Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2017, 20:40   #292
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Zaskoczenie pojawiło się na twarzy urzędnika, ale szybko zniknęło zastąpione przez wyuczoną obojętność, typową dla miejskich gryzipiórków. Urzędnik wstał, przeprosił i wyszedł. Nie było go dłuższą chwilę i zniecierpliwiony Lothar już zaczynał zbierać się do wyjścia. Gdy ponaglał towarzyszącego mu Axela, urzędnik wrócił.

- Umówiłem Panów na spotkanie z Radnym Teugenem w dniu jutrzejszym - oznajmił. - Proszę zjawić się wczesnym przedpołudniem. Oczywiście nie gwarantuję, że zostaną Panowie przyjęci od razu...


Koszary straży mieściły się w południowo-wschodnim narożniku murów miejskich, tuż obok Bramy Tylnej. Słychać tu było cały zgiełk i harmider związany z odbywającym się tuż za murami Shaffenfest. Bernhardt i Szkiełko w strażnicy spotkali się z sierżantem pełniącym służbę i Zingger sprzedał mu skleconą przez siebie historię.

- Zamordowany... Szarlatan... Jama... - powtarzał strażnik, zapisując coś na karcie papieru. - I chcecie oddać naszyjnik? A jakie Wasze miano i gdzie się zatrzymaliście? Bo wiecie, rozumiecie morderstwo to nie przelewki. Będziecie z pewnością wzywani na wyjaśnienia, a nawet może się zdarzyć, że oskarżą Was o zabójstwo. Chcielibyście coś jeszcze dodać?

- A do Radnego Teugena możecie próbować w Ratuszu albo na Adel Ring, tam ma swój dom - odpowiedział w kwestii naszyjnika.


Lothar von Essing i Axel ruszyli przez miasto w kierunku nabrzeża i magazynu numer cztery. Po drodze zakupili butelkę niezbyt wytwornego, a taniego wina i spotkali wciąż obserwującego biura Steinhagera, Wolfganga.

Magazyn stał w rzędzie podobnych sobie budynków i niczym szczególnym się nie wyróżniał. Zbudowany był z drewna, a na wierzejach wymalowano łuszczącą się farbą znak kompanii Steinhagerów oraz koślawą "4".

Spotkali tam cuchnącego alkoholem obszarpańca z tikiem na twarzy, który okazał się być strażnikiem zatrudnionym do ochrony mienia kupca. Oczywiście ów człowiek, który nazywał się Anton Breugel, chętnie przystał na opowiedzenie o wydarzeniach z poprzedniego wieczora, a zachętą ku temu była butelka wręczona przez Axela.

- I wtedym go spostrzegł jak menda zielona, kruca, włazi do środka. Tom się zaczaił za skrzynką, kruca, co pod ścianą stała i patrzę. Zielony ci był jak żaba i trzy nogi miał. Mutant ani chybi. Mocnom pałkę chwycił, bo myślę sobie, raz a dobrze przypitolić mu trzeba. I jak się kreatura obok mnie przeciskała, tom się wychylił, zamachnął i z całych sił mu pałkę na łeb spuściłem. Aż trzasło! Jednym ciosem go powaliłem, mówię Wam... - na chwilę umilkł, popatrzył niepewnie na pustą niemal butlę, na twarze rozmówców, a potem wstał. Był wyraźnie bardziej nerwowy niż wcześniej. - No idźcie już. Bo mi nie wolno z nikim tu za bardzo gadać. Obchód mam.
 
xeper jest offline