Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2017, 22:38   #653
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację


Bohaterowie mieli z głowy jednego potwora, jednak jak się okazało nie oznaczało to wcale końca ich walki. Kolejni przeciwnicy stali w sali, jak gdyby na nich czekając, a może właśnie będąc zaskoczeni, że bohaterom udało się przedostać przez wielkiego ogara. W tej chwili zdawało się, że postaci te nie byli świadomi zagrożenia.


Otwin ponownie ruszył pierwszy, być może musiał odreagować, być może to oni winni byli śmierci jego towarzyszy. Co prawda jeden z nich był gdzieś na tyłach, jednak tego Otwin nie widział. Zdawał sobie jednak sprawę, że ta mała istotka gdzieś tam jest, i co było do niego nie podobne nie pałętał się tym razem pod nogami podczas walki. Były tego jakieś oczywiście zalety. Atak pierwszy był potężny, bohater biegnąć wyprowadził cios jakiego jeszcze nigdy mu się nie udało. Ciężar i ostrość miecza do tego siła otwina, a przeciwnik niemal jak kukła został pchnięty, przy tym niemal przecięty w pół. Jeszcze do końca nie zdążył upaść, gdy miecz zatopił się w kolejnym tym razem nie tak spektakularnie, ale i tak obrażenia były śmiertelne.

Oswald dobieg po chwili do Otwina, który to już zdążyć przelać trochę krwi kultystów. Jak się okazało postaci były zakryte kapturami pod którymi skrywały swoje zmutowane wizerunki. Nie były one jednak typu ostatnich demonów jakie bohaterowie spotkali, ale były to raczej zniekształcone twarzy, czasem jakieś dodatkowe elementy na niej, które raczej się tam znajdować nie powinny. Atak bohatera był mocarny, pierwszym nabił wroga niczym jak szaszłyk, a gdy chciał zaatakować kolejnego, niemal nim nie rzucił wyciągając miecz. Drugi kultysta jednak zaczął wywijać jakieś dziwne ruchy. Przy czym wraz z jego gestami pojawił się jak gdyby ogień, mroczna czerwona poświata, który lekko zdezorientował bohatera, przez co ten nie trafił celu.

Kultysta wyglądał na jednego z tych lepszych. Nie miał na sobie płaszcza, a widoczne było jego ciało. Było ono dosyć mocno zmutowane. Na jego grzbiecie, wzdłuż linii kręgosłupa wystawały dziwne kości. Na głowie miał jak gdyby róg i był bardzo zręczny.

Randulf dobiegł na samym końcu, jednka on i tak atakująć z broni dystansowej mógł traktowąć to jako przewagę. To za nim biegał mały stworek, który był gryfem. Spoglądał zaa bohatera na to co się działo na przodzie. Wyglądało jak gdyby nie był takie głupi aby pchać się w taką sieczkę.

Dopiero teraz trzy z postaci miały szansę zareagować. Osłonili resztę, która jak gdyby odprawiała jakiś rytuał, byli bardzo zajęci. Jeden zaatakował stojącego najbliżej Otwina, jednak cios był do niczego. Broń która miał w dłoniach nadawała się bardziej do przerzucania gnoju niż to ataku na zbrojnego.


W tle słychać było niezrozumiałe słowa wypowiadane przez kultystów stojących naokoło stołu. Słowa były mroczne, a ich dzwięk dziwnie melodyjny. Na stole co dziwne, nie było rzadnego ciała, a leżały jakieś książki, świeca, kilka mikstur i coś jeszcze, ale bohaterowie mieli ciężko aby dojrzeć. Teraz gdy bohaterowie trochę na hałasowali, kilka kultystów znajdujących się na dole zareagowało idąc ku górze.



 
Inferian jest offline