Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2017, 11:14   #270
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Estel skłoniła głowę na przywitanie.
- Jestem Estel Aedd’aine, kapłanka Angharradh - przywitała się eladrinka. - A to moi towarzysze - wskazała na resztę gromadki. - Jesteśmy podróżnikami, którzy szukają drogi powrotnej do Sigil, Miasta Drzwi.

- Jestem Cyllyn z rodu Valenae, tarcza Astrazalian - kobieta oddała honory. - I nie ma na tych ziemiach miasta, o którym mówisz - nazwa Sigil nie wywołała żadnej reakcji, najpewniej była rozmówczyni zupełnie nieznana.

- Sigil mieści się na innym Planie. - Wyjaśniła Aedd’aine. - Jesteśmy podróżnikami pomiędzy światami a w Waszym mieście może istnieć przejście, które nas tam przybliży. - Zamyśliła się na chwilkę. - Gdyby udało nam się dostać do Arvandoru stamtąd wiedzielibyśmy już jak wrócić.

- To dlatego tu przybyliście - odparła, jakby ułożyła sobie wszystko w głowie.Estel nie mogła się jednak pozbyć wrażenia, że wojowniczka zrozumiała coś opacznie. - Nasze miasto jest otwarte dla podróżników, o ile ich intencje nie są… - zawiesiła głos, przyglądając się bacznie Aedd’aine, wyraźnie szukając czegoś wzrokiem. Wisior ze świętym symbolem Angharradh szybko ją jednak uspokoił. -[i] Jeśli kapłanka Trójcy poręcza za swych…[i] - szukała właściwego słowa - kompanów, to znajdzie się dla was miejsce w Astrazalian.

Odłamek obserwował rozmowę między towarzyszką a tutejszymi mieszkańcami, nie wtrącając się niepotrzebnie. Najwyraźniej rozpoznali ją jako jedną ze swoich i tak też potraktowali, a to oznaczało zmniejszenie szansy na konieczność walki i niepotrzebne narażanie się. Nie potrzebował ważniejszych powodów. Póki co, wszystko wyglądało dobrze. Podobnie uważał wojownik, dlatego siedział cicho składając wszystko w ręce Estel. Ukochana dziewczyna doskonale sobie radziła.

Estel z kolei zdała sobie sprawę, że zapomniała już jak pozostali eladrini potrafią traktować inne rasy. Archiwistka będzie musiała kontrolować swoje słowa, w co kapłanka nie wierzyła, że jest w ogóle możliwe. Przez chwilę kusiło ją by zaznaczyć, iż poręcza za wszystkich poza nią ale… obiecała sobie, że postara się ją sprowadzić do Sigil całą i zdrową. Mimo uprzedzeń Brent zachowywała się zaskakująco spokojnie i bezproblemtycznie. Napaliła się swojego ziela podczas wędrówki, a zawsze po tym była bardziej znośna niż zwykle. Na szczęście i teraz nie było inaczej.

- Zapewniam, że ich zachowanie nie przysporzy problemów. Odejdziemy gdy tylko znajdziemy jakiś ślad mogący nas doprowadzić do Sigil - Aedd’aine odparła spokojnie.

Zapewnienie nie tylko wystarczyło, ale skończyło się także eskortą do samego miasta. Poszukiwacze przygód może i nie potrzebowali ochroniarzy, ale cieszyli się z faktu posiadania przewodników. Odnalezienie ścieżki w kamiennym zboczu, która pozwalała bezpiecznie wejść na górę, nie było wcale takie łatwe i możliwe, że gdyby kompani nie napatoczyli się na eladriński patrol, to czekałaby ich regularna wspinaczka.
Cyllyn i jej ludzie zaprowadzili niespodziewanych przybyszów do jednego z niższych tarasów (a może placów?) Astrazalian.



Miejsce to wywarło wrażenie szczególnie na Estel, której bardzo przypominało rodzinne strony, szczególnie Faen Verdaya. Koloryt, dźwięki, pnące się ku niebu wieże i iglice miały w sobie wiele z natury Arvandoru... a kto wie, może to Arvandor jak niebo fey, miał w sobie naturę Krainy Wróżek?
Architektura zainteresowała też Odłamka, czy też raczej trochę zdziwiła - gdy wkraczał do Astrazalian bardzo wyraźnie widział gdzie kończy się naturalna, skalna formacja, a gdzie zaczyna się bruk i ściany budowli. Nie było tu płynnego przejścia, którego spodziewał się po budownictwie fey.


~ Dziwne, albo miasto powstało na ruinach innego miasta, albo zatrudnili jakiegoś nietypowego architekta. ~ Podsumował swoje spostrzeżenia czarodziej, dzieląc się nimi z trójką towarzyszy. Zakładał, że przynajmniej Estel będzie wiedziała, o co mu chodzi.
- Miasto powinno jakby naturalniej łączyć się ze skałą, na której powstało… Przynajmniej tak budujemy w Arvandorze ale tutaj mogło zaistnieć inne zjawisko. - Powiedziała z namysłem eladrinka. - Być może to miejsce zmienia plan… Raz jest w Ostępach Fey… raz w świecie materialnym. Nazywamy to światospadaniem ale nie znam dokładnej przyczyny i mechanizmu tego jak się to dzieje.
- Jakkolwiek jest, wygląda naprawdę ładni. Faktycznie dziwacznie, ale jednak prezentuje się ładnie - opiniował natomiast wojownik.


Pozostawieni samym sobie, poszukiwacze przygód zaczęli zapoznawać się z miejscem, do którego trafili. W porównaniu do Sigil, czy zębatek Regulusa, Astrazalian nie było duże, ale z pewnością tłoczne. Domy stały ciasno przy sobie i jedynie okazyjne place dawały trochę poczucia swobody. To, co mogło być zaskakujące, to kosmopolityzm i wielokulturowość. Obok elfów i eladrinów na ulicach było widać przeróżnych ludzi, o kolorach skóry od jasnego jak alabaster po czarny jak mahoń, a także niziołki i półelfy. Jasne, nie był to tygiel pokroju Klatki, ale i mnóstwo mieszkańców nie było wcale fey.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline