Po pierwsze wątpię, by w ogóle ogłoszono, że za pól godziny spadną bomby, One po prostu, by spadły. A ja zginąłbym akurat tam gdzie stoję.
Jednak gdyby faktycznie dowiedziałbym się, że mam 30 minut na szukanie ratunku. To szukałbym najgłębszej piwnicy w okolicy. Stacji metra, podziemnego tunelu, czegokolwiek co pozwoliłoby mi przetrwać pierwsze uderzenie.
W takiej sytuacji nie ma, co myśleć o następnych godzinach, dniach. Liczy się tylko to, czy przeżyjesz pierwszy atak.
Gdyby to się udało, to wyszedłbym na powierzchnię po 2-3 dniach. I dopiero wtedy szukał środków do dalszej egzystencji. Wody, żywności, leków.
__________________ Konto usunięte na prośbę użytkownika. |