- Zuagirowie to wolni ludzie - w złotych oczach Nameeli pojawił się błysk. - Nie uznajemy władzy Yezdigerda! Ale czy to ma jakieś znaczenie? - blask zgasł, zastąpiony przez łzy. - To przeklęte miejsce z pewnością nie jest i nigdy nie było obozem buntowników. Zamieszkuje je stado... Plemię człekokształtnych małp... Sami widzieliście! To wynaturzenia! Zbierają w okolicy niewolników aby się z nimi parzyć - załkała. Dłuższy czas nie mogła mówić. - Ich przywódca... Mądrzejszy i zły na wskroś... On chciał mnie zniewolić... Uczynić swoją samicą...
Nameela upadła na piasek, a jej ciałem wstrząsały spazmy. Zupełnie nie mogła się uspokoić. Zawodziła i wzywała Ishtar. - Nie wiem! Czy on mi to zrobił? Ishtar, dlaczego? Nie mogę tam wrócić... Co ten potwór mi uczynił?
Znowu się opanowała na tyle, żeby móc odpowiadać. Tym razem Berwynowi. - Małpoludów jest niewielu... Większość udała się z tym... przywódcą... na kolejną wyprawę... Niewolnicy stłoczeni są tam - wskazała palcem w kierunku ruin, na stojący nieopodal wyrwy w murze biały budynek, wyraźnie w lepszym stanie od innych.