Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2017, 22:48   #26
Moni
 
Moni's Avatar
 
Reputacja: 1 Moni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłość
Kuchnia.


Po pojedynku, Aulus rozejrzał się za Rinmotokim. Po krótkich poszukiwaniach odnalazł obcokrajowca w kuchni. Na powitanie skinął mu głową i w nalał wina ze swego bukłaka do kubków.
- Trzeba się ruszyć. Zaczął, podsuwając rozmówcy naczynie i samemu popijając wino. - Chciałbym zrobić rekonesans w tych podziemiach. Podobno może być to grobowiec, ale skoro podziemie znajduje się w takiej twierdzy, to może również znajduje się tam jakieś tajne wyjście na zewnątrz? Nie możemy pozwolić sobie na siedzenie tu bezczynnie i czekanie aż te przeklęte bestie sobie pójdą. Jeśli śnieg zasypie nam przełęcze to zostaniemy tu uwięzieni na długie miesiące. Pilnowanie przez ten czas więźnia to jedno, ale wątpię żeby było tu wystarczająco zapasów dla nas wszystkich, nawet wliczając osła. Ruszysz ze mną znaleźć wyjście z tego okrążenia? W końcu wiesz jak otwierać takie przejścia. Kwintus, znaczy się gospodarz, rozbroił tam część pułapek i z chęcią wyjaśni jak się do tego zabierać. Innej szansy aby przełamać ten impas nie widzę. Wyłożył rzeczowo sprawę.

- To może być niebezpieczne… - mruknął, po czym upił łyk wina. - …ale masz rację. Innego sposobu nie ma, więc mogę z tobą pójść. Jednak nie będziemy tam chyba sami, czyż nie? Odparł Rinmotoki.


- Chyba nie. Odpowiedział Aulus. - Powinien się znaleźć jeszcze chętny, czy dwóch bo zaczyna się tu robić ciasno, nieprawdaż? Zaśmiał się.

- Oby. Najwyżej po prostu nie zapuścimy się zbyt głęboko… Kiedy wyruszamy? Zapytał obcokrajowiec.

Primus czekał. Wiedział, że przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę. Założył zbroję, poprawił pas, sprawdził ostrze gladiusa… Z włóczni zrezygnował, za długa broń tylko by zawadzała. Ale tarczę wziął. W ciasnych przejściach będzie w stanie za jej pomocą całą drużynę osłonić.
- Spostrzegawczy szop Aarona by się przydał - odezwał się w końcu, gdy nie miał już nic do roboty, a wciąż nie wyruszali.
Poszedł do miejsca, w którym spodziewał się go zastać. Kiwnął głową Aaronowi pilnującemu więźnia, ale zwrócił się bezpośrednio do Szopa:
- Pójdziesz z nami rozejrzeć się po piwnicy? Potrzebujemy zwiadowcy. - odwrócił się do Aarona -Szkoda, że nie potrafi mówić, ale i tak się przyda.

- A może umie, kto go tam wie… - Rimnotoki wzruszył ramionami, po czym udał się po swój miecz. - Tylko się chwalić nie chce…

Szop spoglądał to na Primusa, to na Aarona. Co prawda nic nie powiedział, ale podszedł do Primusa, stanął na tylnich łapkach i wypatrywał mieszanki żakowskiej. Primus nie był tytanem intelektu, ale to potrafił zrozumieć. Jedną z sakiewek przy pasie wypełnił wcześniej suszonymi owocami i orzechami, by zawsze mieć poczęstunek dla Szopa na podorędziu.

- Równie dobrze ja mógłbym pójść na dół, a nie żebym mojego pupila narażał. Pewno jest cwany, ale nie sądzę, żeby się znał lepiej ode mnie czy od kogo z was na tamtejszych pułapkach - stwierdził mnichu, obserwując szopa. - zamierzacie później wrócić stamtąd, jak rozumiem? Bo więźnia nie zabieracie ze sobą - zauważył. Aaron też uważał, że nie mogą być ciężarem dla starca, a oni muszą dotrzeć z “przesyłką” na miejsce, najpewniej całą i zdrową. Prawdę mówiąc, Kudłaty wolał iść z nimi, pilnowanie nader spokojnego więźnia było czynnością nie tylko nudną, ale nawet irytującą na dłuższą metę.
Widząc jednak, że Szopen nie boi się Primusa, dodał do legionisty na emeryturze:
- Powierzam ci opiekę nad nim na ten czas, bo widzę, że chyba ci dość ufa. Warunek jest taki, że Szopen ma wrócić cały i zdrowy. - Aaron postawił tutaj warunek Primusowi, a po tonie jego głosu można było bez trudu wywnioskować, że mężczyzna mówi nader poważnie jak na jego styl bycia. Nie obchodziły go żadne kompromisy i żadna ulgą nie wchodziła w rachubę. Nie było potrzebne domyślenie się, że w przypadku złamania umowy Aaron nie zawaha się poważnie pogruchotać komuś kości.

-Na wojnie zawsze są straty. Ale miejsce za moją tarczą zawsze znajdzie. Ufam, że i Ty tutaj nie zawiedziesz - odparł Aaronowi i spojrzał na Szopa - Ruszamy, rekrucie - Aaron mógłby dać głowę, że Primus się uśmiechnął zanim razem z szopem poszli do reszty.

- Skoro mamy chętnych to poczekajcie chwilę. Pójdę po Kwintusa żeby wytłumaczył nam jak rozpoznawać i zabierać się do tych pułapek. Zaoferował Aulus i ruszył na górę wieży po gospodarza.

Całe poruszenie w kuchni nie przeszło niezauważone przez alchemika. Musiałby być w końcu niedorozwiniętym, aby tak było tak więc nie odpuścił sobie podejścia do grupy mężczyzn w kuchni.
- A wy co? Tak wam się nudzi, że będziecie się bawić w wywoływanie duchów?


...5 minut później.

Staruszek zszedł na dół w towarzystwie iustitianina. Niósł ze sobą cały stos papierów, z czego kilka było wyraźnie pożółkłych ze starości.
- Jeśli musicie już koniecznie tam iść - zaczął - to czeka was trochę nauki, nie tylko o pułapkach. - Kiedy skończył mówić położył papiery na stole i usiadł wygodnie biorąc jeden z arkuszy. Były na nim wyrysowane dziwne schematy, nieco przypominające klejnot który wcześniej pokazywał im staruszek.
- Nim powiem coś więcej, musicie wiedzieć jedno, te pułapki są śmiertelnie niebezpieczne, lecz każda ma… - szukał odpowiedniego słowa, lecz wyraźnie nie znalazł - każdą można w jakiś sposób unieszkodliwić. To wygląda trochę tak jakby ich twórcy spodziewali się, że ktoś z ich rodzaju będzie próbował dostać się do wewnątrz, lub wydostać się.

- Czy ja dobrze rozumiem, że chcecie się bawić w schodzenia na dół do tych drzwi? - zapytał zaskoczony alchemik.

- Tak. Jeśli zostaniemy tu nie wiadomo jak długo i przełęcze zasypie śnieg, to utkniemy na całe miesiące zimy. Wątpię żeby było zapasów dla tylu osób. Trzeba znaleźć wyjście, a niewykluczone że istnieje takie z podziemi. Jeśli się boisz to możesz zostać. Ja jednak zaryzykuję. - Wyjaśnił Aulus.

- Mam nadzieję chłopcze, że wiesz co robisz, samą wiarą nie otworzysz przejścia. - Staruszek skomentował wypowiedź Aulusa.

- Dlatego poprosiłem ciebie abyś wyjaśnił nam jak się z nimi obchodzić. Samą wiarą również nie wykarmie nas wszystkich kiedy nadejdzie głód. Tak czy inaczej ryzykujemy życiem. Nie będę przecież siedział bezczynnie. Co do pułapek to może ktoś z nas miał już doczynienia z takim mechanicznym, albo magicznym tałatajstwem? Zapytał Aulus.

- Słusznie, łatwiej by mi było wyjaśnić to komuś już obeznanemu ze sztukami magicznymi.

- Alchemik? Zapytał Aulus i skierował wzrok na Clarita.

- Mam imię - odparł na to szorstko wezwany alchemik i podszedł do stołu - Dobra, pokażcie co to. Może się zainteresuję

- Dobrze, popatrz na to… albo nie, najpierw powiem Ci jak w ogóle je znaleźć. Niektóre są oczywiste, widać je z daleka, zawsze wyglądają jak trzy lub więcej klejnotów ułożonych blisko siebie. Jednak, są też ukryte, te trzeba wyczuć, no tak jakby wyczuć. Widziałeś jak manipulują praną, mając omnitoskop dostosowany specjalnie do wykrywania takich zawirowań można by bezpiecznie z dużej odległości je wykryć, ale ja takiego nie mam. Zostaje wam więc metoda której używałem przez lata, stąpać ostrożnie i kilkanaście razy sprawdzać każdy metr przed wami. - Staruszek wskazał Claritowi kilka miejsc na rysunku. - Tu i tu, te dwa klejnoty są bez znaczenia, najważniejszy jest ten, on manipuluje praną zasilając pozostałe, jego możesz wykryć uważnie skupiając się na przepływie prany wokół siebie, ja wiem, że to nie łatwe, ale innego sposobu nie ma. Możecie mi wierzyć, próbowałem wielokrotnie, żadne sposoby nie działają, tylko ten. Raz nawet puściłem przed sobą psa, przeszedł bez problemu a ja prawie zginąłem rażony piorunem, te pułapki są sprytne, one wiedzą, tak jakby czytały Ci w myślach. - Zamilkł na chwilę, dając Claritowi czas by przetrawił nowe informacje.

Alchemik wysłuchał wyjaśnień staruszka w ciszy i skupieniu odnotowując w pamięci każdy szczegół. Najmniejszy błąd i mogło być po nim.
- Rozumiem, grunt to nie próbować przechytrzyć pułapek - odparł w zamyśleniu. Wybitnie dużo roboty przed nim, ale nie miał zamiaru wyjść z tego bez korzyści. Te kamyki mogły być bardzo przydatne.
- Kamienie można usunąć?

- Można, ale o ile nie będzie to konieczne nie róbcie tego. Widzisz, te dokumenty zawierają opis każdej z pułapek którą rozbroiłem, a mam tylko jeden kamień! Zastanów się dlaczego. - ostrzegł go staruszek. - A teraz najważniejsze więc posłuchaj bardzo uważnie i zapamiętaj to. Pułapki są sprytne, nie wystarczy wiedzieć jak je rozbroić, trzeba też wiedzieć jak się do nich zbliżyć. To najtrudniejsza część, by w ogóle podejść musisz być pewny siebie, pewny tego, że to twoje miejsce, twój dom, ty jesteś jego panem, tylko wówczas pułapka nie porazi Cię kiedy się będziesz do niej zbliżał. Ale to ciągle za mało by przez nią przejść. Kiedy już uda Ci się zbliżyć, musisz pomyśleć, obejrzeć całość dokładnie i znaleźć sposób by ją wyłączyć, wyciągaj kryształ tylko w ostateczności. A teraz o ile nie masz pytań przejdźmy do moich notatek, tu znajdziesz informacje o każdej którą rozbroiłem, ale nie gwarantuję, że te które napotkacie będą podobne, demony były bardzo pomysłowe. - Staruszek podsunął kolejne arkusze z wyrysowanymi diagramami, schematami i gęsto zapełnione zapiskami.

Clarit kiwnął głową. Z niechęcią przyjmując do wiadomości, że pozyskanie kamieni może być jednak kłopotliwe. Zerknął jednak na pokazane przez dziadka dokumenty i począł je z uwagą studiować. Było ich daleko za dużo, aby wszystko spamiętać, ale chciał wyłapać może jakiś wzór? Systematykę? Cokolwiek co mogło mu pomóc tam na dole. Wszystko się liczyło.

Wydawało się, że nie ma żadnego wzoru prócz sposobu umieszczenia klejnotów, zawsze były bardzo blisko siebie, lecz nigdy nie stykały się ze sobą bezpośrednio. Zawsze też największy był kamień zasilający dwa pozostałe. W trzech przypadkach zaś kamieni było więcej niż trzy, w jednej z pułapek znalazł ich nawet dziewięć.
Z opisów zaś, udało mu się dowiedzieć, że sposoby na wyłączenie pułapek są w wielu przypadkach dziwne, czasami był to dźwięk, czasami mechanizm który trzeba było ustawić odpowiednio, czasami zaś po prostu myśl. Cokolwiek by nie mówić o demonach które wybudowały to miejsce, wyobraźni im nie brakowało. Kwintus, cierpliwie przyglądał się pracy młodego alchemika i skrupulatnie wyjaśniał wszelkie nieścisłości na jakie ów natrafił.


***

Podczas gdy Clarit studiował zapiski gospodarza, Aulus odszedł na bok pomieszczenia, żeby im zbytnio nie przeszkadzać.
- No dobrze, ale kto w takim razie zostanie aby pilnować więźnia? Niby ja zacząłem tą całą ekspedycję, ale widziałbym w roli strażnika kogoś silnego jak ja albo Primus. Spojrzał na towarzysza.
- Chyba że weźmiemy naszego małomównego kompana ze sobą. Jeśli jest tym na co wskazują hipotezy, to może się nam tam przydać i zawsze będzie pod czyimś czujnym okiem. Pokazał już wcześniej że rozpoznaje demoni język, więc z pewnością coś wie. Nawet jeśli sprawiał wrażenie że nie jest z tego powodu zachwycony. Zaproponował, drapiąc się w zamyśleniu po brodzie.

- Do momentu, gdy okaże się, że rozumie ten język lepiej niż przypuszczaliśmy i da w długą. Za duże ryzyko. Nie chcę mieć go też za plecami, jeśli okaże się, że musimy się wycofać. Nawet jeśli zrozumie napis czy zauważy pułapkę, nie musi nam o tym powiedzieć. A może niby przypadkiem popchnąć wprost w jej objęcia - Primus był sceptyczny w kwestii zabierania więźnia do lochów pod wieżą.

Aaron również nie podzielał zaufania do więźnia.
- Albo wykorzysta pułapkę, żeby się uwolnić z kajdan i spieprzy nie wiadomo dokąd. - bacznie obserwował białowłosego. - gorzej jeśli on miałby być niezbędny do przejścia przez te lochy.

- Nie sposób się nie zgodzić. Przyznał rację Aulus. - Jak również wy zgodzicie się ze mną że ktoś z nim musi zostać i lepiej żeby ta osoba miała nieco więcej siły, niż potrzebne jest do przewracania stron w księgach, bo więzień może nam równie łatwo spierdolić. Mało prawdopodobne żeby trzeba było walczyć w podziemiach zapieczętowanych od setek lat. Jeśli Primus chce iść, to ja zostanę. Kwestia bezpieczeństwa. Pokręcił głową.

- Dlatego chcąc nie chcąc zostaję pilnować więźnia, a Szopena powierzam Primusowi na czas waszego zwiedzania tych podziemi - odezwał się Aaron. - choć nie ukrywam, że wolałbym przejść się do podziemi niż nieustannie pilnować więźnia. - dodał.

- No to chcesz, albo nie?! Zirytował się Aulus. [i]- Plączesz się jak baba. Idziesz tam? Nie ukrywam że możesz zginąć. Mnie interesuje tylko znalezienie wyjścia z tej sytuacji nim spadnie śnieg i zabezpieczenie więźnia, choćbym musiał ciągle przy nim siedzieć jak kwoka przy pisklakach.

Kolejna irytacja Aulusa zeszła po Aaronie jak woda po kaczce. Wydawało się, że Aulus równie dobrze mógł wściekać się na ścianę albo wyładowywać się na jakimś przedmiocie, bo Kudłaty niespecjalnie się wzruszył miotaniem się legionisty.
- Zostaję - odparł Aaron jakoś tak bezemocjonalnie. Tak to brzmiało, jakby mu było wszystko jedno, czy zostanie przy więźniu czy pójdzie na dół.
Po czym zwrócił się do Primusa, nie zwracając uwagi na rozemocjonowanie Aulusa:
- Ewentualnie jak nie wrócicie do wieczora z tych podziemi, to pójdę sprawdzić, co z wami się stało - zaproponował. - gorzej jeśli będą tam labirynty, no ale trudno, bywa.

- Możemy znaczyć drogę kredą jeśli będzie trzeba. Biała strzałka powinna wystarczyć. Aulus skinął głową i zaczął rozglądać się za wspomnianym kawałkiem kamienia.

- Jeśli nie wrócimy… Więźnia z pewnością będą szukać, gdy nie dotrze na czas. Zarówno osypisko jak i ślady znajdą prędzej czy później. Jeśli zostaniesz sam z więźniem, czekaj na ratunek. Zapasów na miesiąc powinno wystarczyć. A jeśli jest tak ważny jak Centurion mówił, to i kohortę albo dwie po niego wyślą. Dożyj do tego czasu i opowiedz co zaszło. A w razie beznadziejnej sytuacji wyślemy wiadomość przez Szopa.
- Aulus, kreda to dobry pomysł. Nie zaszkodzi wziąć też linę. Zwiążemy się nią i w razie czego będzie można wyciągnąć ofiarę z pułapki bez wpadania w nią samemu. - Primus rozejrzał się za solidną liną o rozsądnej długości.

- Jak spadnie śnieg, to tego osuwiska do wiosny nikt nie znajdzie. A czy wyślą? Może tak, może nie. Nie polegałbym na tym. Zbyt wiele zmiennych. Powiedział Aulus.

Luthias ciągle się przysłuchiwał rozmowie i w końcu postanowił się wtrącić
- Jeśli jest taka potrzeba ja mogę zostać. Niby więzień nie ma siły i jest skuty, a ja sam niewiele pomogę na dole.

- Wysłanie szopa w razie czego do mnie to całkiem dobry pomysł. Nawet jeśli więzień nic nam na razie nie zrobi, to lepiej żeby tak zostało. Posiłki zawsze się przydają. - stwierdził Aaron.

- Świetny plan! Skoro tresowany to użyjemy go jak gołębia pocztowego. Jeśli zajdzie taka potrzeba to mam pergamin i mogę napisać wiadomość. Zgodził się Aulus.

Tymczasem Szopen się nudził i zamiast siedzieć grzecznie przy boku Aarona czy Primusa zaczął niuchać po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś ciekawego, ale nic ciekawego nie wypatrzył. U więźnia też była stara bida i nuda, oczywiście tamten zachowywał się grzecznie, licząc pewnie na to, że uśpi tym zachowaniem czujność “strażników”.

Modlitwa Rimnotokiego:


Samuraj widząc, iż przygotowania mogą zająć wiele czasu, postanowił poprosić smoki o pomoc. W tym celu zszedł do piwnicy, gdzie spodziewał się znaleźć nieco spokoju. Tam przyjął pozycję do medytacji, kładąc katanę przed sobą. Następnie ujął w dłonie swój amulet i zaczął prosić smoki w ojczystym języku o to, aby nikt z jego nowej drużyny nie zginął ani nie został poważnie raniony w czasie ich wyprawy po lochach.

Chichi, ojcze smoków i każdego życia,
wskaż mi drogę bez ran ni grzechu,
tu, gdzie tyle szans do stracenia.
Spraw, byśmy szli bez pośpiechu.

Spraw, by czas waśnie nasze zacierał,
byśmy na sygnały uwagę zwracali,
by cierpienie się za nami nie wdarło
byśmy możliwości granice przekroczyli.

Spraw, byśmy byli gotowi,
co życie przyniesie docenić.
Naucz proszę, śmierć oszukać,
i niech lekcją nie będzie cierpienie.

A jeżeli istnieje przyczyna,
że będziemy jednak cierpieć,
Niech podporą nam będzie drużyna.
Daj nam sił! Cierpienie przetrwać.
 
__________________
Prowadzi: Złota maska
Prowadzona: Chmury nad Draumenionem

Ostatnio edytowane przez Moni : 28-05-2017 o 22:57.
Moni jest offline