Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2017, 23:38   #300
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Przy winie i pieczonych kurczakach czas przyjemnie mijał, ale wszystko ma swój koniec. Skoro awanturnicy zaangażowali się w śledztwo związane z ukrytą świątynią, trzeba było ruszać do roboty. Wzmocnieni posiłkiem, opuścili zajmowany przez siebie lokal i udali się w kilka wyznaczonych przez Lothara von Essing lokacji, który przejął zgodnie ze swoim urodzeniem, rolę przywódcy.

Pierwsza była Gildia Żałobników, gdzie pojawili się już wcześniej, przynosząc ciało znalezionego w kanałach krasnoluda-moczymordy. Zostali przyjęci w skromnym pomieszczeniu, gdzie panował smutny nastrój, podkreślony ponurą miną pracownika. Wcale nie poprawiło jej wręczenie mu jako zachęty butelczyny winiacza.

- Cóż... - mężczyzna mówił wolno, jednostajnym tonem, przeciągając wyrazy i zastanawiając się niemal nad każdym słowem. - Zgony żebraków, okaleczone ciała. Owszem, ostatnimi czasy zwiększyła się częstotliwość owych przypadków. Nie jestem w stanie powiedzieć od kiedy, ale jest to czas nie liczony w dniach lub tygodniach, ale raczej w miesiącach lub latach. Tak, powiedziałbym, że to rok lub niemalże rok. Przynoszą ciała znalezione w zaułkach lub kanałach. Owe są okaleczone, porozrywane. Zdarzało się, że brak im najważniejszego organu, serca. Straż miejska nie interweniuje przecież w takich przypadkach. To zwyczajni wagabundowie, żebracy, a zdarza się, że i dotknięci piętnem Chaosu mutanci. Po cóż się takimi zajmować.


Łatwo było dowiedzieć się na mieście o zależności między rodzinami kupieckimi. Teugenowie i Steinhagerowie byli, od czasu przejęcia przez Johannesa Teugena zarządu nad kompanią po zmarłym nagle bracie, w dobrej komitywie. Właściwie jedyną rodziną, która miała na pieńku z Teugenami, byli Ruggbroderowie - coraz mniej liczący się ród kupiecki, skupiony na handlu zbożem, towarami rolnymi i artykułami metalowymi.


Na koniec została świątynia Vereny i spotkanie z Grettą Harbockel. Zaczęło się od konieczności złożenia datku w wysokości jednej złotej korony, co niezbyt chętnie uczynili, chociaż te pieniądze mieli odłożone, właśnie w tym celu. Spotkanie z kapłanką - czterdziestokilkuletnią, korpulentną kobietą o miłej aparycji i arystokratycznych manierach przebiegało w przyjaznej atmosferze. Rzeczywiście Gretta okazała się doskonałym źródłem informacji. Opowiedziała wiele o mieście i o układach w nim panujących. Dowiedzieli się, że prym w handlu wiodą Steinhagerowie, Haagenowie i Teugenowie. Ci ostatni zyskali na znaczeniu po zmianie głowy rodu. Johannes, przybyły z Nuln zastąpił zmarłego brata Karla i wtedy moneta losu odwróciła się dla Teugenów, którzy obecnie są najznamienitszą kompanią w mieście.

Biblioteka dawała niesamowite pole do popisu, ale tylko gdy wiedziało się gdzie szukać i czego szukać. Przeglądanie na chybił trafił, jakie próbowali uskuteczniać, okazało się tylko stratą czasu. Poszli więc tropem Teugenów...
Karl Teugen cierpi na dziwną chorobę. Medycy nie mogą mu pomóc i wkrótce umrze. Demon przeszedł i zabrano go...

Dziś umarł Karl Teugen, jego twarz była purpurowa, a oczy wyszły z orbit. Język zwisał z ust niczym wielki, okrwawiony wąż. Tak na trupie, jak i na całym mieście, widać Znak Chaosu.
 
xeper jest offline