Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2017, 19:14   #111
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
The only easy day was yesterday.

Zbolali, zmęczeni, poranieni, uszkodzeni, zdradzeni, rozczarowani – a przynajmniej byli tacy przez pierwszą godzinę po powrocie do bazy. Łatanie ran, reperacja uszkodzeń i narada przegnała precz świadomość kolejnego udanego ruchu wroga na szachownicy. Wszak i tym razem Istvanianie utracili pionka – czy nawet gońca. Dalsza analiza danych z administracji, eteru i probabilistyki przez J13 sugerowała, iż Istvy wypstrykały się nie tylko z rakiet, ale też z obecnego “rzutu” dezerterów wraz ze sprzętem. Oczywiście, z biegiem czasu mogli zgarnąć kolejnych – armia PDF była, zdawało się, wręcz przesycona istvańskimi wtykami. Na razie jednak ta figura była wykorzystana do zadaniu ciosu – a zaraz potem zbita w tym, jak się okazało, samobójczym ataku.

Podczas gdy Blackhole I Cortez zajęli się przygotowywaniem sprzętu oraz rozpisywaniem planu działania, vox-komunikat poszedł na Pax Behemoth. Aizdar natychmiast zajął się upozycjonowaniem statku na geostacjonarnej pozycji względem wsi Meguila I gruntownym skanem terenu.

Po godzinie przygotowania były zakończone. Bruno Falker musiał pozostać w kryjówce – jego rany wymagały czasu i uwagi, na które teraz nie było stać ekipy. Natomiast pozostali agenci, sprzęt, Chimera oraz Valkyrie – wszystko było gotowe. Wtedy właśnie sytuacja się pogorszyła.

Od Aizdara przybył komunikat, wraz ze strumieniem pict-danych. Po wyświetleniu przez J13 na monitorze, agenci mogli zauważyć noktowizyjne zdjęcia z orbity o niskiej rozdzielczości, lecz potężnym przybliżeniu. Główne siły EP oraz kondukt MP-F były wciąż daleko... za to około dziesięć kilometrów na północny wschód od Meguili działo się coś dużo bardziej niepokojącego. Według zdjęć I innych danych, ktoś atakował – I ten ktoś wcale nie należał do sił rządowych.

Była to potężnej wielkości, antyczna maszyna. Blisko dwudziestometrowej wysokości i dziesięciometrowej długości czworonożny pojazd kroczący. Wielokrotnie reperowany, przerabiany I wcale nie przypominający agentom niczego, co mogli widzieć... oprócz Morgensternowi. Malatek rozpoznał w nim koncept calixjańskich hereteków sprzed blisko stu lat (albo I więcej) – albo Wygnanego Magosa z Cyclopei, albo Malygrisjan, albo Logików (czy też ich pionków, nieistniejących już klanów z Gromady Merates). W pierwotnej wersji ustrojstwo nazywało się “AgriBot” I było potężnym, nowatorskim narzędziem do wykorzystania na światach agrarnych, zdolne do wykonywania wszelkich prac oraz transportu żniw. Projekt się nie przyjął, nie tylko ze względu na rodowód, ale też ze względu na tech-herezję Szkaradnej Inteligencji. Pojazd był pilotowany przez zbiór sprzęgniętych Duchów Maszyny o poziomie bliskim samoświadomości, wsparty przez cały tabun serwitorów. Podczas Wojen Meritech AgriBoty zostały uzbrojone i wykorzystane w boju. Do tej pory sądzono, że wszystkie zostały zniszczone a sekrety produkcji wykasowane. Ten był uzbrojony w paletę niekierowanych rakiet HE 80mm, działo artyleryjskie 105mm, dwa boczne ciężkie stubbery oraz wielkokalibrowy ciężki stubber pod “pyskiem” (gdyż przypominał budową coś na wzór psa). Z wnętrza, przerobionego na transport wojska, wysypały się drużyny żołnierzy. Obersoldaten. Vid-record pokazywał, jak rozprawiali się z obrońcami wioski – lokalną samoobroną złożoną z uzbrojonych cywili, paru partyzantów z EP i członków lokalnego gangu narkotykowego. Ta hołota nie miała żadnych szans.

Trzeba było działać szybko. Zanim jeszcze agenci wylecieli z wulkanu, Aizdar zareagował na swój sposób. Wiedział, że Obersoldaten byli powiązani z Istvanianami. Domyślał się, że AgriBot należał do prywatnych zbiorów Istv. Pożądał zemsty na Istvach za infiltrację i próby zamachu na swoim ukochanym okręcie. On i jego entourage chcieli aktywnego udziału w walce z heretykami. Więc taki udział powzięli.

Trzy pociski z makrobaterii wz. Mars, każda z konwencjonalnym ładunkiem wybuchowym o sile jednej kilotony Fyceliny, pomknęły ku powierzchni Farcast.

Kilka minut później, trzy potężne eksplozje wykwitły w rejonie Meguili. Jedna z nich rozbiła AgriBota, Obersoldatów i resztki pospolitego ruszenia na atomy. Druga zboczyła mocno z kursu, uderzając sto kilometrów na wschód, prosto w skalistą pustynię. Trzecia... przywaliła tuż na południe od wioski, kraterując jej pola uprawne i zahaczając destruktywnymi prawami fizyki o jej “przedmieścia”. I to nie był koniec zniszczeń. Wyczuwając nadchodzącą “śmierć”, Duch Maszyny AgriBota odpalił wszystko co miał w kierunku Meguili, jakby w ostatnim ryku wściekłości. Dwadzieścia rakiet i artyleryjski pocisk Frag niszczyło budynki, rozpoczynało pożary, kraterowało okolicę i zabijało ludzi.
Cały ten raban na pewno obudził wszystkich w okolicy – w tym siły, których spotkanie było zaplanowane na poranek... a także FAS-F, które w najlepszym przypadku postawi Aizdara przed gradobiciem pytań, a w najgorszym przed gradobiciem makropocisków. To jednak było drugorzędne. Pierwszorzędny cel się nie zmienił. Zgarnąć walizkę i świadka.

Jak to mawiali u Kasrkinów: “jedyny łatwy dzień był wczoraj”.

Ta maksyma rzęziła w uszach agentów OSS. Ledwo zapakowali się do pojazdów, kiedy otrzymali priorytetowy, zakodowany przekaz vox od... Kazika. Ściśle tajny, szyfrowany tak jako przekaz jak i w samym tekście. Szyfry Inkwizycji. Kod tajności Niebieski. Cholernie wysoki.

Podawał koordynaty i prosił o natychmiastowe wsparcie. Nie jako boss półświatka, a jako agent Inkwizycji. Wraz ze swoją drużyną agentów wytropił poszukiwanego heretyka (nie od Istvanian), lecz wpadł w pułapkę. Jego ludzie nie żyli, a on sam cudem uniknął śmierci bądź złapania.
Koordynaty były stosunkowo blisko bazy, w dole rzeki. Można tam było szybko dotrzeć łodzią. Wydawało się to wszystko podejrzane... ale kod i szyfr były autentyczne. Po krótkiej chwili zastanowienia, przesyconej przekleństwami, Inkwizytor i Przesłuchujący zdecydowali się posłać tam troje – Turbodiesla, Valerię oraz Mordaxa. Mieli dostać się tam PBRem i wesprzeć Agenta Kazika w jego zadaniu. To, plus uratowanie jego dupy powinno skutecznie wyczyścić konto OSS z wszelkich długów wobec barona Kasballiki.

Obydwie drużyny wyruszyły z wulkanu. W ciągu dwóch następnych godzin dotarły na miejsce akcji. Ekipa “rzeczna” nie dawała znaku życia – Morgenstern przeczuwał zagłuszanie vox. Nawet Matuzalem nie mógł się z nimi skontaktować telepatią. Dzięki mocy umysłu Lestourgeona wiedział jedynie, że żyją. Ekipa “wiejska” dolatywała w okolicę Meguili. Już z daleka widać było potężne, błyskające ognistą czerwienią, bijące tumanami dymu kratery po ostrzale orbitalnym. Południowy skraj wioski był zmieciony i spalony. W centrum szalały pożary. Tubylcy starali się je gasić, ratować innych, bądź uciekać. Oby cholerny urząd pocztowy (gdzie miała być walizka) i domostwo rodziny tej wieśniaczki były w jednym kawałku...

Valkyrie, pilotowana przez Corteza, dostarczyła agentów na łyse wzgórze kilometr na wschód od wioski. Oprócz rozsypanego “confetti” ze skał oraz okazyjnego, rachitycznego drzewka, podejście do wiochy było czyste. Nie było czasu na układanie dokładnego planu wejścia I wyjścia. Cortez wzniósł maszynę wysoko I zaczął niespiesznie, na “cichym” biegu, zataczać kręgi w najbliższej okolicy, kierując auspexy w dół. Od razu wykrył wystrzały z broni palnej. Kulomioty i lasery, pośród budynków na zachodnim skraju wsi. Tym samym, do którego drużyna miała najbliżej.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline