Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2017, 14:55   #114
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację


Dzień po lądowaniu: 154. Czas do zimy: 29 dni
Planeta XA82000-0/Avalon, Rzeka odległa 20 km od obozu



Frank “Dante” Jaeger, Melathios Sofitres

- Ja rozumiem dlaczego chcecie tropić to zwierzę. – powiedział nosowo Amd Oree do Dante – Ale naszym zadaniem jest zdobyć pożywienie. Ten ślad jest świeższy i pewniejszy. – mówił o śladach wiodących w górę rzeki.

Jednak mimo tych słów mężczyzna najwyraźniej postanowił się nie sprzeczać i ruszył wraz z resztą wzdłuż rzeki, w stronę nadmorskiego brzegu. Nie było tajemnicą dla Melathiosa, który zawsze bacznie obserwował otoczenie, że Amd ma zdecydowanie większy posłuch w grupie Demuzjan, niż Dante. Amd z łatwością mógłby przekonać resztę, by ruszyć w przeciwną stronę. Nie uczynił jednak tego, szanując dowództwo Dante.

Ruszyli śladem tajemniczego zwierzęcia. Ślad wiódł prosto wzdłuż rzeki, w zasadzie nie mieli żadnych kłopotów, by za nim podążać.

Po około pół standardowej godziny, w miejscu gdzie rzeka stała się płytka ślad zniknął, lecz szybko odnaleźli go po drugiej stronie rzeki. Wiódł czas jakiś na zachód. Podmokłe tereny cieku wodnego przeszły w trawiasty step, przez co musieli więcej uwagi poświęcić poszukiwaniom i złamanym źdźbłom traw. Nie trwało to długo. Szybko odnaleźli coś niepokojącego.


Trzy martwe stworzenia, mierzące blisko 4,5 metra leżały wśród niskich traw. Zarówno Melathios, jak i Dante znali te stworzenia. Nikt nigdy ich oficjalnie nie nazwał, ale między sobą mówili na nie "pająkożyrafy".

Podobnie, jak przy pierwszym spotkaniu "pająkożyraf". W powietrzu unosił się lekki zapach alkoholu.

- Stworzenia leżą tu przynajmniej od godziny, a mimo to brak jakichkolwiek drapieżników. - doktor Melathios obejrzał zabite stworzenia. Nie było na nich żadnych śladów zębów, czy pazurów. Jedyne rany jakie widzieli były głębokie, jakby od cienkich noży lub strzał. Cokolwiek, lub ktokolwiek to zrobił, nie uczynił tego by zdobyć pożywienie. To był bezsensowny mord, na stworzeniach, które nawet nie były drapieżnikami.

Frank Jaeager poinformował z całą pewnością swoich towarzyszy, że owe stworzenia najwyraźniej są toksyczne.

Różnica czasowa: 1,5 godziny
Amd: survival aid: 7+2+0 = 9 zdany!
Melathios: survival aid: 12+1+1=14 zdany!
Dante: test survival: 9+3+1+2(aid Amd i Melathios)=15 zdany!
Różnica czasowa: 1 h

Melathios: investigate test: 7+2+1=10 zdany!
Dante: survival test: 12+3+1=16



Po jakimś czasie ruszyli dalej. Musieli się śpieszyć jeśli chcieli złapać osobę, którą ścigali. Nie mieli już wątpliwości co do tego, że ścigają nie zwierzynę, a inteligentną istotę, która najwyraźniej dosiadała nieznane im stworzenie i używała jako wierzchowca. Na ich szczęście osoba ta najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy o ich obecności i nie śpieszyła się wyraźnie. Ślad powiódł ich z powrotem nad rzekę.

Amd: survival aid: 7+2+0 = 9 zdany!
Melathios: survival aid: 8+1+1=10 zdany!
Dante: test survival: 5+3+1+2(aid Amd i Melathios)=11 zdany!
Różnica czasowa: 1/2 h

Nieznane: Recon: 8+3+0=11
Dante: test stealth: 9+1+2=12
Test przeciwstawny wygrywa: Dante!



Byli już wyraźnie zmęczeni. Przebyli łącznie blisko 40-50 kilometrów szybkim marszem. Biały karzeł wciąż przebywał na nieboskłonie, lecz nie minie wiele czasu, kiedy w tej części Avalonu znów zapanuje mrok. Wiedzieli, że są coraz bliżej, musieli więc zachować szczególną ostrożność. Wciąż jednak wyglądało na to, że ich cel nie jest świadom pościgu. Mimo, że teren był raczej płaski, dotąd nie dostrzegli nikogo przed sobą. Zmieniło się to, gdy weszli na jedno z nielicznych wzniesień nieopodal rzeki.

Postać w ciemnozielonym płaszczu i głową skrytą pod kapturem nachylała się nad rzeką, najwyraźniej uzupełniając płyny, zaś obok niego stał dwunożny zwierz, którego śladem podążyli.


Teren przed nimi był otwarty. Widzieli nawet stąd już morze i czuli lekko słonawe powietrze. Wyjście zza wzniesienia równałoby się zostaniem zauważonym. Dante był w odległości, z której mógłby zrobić użytek ze swej nowej snajperki, jednak czy to było konieczne? Postać tam na dole wydawała mu się znajoma, choć z tej odległości nie potrafił tego potwierdzić.

Amd: survival aid: 10+2+0 = 12 zdany!
Melathios: survival aid: 7+1+1=9 zdany!
Dante: test survival: 9+3+1+2(aid Amd i Melathios)=15 zdany!
Różnica czasowa: kilka minut

Nieznane: Recon: 5+3+0=8
Dante: test stealth: 7+1+2=10
Test przeciwstawny wygrywa: Dante!


Dzień po lądowaniu: 153. Czas do zimy: 28 dni, Noc
Planeta XA82000-0/Avalon, Obóz Nadzieja Albionu - Obóz Excalibur


Kevin Walker, Nae “Tek” Tinnoe

Thorr Peyravernay był głównodowodzącym podczas akcji. Sama Aurelia Zawisha pozostała w kolonii. Ku zdziwieniu mechanika, również on został wyznaczony do uczestniczenia w misji, uprzedzono go jednak, że przez całą misję pozostanie na pokładzie. Miał jedynie doglądać i pomagać pilotom w wykorzystaniu zaimplementowanych do GUV'a modyfikacji. Za sterami zasiadł Amir Duerr, asystował mu Kevin Walker.

Reszta załogi to Adrana Gadhavi, Kara Knight oraz Pernel Thompsett, ta ostatnia oprócz niewątpliwych umiejętności bojowych była wykształconym medykiem. Dość osobliwym przypadkiem był fakt, że tak w zasadzie to te 3 dziewczyny będą odwalały cała brudną robotę, jednak wszyscy prócz Nae mieli broń, nawet piloci. To na wypadek, gdyby zwiad potrzebował pomocy.

Wystartowali w nocy, wzbudzając tym samym trochę zamieszania w obozie. Lot trwał kilkanaście minut. Kilkanaście minut pełnych napięcia i oczekiwania. Osadzili statek na wodach rzeki na konstrukcji przypominającej trochę łódź, którą GUV przetransportował na linach. Silniki zgasły, a ich rolę przejął prąd rzeki, sterowany specjalnymi sterami zamontowanymi z tyłu konstrukcji. Zapanowała cisza, zmącona jedynie cichym pluskiem wody i odległymi dogłosami natury.

Kevin Walker: flyer (grav) aid: 10+2 = 12 zdany!
Amir Duerr: flyer (grav) test: 6+2+1(aid Walker)= 9 zdany!
Nae Tinnoe: mechanika test: 3+3(skill)+2(edu)+1(program expert) -1 (Tula Moorie aid) = 8 ledwo zdany!



Tym razem oczekiwanie było dłuższe. Obserwowali kamery przez noktowizory, a bycie w ciągłej gotowości połączone z ciężkim dniem i niewyspaniem wyczerpywało.

W pierwszym miejscu wypuścili drony, a zaraz za nimi ruszyli zwiadowcy. Nie używali łączności radiowej z oczywistych względów, zachowując ją tylko jako ostateczność. Osoby, które pozostały na statku spędziły czterdzieści minut bez jakiegokolwiek sygnału i oznak życia. Wreszcie jednak na brzegu rzeki pojawiły się trzy sylwetki kobiet.

- Modułów nie ma. - Zaczęła Pernel, przyjmując pomocne ramię Nae Tinnoe, kiedy wsiadała z powrotem na statek - ...ale widać wyraźne kratery po desancie. Roślinność zdążyła zarosnąć, więc musiało minąć co najmniej kilka miesięcy.

Na te słowa Thorr odpowiedział wpatrując się w chaszcze po prawej stronie rzeki.
- Dalej postępujemy zgodnie z planem.


Kolejny etap akcji w zasadzie przebiegł z początku jednakowo, choć tym razem dane było czekać im znacznie dłużej, a cała akcja zaczęła się przedłużać. Thorr kazał przygotować się do startu, nie odpalono jednak jeszcze silników.

Piloci dostali nieomal zawału kiedy przed nimi nagle pojawiła się twarz Adrany Gadhavi. Zaraz za nią leciały ciche jak wietrzyk drony oraz dwie pozostałe kobiety.

- Obóz jest opustoszały, sprawdziłyśmy teren w promieniu 5 kilometrów. - Adrana spojrzała niepewnie na koleżanki po fachu - Odpalcie silniki. Musicie to zobaczyć.


Teren na który ich zaprowadziły znajdował się przy prawej odnodze rzeki, niedaleko morza w przybrzeżnym lesie. Noc utrudniała widoczność, jednak gęstych koronach drzew była polana z wyciętymi drzewami i to tam mieli wylądować piloci. Raz jeszcze rozesłano drony. Na radarach GUV'a brak było jakichkolwiek oznak do niepokoju. Amir pozostał na pokładzie, reszta zaś mogła opuścić statek.

Miejsce w którym się znaleźli także było opustoszałe od dłuższego czasu, jednak ścięte drzewa, drewniane szopy zbite z desek oraz poprowadzony kanał od rzeki nie pozostawiał wątpliwości. W tym miejscu żyli ludzie i z nieomal pewnością była to załoga Excalibura.

- Tędy - odezwała się cicho Kara Knight.
Poprowadziła ich w na wschód, jakieś sześćdziesiąt metrów dalej. Był tam dół, w którym leżały białe, szczerzące się do nich odbitym bladym światłem księżyców kości. Całe morze szkieletów w trzech dołach.

- Są tam ludzkie kości? - zapytał beznamiętnie Thorr nim zdążył samemu ocenić stan rzeczy.

- Nie... - Pernel uśmiechnęła się lekko zakłopotana tą myślą - ...nie widziałyśmy żadnych, choć nie wykluczam tego. To kości jakiś zwierząt. Raczej jednego rodzaju. Długie nogi, niekształtny tułów.

- Rozumiem. Udokumentujcie to. Potem rozejrzymy się po reszcie obozu.
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 28-05-2017 o 15:06.
Rewik jest offline