Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2017, 22:26   #25
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Spojrzał na dziewczynę.
- Chyba musimy porozmawiać chwilkę – rzekł poważnie. - Chyba, że najpierw pozwolimy sobie na chwilkę przyjemności. – dodał lżejszym tonem. - Co ty na to? – uniósł smukłą dłoń kobiety do swoich ust całując ją delikatnym muśnięciem.
- Wiesz, że uwielbiam gdy sprawiasz mi przyjemność. - Uśmiechnęła się ciepło, czując na sobie dotyk jego ust. - O czym chcesz porozmawiać?
- Potem. – uznał nie chcąc tłumaczyć dziewczynie szczegółów bycia ghulem. Zresztą czy miało to obecnie sens, kiedy nim się już stała? - Tymczasem skupmy się na tym. – zaczął całować Charlottę mocniej, przedłużając ten pierwszy, delikatny całus. Pieszczotliwy ciągle, jednak znacznie mocniejszy, zaś jego dłoń ułożyła się na jej piersi ujmując ją oraz leciutko ugniatając.
- Niech będzie potem. - Charlie przyciągnęła go do siebie i pocałowała mocno, wsuwając swój drobny języczek w jego usta.


Jakiś czas potem, wypełniony westchnieniami, sapnięciami, jękami, leżeli obok siebie przytuleni. Spełnieni właściwie, przynajmniej, jeśli chodzi o Charlie. Właściwie także on był zadowolony, nawet bardzo, jednak nie mógł się opędzić od myśli, że czeka ich poważna rozmowa.
- Charlie - powiedział wreszcie obejmując ją czule oraz bardzo mocno - zdarzyło nam się, że skosztowałaś mojej krwi. Wiesz, choćby podczas leczenia rany oraz naszych igraszek, prawda.
Charlie uniosła się na łokciu i spojrzała na wampira.
- Tak… wiesz, twoja krew smakuje. - Kobieta zamyśliła się. - W sumie smakuje podobnie jak ludzka, ale potem czuję się jakby silniejsza. Czemu poruszasz ten temat.
- Bowiem tak właśnie jest. Spożywanie krwi wampira daje siłę, czasem także inne zdolności podobne do tego, co widziałaś u mnie. Także przedłuża czas dostępny człowiekowi, setki lat, może więcej pod warunkiem powtarzania tego od czasu do czasu. Dlatego właśnie zachowując swoje człowieczeństwo, ktoś staje się zdecydowanie potężniejszy od człowieka przeciętnego takiego. Ale są dwie rzeczy, którymi się płaci za taką przemianę. Po pierwsze, niektóre istoty potrafią wykryć, że spożywasz krew wampira. Nie jest ich wiele, ale potrafią, jeśli dobrze się przyjrzą. Po wtóre zaczyna się dodatkowo lubić osobę, która podaje krew oraz pragnie się krwi od czasu do czasu właśnie. My takich ludzi istoty nazywamy ghulami i wydaje mi się, że właśnie ty takim kimś się stałaś. Podczas gojenia twoich ran oraz no wiesz, kiedy kochaliśmy się, okazało się, właściwie dopiero dzisiaj, że dostrzegłem w twojej aurze cień bycia ghulem. Jesteś dla mnie kimś ważnym, kimś wyjątkowym, kimś specjalnym. Nie chciałem cię ghulizować bez twojego pozwolenia oraz zgody. Tak wyszło jednak. Przepraszam Charlie - widać było, że dla niego nie jest to łatwa wypowiedź. Zatrzymywał się na ułamki sekund, po czym ponownie ruszał nie patrząc na nią, ale cały czas przytulając mocno.

- Ah… wspomniałeś o tym w pociągu, jak byłam ranna, prawda? - Charlie uśmiechnęła się i ucałowała go lekko w usta. - Że będziesz “mógł wydać mi rozkaz, a ja go wykonam”. A skąd wiesz, że stałam się tym “ghulem”?

Skinął.
- Mówiłem, ale zbyt cię lubię, żeby wydawać jakiekolwiek rozkazy. Tymczasem wiem to stąd, iż również dysponuję mocami dostrzegania rzeczy, które dla innych istot są całkowicie niedostrzegalne. Wprawdzie przyznaję, że nie jestem w tym najlepszy, ale też nie najgorszy. Dlatego właśnie dostrzegłem dzisiaj zmianę twojej aury.

Oddał jej pocałunek oraz powtórzył to kilkanaście kolejnych razy. Charlie z przyjemnością przyjmowała pocałunki. Wiedział, że teraz już zawsze tak będzie. Że “niechcący” stworzył więź, z której siły dziewczyna nawet może nie zdawać sobie sprawy. Już zawsze będzie go pragnąć, go wyczekiwać. Gdy na chwilę przerwali pocałunek dziewczyna odezwała się.
- Wiesz, czasem strasznie brakuje mi twojej krwi, tego uczucia, które we mnie wywołuje.
- Rozumiem, właśnie to także stanowi pewne niemiłe następstwo bycia ghulem. Mogę tylko obiecać, że na pewno będę o tym pamiętał i nie pozostawię cię samej. Jesteś dla mnie wyjątkową osobą - pocałował ją ponownie - hm, ciągle myślę, jak mógłbym ci pomóc, wszak nie mogę oczekiwać, iż mnie będziesz utrzymywać. Króliki kosztują. - posłał jej miły, słodki uśmiech.

Charlie przesunęła dłonią po nagiej piersi wampira.
- Problem w tym, że też nie za bardzo mi cos przychodzi do głowy. Mężczyźni “aktywni” w nocy kojarzą mi się tylko z rabunkiem, pijaństwem ewentualnie regularnymi gośćmi burdeli. Ale nie licząc tego pierwszego, to raczej nie są sposoby na zarobek. - Uśmiechnęła się.
- Myślałem o tych kartach, ewentualnie ważne byłoby poznanie kogoś ważnego. Potrafiłbym nakłonić taką osobę, żeby była naszym przyjacielem.

Charlie powoli zsunęła dłoń z jego piersi i ruszyła nią w dół jakby badając jego umięśnione ciało.
- Nie spodziewałam się, że rycerzyk będzie chciał się bawić w hazard. - Mrugnęła do niego. - A co do ważnych ludzi… na pewno mógłbyś kogoś tam poznać. Mogę ci pomóc, podsunąć jakieś pomysły, ale to ty musisz wiedzieć co chcesz robić z tym dalej. Daj sobie czas.. Poszukaj jakiejś przestrzeni dla siebie. - Ujęła w dłoń jego męskość i zaczęła się nią bawić. - Jeszcze przez jakiś czas chyba nie doprowadzisz mnie do bankructwa.
- Ach - wypsnęło mu się - raczej nie uprawiałbym hazardu. Gdybym usiadł do kart znając grę, miałbym dużą szansę na wygraną. Ale jeśli nie karty, to po postu nie wiem, mogę działać tylko w nocy - delektował się jej poczynaniami niczym dobrym kielichem burgundzkiego wina.
- Mógłbyś mi “pomóc”... - Charlie odezwała się po dłuższej chwili nie nie przerywając ruchu dłonią. - Tylko musiałbyś się jeszcze sporo nauczyć.
- Ooo, świetnie byłoby. Wiesz, potrafiłbym pewnie pomóc – ucieszył się - oraz rozumiem, że tak wiele rzeczy jest dla mnie nowych, iż muszę się wiele nauczyć. Cóż dokładnie masz na myśli? - spytał zainteresowany.

Charlie puściła jego męskość i ułożyła się obok.
- Nie wiem czy zwróciłeś uwagę, ale William wspomniał, że nasza rodzina zajmowała się bankowością. Po śmierci ostatniego męskiego członka rodu, starałam się to ciągnąć, ale niestety kobiecie “nie wypada” pracować w tym zawodzie. Musiałam zamrozić kapitał. - Zerknęła na niego niepewnie.
- Mów dalej, proszę – spojrzał na nią przenikliwie. Wspomniała słowo bankowość wcześniej w kontekście bodaj finansowym. Nie rozumiał dokładnie, czym jest bank, ale to mógł robić. Wprawdzie kiedyś rycerz od takich spraw miał zarządców, ale on, jako królewski syn, musiał posiadać pewien zakres wiedzy w tej dziedzinie oraz pokrewnych. - Rzeczywiście masz rację, nie znam się na szczegółach pieniężnych, ale to mógłbym się douczyć. Umiem natomiast kierować ludźmi, także specjalistami danej dziedziny. Oni zaś już zajmowaliby się szczegółami. Oznaczałoby to jednak, cóż, sporo nauki. Pewnie macie książki oraz gazety na ten temat. Również musiałbym je czytywać oraz poświęcić na studiowanie tego co najmniej kilka miesięcy. Nie licząc oczywiście szkolenia przez ciebie. – podjął radośnie temat ciesząc się, że będzie robił coś konkretnego.

Charlie się wyraźnie zezłościła, ale starała się nie dawać tego po sobie poznać. Obróciła się do niego plecami, chyba aż nazbyt zdając sobie sprawę, że nie panuje nad swoimi grymasami.
- Też umiem kierować ludźmi, umiem zarządzać pieniędzmi, znam się na gospodarce… a nie mogę tego robić bo jestem kobietą. - W jej głosie zabrzmiał wyrzut. Po chwili dodała szeptem. - Chciałam się tym zająć sama.

Przygryzł wargi nie wiedząc, czego chciała.
- Wobec tego, jakie masz oczekiwania wobec mnie? Powiedz proszę, bo nie jestem winien ani twoim ambicjom, ani temu, jak każda epoka traktuje kobiety. Jaką rolę zaś przydziela właśnie mężczyznom. W mojej było podobnie, aczkolwiek wśród wampirów płeć nie ma znaczenia. Dlatego nauczyłem się innego spojrzenia, znacznie swobodniejszego. Ponadto mając mamę czarodziejkę człowiek szybko uczy się szacunku dla dam. Jedna tutaj mamy inną sprawę. Jak mógłbym się zrewanżować, albo zwyczajnie wesprzeć. Powiedz jednak, czego chciałabyś ode mnie bardzo konkretnie. Wiesz, że zależy mi na tobie oraz chętnie pomogę, ale też nie zrobię wszystkiego. Mam być kimś, który będzie dawał męską twarz do twoich decyzji?

Charlie wzruszyła ramionami.
- Chciałabym byś mnie pocieszył, a co do banku… dobrze domyśliłeś się, że chce ci dać go pod zarząd bo jest jedna rzecz, która irytuje mnie bardzo mocno…. To, że te pieniądze się marnują. - Obróciła się w jego stronę. - Tylko… chce zarządzać nim z tobą, dobrze?
- To są twoje pieniądze, więc nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek inny miał decydujące słowo. Jakby nie było. Przecież to twoja własność, a nie wierzę, żeby kobiety nie mogły jej posiadać. Jednak tak czy siak, muszę się wiele nauczyć, jeśli mam uczciwie wspomóc twój bank. Ale to potem, zaś pocieszanie … bardzo chętnie rozpocznę właśnie teraz – jego usta przylgnęły do jej warg, zaś dłoń wśliznęła się pomiędzy uda Charlie szukając słodkiej, kobiecej szczeliny.

Charlie odpowiedziała obejmując go mocno i pogłębiając pocałunek. Jej biodra poruszyły się tak, że wampir od razu trafił na jej kobiecy kwiat. Ostygła odrobinę, ale widział że przy tym zaangażowaniu szybko ją rozpali. Kochali się nie pierwszy raz i troszkę znali juz swoje upodobania oraz ulubione miejsca, takie najbardziej wrażliwe, gdzie nagle czuje się wręcz uderzenia rozkoszy niczym potężne, ale wspaniałe trafienia huraganu przyjemności. Delikatnie więc przesunął dłoń po jej płatkach, tak leciutko po zewnętrznej stronie, od góry do dołu. Później ponownie ku górze i tak znowu smakując drżenie najdelikatniejszej części jej wspaniałego ciała. Delikatnie, aż wreszcie zaczęły się mocniej otwierać wpuszczajac jego opuszki pomiędzy siebie. Wtedy zagłębił się pomiędzy nie kontynuując ruch wzdłuż jej cudownej słodkości, tyle, że zmieniając go na taki dodatkowo bardziej kolisty. Szukający tego, co najprzyjemniejsze. Jednocześnie nie przerywając pocałunków. Pożądał jej, to było widać i słychać i czuć. Dosłownie w każdym jego ruchu, słowie i westchnieniu. Charlie odpowiadała mu całą sobą, niemal atakując jego usta swym językiem, swymi biodrami napierając na jego palce. Czuł że pragnie by w nią wszedł. Jej nogi rozchyliły się szerzej dając mu do niej pełen dostęp, a jedno udo oparło się na jego biodrze. Mężczyzna zaś pragnął stanowić jej część, pragnął wypełnić sobą i kochać się do utraty sił. Uwielbiał ją samą i uwielbiał ją brać, to było niesamowite i kompletnie szalone. Męskość wyprężona, nabuzowana niczym buchaj, płonąc czerwienią jak czub koguta zbliżyła się do jej delikatnego, bezbronnego kwiatu. Potem gwałtownie uderzyła dostając się do jej wnętrza, rozpychając, rozdymając, rozciągając ją nagle. Wziął kobietę dochodząc do samej głębi tak, że jego woreczek zatrzymał się dopiero na jej intymności. Wycofał lekko, wolniej, jakby dając jej chwilę na oswojenie się z połączeniem ciał oraz znowu przyspieszył wkładając. Poruszał się coraz szybciej przy kolejnych pchnięciach. Czuł, że gdyby nie pocałunek, którego Charlie uparcie nie chciała przerwać, z jej ust wydobyłby się krzyk. Założyła obie nogi na jego biodra i objęła jeszcze mocniej, wbijając w jego skórę, paznokcie. Poczuł jak jej język przesunął się po jego zębach jakby czegoś szukając… czyżby kła? Jednak na to przez chwilę się jeszcze nie zgadzał. Charlie musiała się przez moment zadowolić normalnymi bodźcami, jeśli można tak ująć szalony seks. Dopiero w decydującej chwili. Gdy czuł, że dziewczyna dochodzi, że zbliża się, że już prawie ma osiągnąć szczyt, drasnął i swój i jej język krwią, pozwalając paru kroplom wypełnić jej i jego usta. Kobieta ze smakiem piła, z wyraźnym entuzjazmem dając mu pić z siebie. Nagle przerwała i spojrzała na niego zaskoczona. Jej ciało drżało z podniecenia, biodra raz po raz napierały na niego, jednak czuł, że orgazm nie nadszedł, mimo że ciało było mocno napięte. Patrzyła na niego z pożądanie pomieszanym z niedowierzaniem. Usta Charlie były delikatnie rozchylone, łapiące oddech, twarz niemal w całości spowijał rumieniec. Widział jak w jej oczach pomalutku pojawia się obłęd, obłęd rozpalonej kochanki. Najwyraźniej wampirza krew podtrzymała jej napięcie nie dając spełnienia i teraz zawisła na tej wspaniałej granicy rozkoszy. Jej dłonie błądziły po ciele wampira, jakby prosząc by dał jej spełnienie. Więc ugryzł ją szybko, nie pijąc jednak, ale trzymając zęby w jej barku, by mogła odczuć rozkosz. Charlie jęknęła i poczuł znajomy skurcz, gdy jej mięśnie zacisnęły się na nim, a biodra naparły mocno na jego męskość. Czuł jak wierciła się pod nim z rozkoszy. Zaś on dawał jej tą niesamowitą wampirzo - erotyczną przyjemność. Wbił się w nią mocno, ile tylko mógł najgłębiej pomimo jej uścisku, zaś kły przytrzymywały w niej te drobinki śliny będące najlepszym na świecie afrodyzjakiem. Po dłuższej chwili kobieta opadła pod nim bez sił, oddychając ciężko.


- Gaheris… - W jej głosie bez trudu rozpoznał satysfakcję. - .. ty bestio.
- Trafił swój na swego - wyciągnął wreszcie z niej ząbki i zalizał ranę. Jemu także było podobnie dobrze, jak jej. Wymruczał pełen satysfakcji. - Jesteś wspaniała.
- Wariat, a nie wampir. - Uśmiechnęła się. Pocieszanie wyraźnie przyniosło skutek. Charlie odetchnęła głęboko, wpatrując się w niego. - Chyba umrę, gdy mnie zostawisz.
- Obiecałem, że cię nie zostawię. Jesteś nie tylko kimś dla mnie bliskim, ale także wiesz, dla mnie to także było nadzwyczaj miłe. Jestem rycerzem i obiecałem ci. Moje słowo to mój honor - obiecał jej poważnie. - Ponadto wspólnie poprowadzimy bank, prawda?
- Patrząc jak się ze mną obchodzisz… Raczej nie miałeś tylko jednej damy w swym życiu, co rycerzu? - Mrugnęła do niego. - Tak. Poprowadzimy razem bank.
- Od 1300u lat nie miałem żadnej oprócz ciebie – wyjaśnił poważnie. - Iluż mężczyzn mogłoby się pochwalić takim wyczynem? - tym razem uśmiechnął się żartując. Oczywiście, nie była jego pierwszą, ani drugą, ale także Charlotta nie oddała mu swojego dziewiczego wianka. Mieli obydwoje przeszłość, ale nic im było do dawnych dziejów. Dlatego niespecjalnie miał ochotę na omawianie swoich dawnych wyczynów, czy jej prywatnych spraw. Może kiedyś, jednak na pewno nie teraz. - Natomiast co do banku, opowiedz mi coś więcej. Co to za bank, jak działa, jak wygląda obecnie sprawa własności? - pytał.

Charlie najwyraźniej też nie planowała drążyć tematu dawnych związków. Mocno przytuliła się do wampira.
- Banku jako takiego nie ma. Jako, że nie mogłam prowadzić tego biznesu, mój pośrednik wynajął lokal, a bank zamknięto. Oczywiście po tym jak rozwiązane zostały wszystkie rachunki. - Jej usta delikatnie przesuwały się po jego ciele gdy mówiła. Mimo, że szeptała dosyć cicho, wampir słyszał ją doskonale. - Wszystkie zyski, fundusze i obecny przychód zostały ulokowane w innym banku i w każdej chwili można je wyciągnąć, choć pewnie etapami, bo Henry chyba nasłałby na mnie zabójców, gdybym nagle ściągnęła wszystko. Pracownicy musieli być zwolnieni, choć dwóch pracuje jako moi doradcy i zarządza tymi pieniędzmi.
- Rozumiem – potwierdził – wobec tego od czego rozpoczniemy moją finansową edukację? - spytał zastanawiając się, ile jest tych pieniędzy. Bank kojarzył mu się bowiem z wielkimi funduszami.
- Hm… - Charlie wyraźnie zamyśliła się i myśląc przesuwała nosem po jego skórze. - Chyba przyniosę po jutrzejszym spotkaniu księgi rachunkowe byś mógł zobaczyć jak wygląda zapis transakcji.
- Może masz jakieś książki poświęcone temu zagadnieniu? - spytał. - Przydałoby się gdybyś po prostu opowiedziała mi, jak funkcjonuje bank, jakimi funduszami dysponuje, co robi etc. - zaproponował.

Charlie powiedziała mu, że w domu nie ma książek na ten konkretny temat, ale coś postara się wypożyczyć. Jeszcze chwilę rozmawiali nim zasnęła w jego ramionach.
 
Aiko jest offline