronkowe pantalony, potem podkładajac ręcznik.
- Moi drodzy z przyjemnością poddam się wszystkim waszym zabiegom bez walki. - Wampirzyca uniosła dwie bezwładne dłonie, co mogło być nawet odrobinę przerażające. - Ale nie chcę tu być jedyną nagą istotą.
- Teraz uniosę … nagą
? - rzeczywiście chłopak chyba się przeraził troszkę, ale ta uwaga skutecznie wybiła go z jakiegokolwiek przerażenia. - Powiedziałaś, nagą, na pewno nagą, taką wiesz, nagą, czyli gołą, albo bez ubrania … - próbował się dowiedzieć.
Agnese przytaknęła ruchem głowy.
- Jak cię mama zrodziła, skarbie. - Agnese poruszyła nagimi biodrami jakby podkreślając w jakim sama jest stanie. Zerknęła na ghulicę. - Gillo zaświecisz przykładem? - Mrugnęła do niej.
- Oczywiście signora, kocham cię oraz nie wyobrażam sobie, bym mogła nie wypełnić twojego polecenia - ghulica zaczęła rozpinać pas oraz układać na krześle nieco dalej. Wampirzyca przeniosła wzrok na Alessandro ciekawa jego reakcji, na wyznanie Gilli.
- Szlachetny markizie, chyba spełnisz prośbę swojej narzeczonej, szczególnie w dniu waszych zaręczyn - powiedziała bardzo grzecznie. Zaś biedny markiz poddany presji westchnął ciężko i zaczął zdejmować buty. Dłuuuuuuuuugo zdejmować mając chyba totalną sieczkę wewnątrz umysłu. Bo ogólnie wstydził się mocno, ale po takich słowach ghulicy to co, to on jest gorszy niż ona? Nie ma mowy! Dlatego rozbierał się również patrząc pytająco na Agnese choć ta wyraziła już swoją prośbę oraz jeszcze ponownie zachęciła.
- Mój piękny nic tak nie przyspieszy mojego powrotu do zdrowia jak widok twego wspaniałego ciała. - Agnese szepnęła ciepło.

Chyba nie istnieje mężczyzna, który zareagowałby inaczej na takie słowa ukochanej niźli duma oraz pragnienie jej spełnienia. Przyśpieszył zdejmowanie ciuszków. Koszula, spodnie, pończochy, jasne pantalony … przy nich się zawahał, ale z pełną determinacją zdjął je starając się nie patrzeć na Gillę. Ghulica bowiem zrzuciła wszystko bardzo gracko, tylko odwinięcie bandaża podtrzymującego piersi zabrało jej nieco dłużej. Kompletnie nie przejmując się opinią markiza oraz jego zawstydzeniem podeszła blisko niego.
- Musimy skończyć, szlachetny panie. Unieś nieco signorę, ja zaś wyciągnę jej rzeczy oraz podłożę ręczniki, inaczej się nie uda - swoimi piersiami niemal otarła się o jego bok wywołując wręcz otwarcie ust chłopaka.
Agnese przyglądała się z zachwytem swojej ghulicy.
- Gillo proszę, myślę że Alessandro nie będzie zły kiedy zwrócisz się do niego po imieniu, ja też nie zniosę tego całego “panowania” skoro będziecie zajmować się moim bezradnym ciałem. - Tylko wampirzyca i ewentualnie Gilla wiedziały jak bardzo nie bezradne jest jej ciało. Ta cała gra była widzimisiem Agnese, ale tak ważnym dla jej sługi.
- Nie nie, oczywiście, proszę - markiz od razu przystał. Chyba właściwie był w stanie, w którym by przystał na nazywanie go Pajacykiem chocby nawet.
- Dobrze, Alessandro - uśmiechnęła się stojąca z boku ghulica - dziękuję - nagle pocałowała go w policzek lekko obejmując. Tak, tym razem musiał poczuć jej obfite piersi na swym ciele, choć trwało to ledwie chwilę. - Ale tylko w sytuacjach, kiedy będziemy sami - zastrzegła. - No dobrze, podnoś Agnese, musimy ją odpowiednio ułożyć - markiz poddany sile charakteru ghulicy oraz czarowi ukochanej wypełnił polecenie. Włożył ręce pod uda i plecy narzeczonej i uniósł ją do góry. Tymczasem Gilla szybko zrzuciła ubrania oraz podłożyła kilka przyniesionych ręczników. Kiedy markiz ponownie ułożył wampirzycę, już leżała na mięciutkich, suchutkich kawałkach wyszywanego herbami Colonna materiału. Mogła pomyśleć, że to przecież niedługo będzie już jej herb.
- Jakbyście mogli to wyrzucić z pokoju - wskazała podbródkiem resztki sukni - i błagam Gillo jakieś zapachowe świecie. - Wampirzyca zachowywała się trochę jak rozpieszczone dziecko, ale cóż... czuła że może sobie na to pozwolić. Zresztą słusznie, obydwoje zrobiliby wszystko, żeby tylko się cieszyła. Gilla skoczyła do drzwi wyrzucając ręką rzeczy.
- Spalić co do najmniejszego kawałka - poleciła strażnikom. Oczywiście oni nie mieli prawa się ruszyć spod drzwi, ale mieli obowiązek wezwać zawsze gotowego sługę. Taka była zasada. Wampirzyca dostrzegła, że owo otwarte drzwi było niewielkie, zaś ona sama skryła się tak, i że strażnicy mogli dostrzec tylko jej machającą rękę.

Tymczasem markiz usiadł obok swojej ukochanej.
- Jak dłonie? Myślałem, że krew pomoże - powiedział zmartwiony.
- Zmiażdżyłam nadgarstki. - Agnese powiedziała to jakby się zacięła nożem przy krojeniu warzyw, ale Alessando był przerażony. - Chwilę się to będzie goić. Pamiętasz? “Potrzebuję krwi i snu”.
- To może po prostu teraz się położysz … przepraszam, oczywiście wiesz najlepiej, co ci potrzeba moja najdroższa damo. Ale martwię się.
- Będzie dobrze mój drogi
. - Wampirzyca uśmiechnęła się do niego ciepło. - W moim nieżyciu zdarzały mi się gorsze urazy.
- Będę dbał, ażeby takich było jak najmniej
- powiedział gorąco.
Tymczasem Gilla wyskoczyła za lustro, gdzie znajdowała się jakaś drobna substancja oleista przynosząca ładniutki zapach wanilii. Podpaliła odpowiednie miejsce, które zaczęło się żarzyć niosąc wspaniały zapach przez pokój.
- Czy możemy zacząć, Agnese? - spytała ghulica, która zza parawanu wyniosła miskę z wodą oraz mydełko.
- Jestem do waszej dyspozycji moi drodzy. - Agnese przygryzła wargę i jakby na poparcie swoich słów położyła ręce w lekki oddaleniu od tułowia i rozchyliła nogi. Zapowiadała się ciekawa końcówka nocy. Usłyszała, jak markiz gwałtownie wciągnął powietrze.
- Wyglądasz przepięknie, Agnese - uśmiechnęła się ghulica. - Ach markizie, masz cudowną narzeczoną …
- Wieeeem, najcudowniejszą

Agnese poruszyła pośladkami unosząc się na nogach, jakby poprawiała się na ręcznikach.
- Prawda? Prześliczna twarz, jędrne piersi, wąska talia, cudowne łono … przepiękna kobieta … - chyba się trochę nim bawiła, ale bardziej pomagała, gdyż markiz po prostu nie mógł zaprzeczać takim słowom.
- Och, wspaniała, jest wspaniała. Bardzo ją kocham …
- Ja też, Alessandro … służenie jej jest dla mnie najpiękniejszą oraz najwspanialszą rzeczą … kochanie jej także. Kochamy ją razem … Weź ręcznik
- zmieniła temat widząc że biedny markiz jest już dociśnięty do ściany i brakuje mu odpowiedzi - namocz w wodzie i leciutko zacznij przecierać buzię Agnese.

Markiz Colonna posłusznie namoczył końcóweczkę i zajął się twarzą narzeczonej. Począwszy od czoła scierał z niej, zmywał wszystkie ślady niedawnej walki.
- Mam nadzieję, że choć boli cię trochę mniej. Przepraszam, nie znam się na wampirach, ale bardzo chciałbym, żebyś była zdrowa - mówił szepcząc czule oraz patrząc się słodko na nią. Tymczasem Gilla namoczyła kolejny ręcznik i myła kobietę od stóp. Bardzo pieszczotliwie. Agnese zadrżała od dotyku dwóch ciepłych istot. Gorąca woda w cudowny sposób zmywała zmęczenie.
- Pocałuj mnie skarbie to na pewno uśmierzy co nieco bólu.
- Nie wyobrażam sobie, żebym miał cię nie całować
- przemywał jej buzię i w każdym miejscu, gdzie najpierw przetarł ręcznikiem, zanajdowały się jego gorące usta, ale najpierw zaczął delikatnym pocałunkiem na jej wargach. Przemycie czerwonym, haftowanym w herby ręcznikiem, buziak, potem znowu ręcznik, buziak, kolejne przemycie buziak … Widać było, jak bardzo dba o jej piękną twarz.


Tymczasem Gilla za jego plecami robiła dokładnie to samo z jej zgrabnymi, jasnymi łydkami. Agnese jęknęła czując na sobie dotyk ich gorących ust. Rozsunęła szerzej nogi i uniosła lekko pierś.
- Jesteście cudowni. - Wymruczała to cichutko.
- A ty tak piękna, że brakuje takiego słowa z najsłodszym języku oraz w wierszach najlepszego poety - wymówił gorąco przechodząc właśnie na jej pirsi, które tak pieknie mu zaprezentowała. Oczywiście po drodze wytarł dokładnie jej łabędzią szyję, barki i dekolt radośnie zbliżając się do dwóch dumnych atrybutów kobiecości. Agnese przygryzłą wargę przyglądajac się jego poczynaniom. Najpierw zajął się nimi ręczniczkiem, mocząc kolejny kawałek oraz przecierając wielokrotnie cudowne cycuszki zaczepiając non stop uniesione malinki. Opuszczał ręcznik na dół, mył nim do góry ciała. Potem po spirali, chcąc zakręcić się wokoło pięknych szczytów. Jeszcze po chwili czując, że już naprawdę są czyściutkie, zajął się ustami. Całując je, przejeżdżając powoli wargami tak, żeby zakończyć podróż na sutku, a potem wziąć go między wargi, pieścić języczkiem oraz ssać, zaś tym samym czasem jego dłoń pieściła drugą pierś. Chwilę później następowała wymiana. Wszak absolutnie żadna nie powinna się poczuć skrzywdzona. Zaś Gilla cichaczem właśnie przeszła z łydek, do mycia ud swojej pani. Agnese uniosła nogi zginając je w kolanach by ułatwić do nich dostęp. Czuła jak jej głowa przyjemnie zaczyna się wyłączać, skupiając się na przyjemności, której dawali jej Gilla i Alessandro. Powoli przesunęła nogą którą nie zajmowała się ghulica po jej łonie, dostrzegając gwałtowna reakcję na twarzy sługi. Gwałtowną oraz szalenie przyjemną. Jednak nie przerywała mycia. Zewnętrzna strona, wewnętrzna, wszystkie musiały być dokładnie umyte aż do pachwiny, nic dziwnego Gilla raz po raz zahaczała frędzelkami czy bokiem ręczniczka jej słodkie płatki.
- Achhh…. - z ust wampirzyca wyrwał się głośny jęk, który przerwał ciąg mlaśnięć i chlapnięć gdy Alessandro i Gilla całowali ja i namaczali raz po raz ręczniki. Czuła jak po jej rozpalonych płatkach spływa coraz więcej kropel i nie była to woda z ręcznika Gilli.

Agnese przymknęła oczy oddając się cudownemu uczuciu.
- Chcę więcej.
- Więcej mycia
… - wyszeptał zdziwiony Colonna, jednak szybko pojął, o co chodzi. Teraz już skupiał się na brzuszku kobiety, czyszcząc ją wodą oraz pocałunkami, zaś Gilla rozsądnie nie wkraczała na terytorium intymniejsze, niż uda. Nie chciała zrażać markiza, co więcej, wyszeptała.
- Alessandro, twoja ukochana czeka, chyba nie zawiedziesz jej …
- Ale ona jest ranna …
- Rany twojej narzeczonej naprawdę goją się inaczej. Pragnie, ona pragnie

Agnese wyszczerzyła się.
- Tak skarbie… możesz sam sprawdzić jak bardzo. - Jej głos stał się słodki, aż boleśnie gorący. Wwiercający się w głowę. Agnese skupiła wzrok na Gilli, ciekawa jak ghulica będzie chciała to rozegrać.
- Jaaaa … kocham cię, moja najcudowniejsza … - podniósł się idąc ku jej nóżkom, zaś Gilla odsunęła się robiąc mu miejsce. Jego spojrzenie błądziło pomiędzy twarzą Agnese, jej piersiami oraz włoskami ukrywającymi cud piękności. Był podniecony, bardzo i kiedy szedł tak wyprostowany jego męskość wędrowała przed nim, twarda, prosta, uniesiona. Agnese zauważyła, jak Gilla patrzy na nią z dużym prawdziwie uznaniem. Przyklęknął na łóżku oraz powoli zaczął podchodzić na kolanach pomiędzy jej udami ku temu wspaniałemu kwiatowi, który pokrywała coraz gęstsza rosa.
- Jejku Agnese, jakaś ty obłędnie śliczna - wyrwało mu się, kiedy ujął jej czyściutkie łydki unosząc je. Zaś za nimi uniosły się także biodra wampirzycy, zaś kiedy rozłożył szeroko jej nóżki, kwiat kobiety pojawił się wręcz tuż przy czubeczki jego ustawionego oręża. Czerwonego niczym sama krew, którą pompowało szereg sinych żyłek. Wpatrzony w nią poruszył biodrami wchodząc pomiędzy jej intymne wargi, które słodko rozdęły się obejmując jego broń. Jakby poczekał momencik, jakby nie był jeszcze przekonany, że jej nie zaboli, jednak potem ruszył się gnany olbrzymią miłością oraz szalonym pożądaniem.
Agnese jęknęła jej wzrok błądził pomiędzy Gillą, a Alessandro.
- Powoli mój drogi. Mam ochotę się tobą nacieszyć. - Wampirzyca wymruczała te słowa i spojrzała na ghulicę. - Widziałam olejek… pomasujesz mi piersi?
- Tak Agnese
- odparła.

Signora leżała swobodnie z uniesionymi nóżkami i wypiętymi bioderkami, delikatnie przeszywana raz po raz. Delikatnie, szczególnie po tym, jak wspomniała, by zwolnił. Czuła jego podniecenie, ale czuła również, jak bardzo pragnie jej rozkoszy oraz przyjemności. Dlatego starał się robić wszystko dla niej. Zaś Gilla nabrała olejek rozcierając wewnątrz dłoni, a potem pokryła obydwie piersi swojej pani ujmując je, niczym stanik sukni. Chwilę przytrzymała, potem mocniej zacisnęła i uniosła je ku górze. Agnese jęknęła i skupiła wzrok na Alessandro ciekawa jego reakcji. Sama uniosła lekko klatkę piersiową ułatwiając dostęp do siebie i do swych piersi. Wspaniałych, pięknych, podnieconych. Były śliskie pod jej olejkiem, wysmykujące się, więc tym lepsze do mocnego pieszczenia, które stawało się cudownie wspaniałym, silnym, lecz pływającym po skórze, aż wreszcie mocno skupiającym się na malinkach, które wreszcie Gilla wzięła na cel. Gdyby ghulica zaczęła pieszczotę trochę szybciej, kto wie, co zrobiłby markiz, ale teraz sam podniecony oraz wijący swojego ptaka wewnątrz słodkiego gniazdka signory, potrafił zaakceptować pieszczotę piersi przez Gillę.
- Gilla jest wspaniałą masażystką. - Głos Agnese drżał i bardziej przypominał szept. - Przyglądaj się uważnie skarbie i się ucz… - Nagle wampirzyca przypomniała sobie jak markiz reaguje na mówienie głośno o pieszczotach. Musiała mu to zrobić. - Gillo może mu trochę opowiesz?
- Trzeba, trzeba najpierw kochać osobę, którą się masuje.
- Ja
… - jęknął markiz poruszający się w Agnese oraz coraz mocniej podniecono pomimo tego, że robił to powoli. Jednak nawet jeśli nie wykonywał gwałtowniejszych ruchów, to drżenie jego męskości oraz granie jej wewnętrznych mięśni powodowały coraz mocniejszą siłę napędzającą wzajemne pragnienia. - Ja kocham … bardzo … ach …
- Ponadto masujący powinien się skupić na masowanym, na jego potrzebach
- ghulica coraz silniej naciskała biust wampirzycy tak, by każde spośród jej słodkich wzgórz było mocno pieszczone, oliwione. Ażeby pociągane wypływało spod palców masującej oraz ukazywało podniecone, stojące malinki świecące wspaniałym różem. Tym bardziej podniecającej markiza, który nawet nie miałby siły zaprotestować. Z każdym mocniejszym ruchem ghulicy ciało wmapirzycy drżało, wyginało się, a jej mięśnie jeszcze mocniej zaciskały się na męskości Alessandro jakby na potwierdzenie słów Gilli.
- To piękne - jęknął i wampirzyca poczuła, że choć próbuje nie potrafi powstrzymać się dłużej.
- Wysuń się mój piękny, nie chcę byś jeszcze dochodził. - Głos Agnese był ciepły, acz stanowczy. Miała szkolić Alessandro i planowała to robić. - Gillo pokażemy memu narzeczonemu jak należy zająć się kobietą?
- Oczywiście, Agnese
- odparła, zaś Alessandro kompeletnie zaskoczony, postawiony na progu przyjemności nagle dostał takie polecenie …
- Ach - jęknął głośno, ale wyszedł z niej czując zapewne gwałtowny dyskomfort nabrzmiałej do bólu męskości, która urosła jeszcze więcej. Pewnie pomyślał, że jakoś ją uraził, że nie była taka wytrzymała po starciu.
- Poćwicz to co pokazała ci Gilla, a ty moja droga kucnij nade mną. - Wampirzycy nie pozostało nic innego jak wydawanie poleceń. Jej niesprawne dłonie spoczywały spokojnie na pościeli. Nadal piekły lekko, ale wampirzyca starała się nie zwracać na to uwagi. Markiz przesunął się do niej i gdy Gilla podała mu olejek, próbował wylać go na piersi Agnese.
- Nie, najpierw dłonie, nasmaruj - powstrzymała go ghulica. Ustawiając się tak jak poleciła jej signora. - Bardzo dużo, tak. dopiero zajmij się jej piersiami. One czekają na ciebie, pragną - zachęcała go.
- Kontynuuj moja droga, chcę słyszeć wasze głosy. - Język wampirzycy sięgnął do rozpalonego kwiatu ghulicy. Powoli, delikatnie zaczęła ssać mokre płatki, raz na jakiś czas przesuwając językiem między nimi. Soczki napalonej ghulicy spłynęły na jej twarz. Usłyszała, jak jęczy.
- Ach, Agne … - zdołała. - Kooocham cię … - i zakręciła biodrami startajac się jak najmocniej nabić na penetrujący ją, wszędobylski języczek. - Jaaaa … - nagle Agnese poczuła i usłyszała ruch. Gilla gwałtownie nie przestając ruchu biodrami przyciągnęła markiza i wpiła w niego swoje usta. Chłopak skupiał się na piersiach Agnese, coraz gwałtowniej bawił się nimi, ale kiedy przyciągnęła go, odruchowo oddał pocałunek nie przerywając pieszczoty swojej narzeczonej. - Masz wspaniałe usta, jak to dobrze, że jesteście razem - wyjąkała jeszcze Gilla, chyba sama zaskoczona tym co właśnie zrobiła, ale nie mogąc się powstrzymać, przyciągała go, jego wargi do swych namiętnych ust.
 
Kelly jest offline