Post wspólny - Mike, Cohen, MG - Spokojnie czwórka i szóstka, jedyne co mieliście do stracenia to nieśmiertelna duszę - uspokoił kompanów Padre - a tą już dawno sprzedaliscie diabłu. A ten koleś tylko czeka aż wyciągnięcie kopyta. Na waszym miejscu bym się z tym nie spieszył, bo nic miłego was nie czeka w piekle. Więc weźcie się w garść, mamy w chuj amunicji do zużycia.
Śmierci Black 5 nie skomentował, ale w myślach…: Requiem aeternam dona eis, Domine, et lux perpetua luceat eis. Requiescant in pace. Amen.
- Mam tylko plastik - Powiedział Padre do Owaina - Masz Claymora?
- Mam nawet kilka. Ale czekaj, przylepimy plastik do min, żeby zwiększyć siłę rażenia i obstawimy nimi ścianę. Gdy skurwiel się tu przebije, jego resztki dolecą aż do baru. - powiedział Owain, wyciągając z plecaka miny, by oblepić je materiałem wybuchowym Padre.
Black 0 wyjął jeden ładunek i rzucił czwórce samemu ubezpieczając z bronią gotową do strzału. - Nie zużyj wszystkiego, musimy stąd jeszcze potem wyjść.
Owain szybko podzielił plastik na dwie mniej więcej równie porcje i obkleił nimi dwa claymore’y. - Dobre, Szóstka, wychodzimy na korytarz od wschodu. - rzucił przez komunikator, podchodząc do drzwi i czekając, aż Padre je otworzy i sprawdzi hol.
Czwórka dobywał kolejne kostki jasnego plastiku wielkości standardowej paczki papierosów i podłużne, nieco wklęsłe prostokąty. Zero zaś wodził lufą to po drzwiach zza którymi gdzieś tam powinien być Szóstka to po tym pomieszczeniu wypełnionym dymem i błyskającymi lampami alarmów i wyciem syren. Ogłupiło go to na tyle, że zagrożenie dostrzegł za późno. Jeden z pomniejszych xenos skakał już na niego zmieniając się w rozmazaną smugę. Black 0 nie zdążył wystrzelić a Black 4 dopiero kończył oblepianie Claymorów gdy mała kreatura wgryzła się w bark Padre a jej szpony próbowały rozharatać napierśnik. Egzoszkielet jednak spełnił swoje zadanie i ten atak zdzierżył. Padre jednak był obecnie związany zwarciem więc nie mógł osłaniać Czwórki w jego zadaniu.
Padre puścił karabin, który zawisł na UCE i złapawszy xenosa rąbnął barkiem o ścianę.
Widząc, że nagle Zero zaczyna miotać się z pasażerem na gapę na grzbiecie, Owain dobył tomahawka i sieknął nim stwora na odlew.
Stwór nie był zbyt duży ale wykazywał się sporą żwawością. Black 0 trzasnął go jednak ścianą aż ten zaskrzeczał i z pyska poszła mu jucha. Ale nadal żył. Uchylił się przed tomahawkiem Black 4 i oręż wbił się w ścianę gdzie był przed chwilą łeb stwora. Pokraka oberwała zauważalnie ale nadal żyła i próbowała się odgryźć. Padre czuł jak zaczyna mu się wymykać ale zdołał ją gruchnąć o ścianę ponownie. Stwór syknął przez zmiażdżoną krtań zdołał jednak wymknąć się obydwóm przeciwnikom i kolejnemu atakowi Owaina. Wymsknął się ale czołgał się z pogruchotanymi łapami po podłodze by znieruchomieć po kilku krokach. Padre jednak przez tumult i dym panujący w labie usłyszał chrobot szponów po posadzce. Zdecydowanie po ich stronie drzwi. Coś znowu zbliżało się i to prędko w ich stronę. HUD mówił, że Szóstka przesunął się w ich stronę ale nadal oddzielało ich te pomieszczenie jakie przed chwilą zamierzali otworzyć. Coś tam z tej strony grzmiało i waliło jakby coś ciężkiego rozłupywało właśnie ścianę.
Black 0 podrzucił karabin do ramienia gotów witać ołowiem podbiegających ufoków.
Owain schował tomahawk i wyciągnął pistolet, przesuwając się za plecy Padre.
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |