Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2017, 21:19   #182
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Bullit podjął decyzję.

Bix miał zostać na pokładzie Fenixa, i mieć oko na Leenę i Isabell. Doc sprawdził dokładnie wszystkie urządzenia i aparatury medyczne, ustawił wszelkie możliwe alarmy, po czym po raz kolejny poinstruował “Młota” w razie jakichkolwiek kłopotów odnośnie postępowania… no i pozostawali również w kontakcie poprzez Unicom. Mięśniak grzecznie przytakiwał więc we wszystkim łepetyną… mając już w myślach małą wizję nadchodzącej wyżerki, gdy zostanie sam na pokładzie.

Nightfall i Fenn mieli zamiar pohandlować, a jednocześnie i zająć się sprawą cyber serca dla Isabell, jak i małej operacji dla samego strzelca. Becky również chciała wybrać się w teren odnośnie handlu i małych zakupów, postanowili iść więc we trójkę.

Sam Bullit z kolei miał zamiar zabrać Vis na zakupy. Spędzić nieco czasu razem na zwyczajowych zajęciach, mieć chwilę spokoju...




Becky, Fenn, Nightfall

Jak na ex-glinę przystało, Nightfall obeznany w takich sprawach, dosyć szybko zasięgnął języka wśród miejscowych, “podejrzanych” typków. Płotki śpiewały o różnych lokacjach i różnych grubszych rybkach, choć trzy razy padł ten sam lokal i ta sama osoba: “Wesoły Rupieć” i niejaki Stellios Ferraro.

Nie pozostało więc chyba nic innego, jak tam się udać, spotkać z typem, i pohandlować… jak więc sobie obmyślili, tak i zrobili.


Lokal z zewnątrz wydał się dosyć… lekko mówiąc toporny, ale w końcu nie byli na wychuchanej planecie, u wychuchanych tubylców, więc w sumie co się dziwić. Zresztą, w środku wcale nie musiało być tak jak na zewnątrz.

W przedsionku przywitał ich lekko przestarzały robot uzbrojony w karabin, kamery na sufitach, oraz automatyczny depozyt broni w ścianie.
- Wszelkie karabiny, granatniki, miotacze i granaty są zabronione. Proszę je oddać w depozyt, odzyskacie je przy opuszczaniu lokalu - Wytrajkotał metalicznym głosem przyjemniaczek z plazmą w łapach - Za chwilę przejdziecie przez system wykrywający, wszelkie próby wniesienia zabronionych broni są więc zdane na porażkę i nie będą tolerowane. Za wszelkie burdy i uszkodzenia ciała odpowiadają biorący w nich udział, podobnie jak za straty wyrządzone w lokalu…

Co ciekawe, nie było mowy o broni podręcznej. Czyżby więc można było wnosić pistolety i broń białą? Ano można było.

~

Wewnątrz niestety nie było o wiele lepiej. Dosyć obskurny, krzykliwy wystrój, właściwie to nawet… zacofany, co z całą pewnością stwierdziła chociażby Becky. W porównaniu do pory dnia, tu oczywiście było ciemniej niż na ulicy, i w samym “Rupieciu” przebywało już sporo ludzi i nie-ludzi.


Nikt na trójkę załogantów Fenixa nie spojrzał dłużej niż sekundę, nie przejawiając nimi zainteresowania… znalazł się wolny stolik, gdzie po chwili usiedli, przy samym barze było bowiem zbyt tłoczno. Nikt ich jednak nie obsługiwał, i nigdzie nie było widać kelnerów, czy czegoś podobnego. Po minucie czasu, wkurzona pilotka ruszyła więc do baru, by coś zamówić, a w trakcie tego małego spacerku, czuła na sobie wzrok wielu samców, wędrujący po jej ciele, aż przeszły ją lekkie ciarki po plecach.




Bullit, Vis

Parka wybrała się na zakupy. Ot takie zwyczajowe, staromodne latanie po sklepach, bez jakiegoś większego celu… choć Dave obiecał dziewczynie małe to i owo. Zasięgnęli więc języka w porcie, i udali się na pobliskie targowisko, tam bowiem można ponoć było dostać wszystko, i to dosłownie wszystko, i to za przyzwoitą cenę. Zwyczajowe sklepy pozostawili więc sobie na później, mając wybór odnośnie latania od jednego do drugiego, sam targ wydawał się o wiele bardziej obiecującą perspektywą…

Było dosyć tłoczno i głośno. Jednak owszem, było właściwie co kto mógł sobie zapragnąć, a może i kilka rzeczy, o których istnieniu nawet nie wiedział, ale gdy je widział, z pewnością by je zechciał.


Ludzie i nie-ludzie, mniej lub bardziej humanoidalni, do tego proste roboty, biodroidy, czasem nawet jakiś cyborg, do tego dziesiątki, setki, tysiące różnych różności. I do jedzenia, do picia, do ubrania, części mechaniczne, elektroniczne, zwierzęta do hodowli, do konsumpcji, alkohole… narkotyki. I trochę broni, reszta pewnie ukrywana na zapleczach, i sex-niewolnice do kupienia(na szczęście tylko mechaniczne), od wyboru do koloru, czego dusza pragnie, za odpowiednią ilość kredytów można było tu zapewne kupić wszystko.

Vis to trochę męczyło, nie lubiła bowiem takich tłumów, takiego hałasu, jazgotu zachwalanych towarów, nawoływań, rozmów… trzymała się jednak dzielnie. Była to spora odmiana po ostatnich wydarzeniach, duża odskocznia od ciasnych i często cichych pomieszczeń, przynajmniej więc taka sytuacja skierowała ją na nieco inny tor myślenia.





.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline