Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2017, 22:14   #262
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
W tej samej chwili też z korytarza wyłoniła się sylwetka duchownego. Zatrzymał się za “progiem” i rozejrzał po sali badawczo. Zauważając gdzieś dalej znajomą postać, odezwał się, ruszając śmielej w jej kierunku.
- Córko? Znalazłaś tu coś?

Chloe była tak pochłonięta swoimi myślami, że słysząc za plecami głos aż wzdrygnęła się. Odruchowo i raptownie odwróciła się na pięcie, ale widząc przyjazną twarz nie ruszyła do ataku.
- Och, to ty - odetchnęła z wyraźną ulgą i zaraz uśmiechnęła się ciepło. - Znalazłam płaskorzeźby przedstawiające walkę ze smokiem. Znaczy technicznie rzecz biorąc to była smoczyca składająca jaja. Zabito ją, a jaja... - wzruszyła ramionami. - Pewnie zabrali Zakapturzeni - mówiąc to wskazała ostatnią z oglądanych przez siebie scen. - I sarkofag z trupem - skinęła głową na kamienną trumnę.

Theseus odpalił własną pochodnię i przesunął spojrzeniem po wspomnianych płaskorzeźbach, na szybko nadganiając to, o czym mówiła. Zbadał również napis nad wejściem do jednego z korytarzy. “Pierwszy i ostatni, godny przejścia” - głosiły słowa w języku starożytnym.
W międzyczasie podszedł też do sarkofagu, o którym mówiła gosposia. Widząc w środku nieboszczyka, mimowolnie wykonał Znak Boga. Na koniec przystanął też przed ostatnią płaskorzeźbą, która miała przedstawiać owych “Zakapturzonych”. Zmarszczył czoło, próbując zrozumieć, o co w tym wszystkim chodziło.
- Masz jakieś wskazówki, kim ci ludzie mogli być? Nigdy nie słyszałem o żadnym zakonie powiązanym ze smokami…

- Nie mam pojęcia - odparła dziewczyna wzruszając ramionami w geście bezsilności. - Nawet nie wiadomo czy ten "kult" zaczął się przed czy po przedstawionym na tych ścianach wydarzeniach. Ale idę o zakład, że pozbierali jaja. Ponoć fragmenty jaj smoczych są cennymi magicznymi artefaktami. Może je gdzieś tu nawet skryli. Na razie zakładam, że ten nieboszczyk to skrytobójca, który dobił rannego jaszczura. No i wygląda na to, że Eld jest z tym powiązany. Może jego wyjątkowość polega na tym, że jest spokrewniony z tymi Zakapturzonymi? Hymmm... Wspominał mi, że miał przed wyjściem koszmar, że walczy ze smokiem, a to było na długo przed dotarciem w to miejsce. - Chloe próbowała sobie to wszystko ułożyć w logiczną całość.

- Ciekawa teoria… - odparł Cicerone, ponownie zerkając na łuk z napisem. - “Pierwszy i ostatni, godny przejścia” - odezwał się, zamyślony. - Takie znaczenie mają tamte znaki. Zastanawia mnie, co ma nam to mówić.
Chloe spojrzała na napis, później odwróciła w kierunku rozwidlenia korytarzy, by zaraz skierować wzrok na ojca.
- Nie mam pojęcia, ale możemy sprawdzić dokąd prowadzą te korytarze... Ale chyba powinniśmy wrócić po Elda. On... Cholera by to... On sam nie ma pojęcia o co z nim chodzi. To musi być straszliwie frustrujące. Czy udało mu się przejść?
- Przykro mi. Kiedy przechodziłem, grzebał przy tamtym zamku, jednak nie wiem, jak to się skończyło. Mogę się jednak po niego wrócić. Nie ma co ryzykować iść tam w dwójkę - odpowiedział duchowny.

Podeszła do ojca i uśmiechnęła się czule, spoglądając na twarz duchownego.
- Mam lepszy pomysł. Bik sam poleci sprawdzić. Zrobi to znacznie szybciej - stwierdziła i spojrzała na latającego nad jej głową robaczka, dającego lekką zieloną poświatę. - Wróć do pomieszczenia gdzie był ten smoczy symbol i sprawdź co z Eldritchem - powiedziała do malutkiego konstrukta.

Stworzenie kiwnęło głową, zakręciło bączka i wyleciało z towarzyszącą mu zielonkawą łuną. Już za chwilę w pomieszczeniu gdzie znajdował się duchowny i jego gosposia zrobiło się znacznie ciemniej.
Tymczasem z korytarza po prawej, gdzieś z daleka dał się słyszeć jęk starych zawiasów. Theseus z pewnością tego nie słyszał, ale czujne uszy Chloe wyłapały nie tylko to. Kilka osób zmierzało w tę okolicę. Z pewnością jakaś kobieta…

Dziewczyna wpierw spojrzała w kierunku z którego doszły ją odgłosy, a po chwili przysunęła się do duchownego.
- Ktoś tu idzie, słyszałam skrzypienie zawiasów - szepnęła mu wprost do ucha, a żeby tego dokonać musiała stanąć na palcach. Następnie wskazała kierunek skąd dobiegały niepokojące dźwięki.

Kapłan odruchowo zasłonił jego córkę plecami i wystawił przed siebie pochodnię, wypatrując zbliżających się istot.
- Schowaj się gdzieś - odszepnął, odwracając na chwilę głowę. - Ściągnę ich uwagę na mnie.

Z dali dobiegł odgłos chodaków i ciężkich buciorów. Ciemny korytarz rozbłysł w pewnym momencie delikatnym światłem, a po ścianach zatańczyły cienie.
- Jeśli choć włos spadł im z głowy, to po poprostu wyrwijcie im wątroby, chłopcy. A tę gosposię możecie sobie wziąć, tylko zabawicie się z nią później. Najważniejsi są wasi bracia teraz, zrozumiano?
- Tak, mamo - Zgodnie odpowiedziały dwa męskie głosy.

Chloe zgasiła latarnię, tak że dawała tylko bladą poświatę na siebie i postawiła ją pod ścianą. Następnie dziewczyna bezgłośnie przeszła do sarkafagu i skryła się za nim. Wtedy też wyciągnęła lusterko i natarła je trucizną paraliżu. Zamierzała przy pierwszej okazji okaleczyć tych, którzy zmierzali do tego pomieszczenia.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline