Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2017, 18:02   #127
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
Ciemno, mokro, śmierdząco i jeszcze na dokładkę chujem zawiewało zza generatora. Dokładniej chujowymi szkodnikami o żyłach wypełnionych kwasem. Mieli je usunąć i jeszcze przy okazji nie narobić szkód w dostawie prądu. Jeżeli Promyczek miał zostać bezpiecznie zamknięty w kurwiej dziurze, klapa i zamki musiały działać. A do tego potrzebny był prąd. Diaz westchnęła, teatralnie załamując ręce. Nie było sensu się skradać i bawić w podchody, brakowało im na to czasu.
- Pendejos… wszędzie pendejos - cedziła przez zęby, wyciągając granat zapalający. Napalm jarał się i na powierzchni wody, a po co im więcej do szczęścia? - Wujaszku, nakurwiaj szczęściem w to co wylezie i nie skończy na grillu - uprzedziła olbrzyma i zagwizdała przeciągle, puszczając z parosekundowym opóźnieniem prezent w kierunku wroga.

Olbrzym w pancerzu wspomaganym popatrzył chwilę na drobniejszą partnerkę. Po czym wzruszył swoimi metalowymi ramionami i skinął głową. Zrobił kilka kroków stając po przekątnej tak, że mógł strzelać wzdłuż i w poprzek linii generatorów. Gdy się ustawił i był gotów znów skinął głową w stronę Black 2. Woda nieco zachlupotała głośniej gdy reszta ciała Latynoski przekazała część ruchu z wymachu ramienia. Potem rozległ się metaliczny odgłos uderzenia gdzieś z ciemności od strony generatora gdy metal pojemniczka zderzył się z metalem obudowy. Gdzieś tam jeszcze się toczył i chyba spadał bo było słychać jak się turla i odbija. Drażniący zdawałoby się niewinny dźwięk podobny do toczącej się po metalu puszki. A potem stała się światłość.

Podziemia eksplodowały światłem, hukiem, dymem i ogniem. Eksplozja rozchlapała gęstą galaretę po obudowie generatora, ścianach, suficie, wodzie nawet dwójce ludzi w pancerzach. Choć trafiły ich pojedyncze odbryzgi nie zagrażające im samym to dość jasno wskazywały, że byli bliżej ciśniętego granatu niż to zalecano w instrukcjach i na szkoleniu. Obudowa generatora zapłonęła. Zostawało mieć nadzieję, że jest na tyle szczelna by nie przepuścić do wnętrza płonącej galarety. Ale napalm musiał też trafić nie tylko w żywy cel w postaci pary Parchów. Coś tam się kotłowało w tych płomieniach. Coś tam ginęło w płomieniach agonii, wiło się skrzecząc i piszcząc gdy płomienie ściekały ze ścian i sufitów a pod nim kłębił się coraz gęstszy dym. Natychmiast rozdzwoniły się alarmy przeciwpożarowe i włączyły się zraszacze. Nie mogły od razu ugasić takich płomieni ale mogły osłabić ich działanie. Wszystko to jednak zdawało się cichnąć gdy ciężka broń maszynowa operatora ciężkiego pancerza wspomaganego otworzyła ogień. Hektor strzelał do czegoś co skakało do wody. Strzelał w locie do czegoś małego co jawiło się bardziej jako ruch niż kształt. Coś tam musiało oberwać bo eksplodowało pod wpływem potężnej broni do niszczenia opancerzonych, masowych celów. Trudność trafienia rekompensowało zagęszczenie ołowiu na ograniczonej przestrzeni. Rozgrzane łuski syczały gdy wpadały z pluskiem do zimnej, podziemnej wody.

W końcu Black 7 wstrzymał ogień. Płomienie na generatorze syczały tłumione coraz bardziej przez zraszacze. Te cicho szumiały zalewając monotonnym szmerem podziemne pomieszczenie. Głośniki ogłaszały alarm przeciwpożarowy. Lampy błyskały alarmująco żółciami i czerwieniami. Mechanizm ciężkiej broni kończył obracać swoje lufy.
- Trzeba sprawdzić wodę. - powiedział w końcu Ortega wciąż nie zmieniając wycelowania swojej broni. Mówił jakby obawiał się, że teraz czy wcześniej jakieś poczwary mogły czmychnąć pod wodę. Tą w której stali.

- To do roboty Wujaszku - Diaz warknęła przez zęby, przestawiając broń z ognia na naboje. Generator chyba jeszcze sie nie spierdolił, ale nie należało kusić losu. Nie w ten sposób - Lecę w trasę, jak coś zechce mnie zerznąć od tyłu.. no por tu puta madre, co ja ci będę tłumaczyć - parsknęła. Z żywą przynętą pójdzie szybciej, a w ruchaniu kurew Latynos miał większe możliwości. Zrobi to szybciej, a in zależało na czasie. Ani nalot, ani fala nie będą takie miłe i na nich nie poczekają, a w planach pozostawała integracja z miejscowymi kurwami.
Ten grafik prawie wolnego człowieka był strasznie napięty.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline