Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2017, 23:36   #27
Okaryna
 
Okaryna's Avatar
 
Reputacja: 1 Okaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputację
Kuchnia. Przed wyruszeniem w podziemia.


Clarit długi czas spędził pochylony nad udostępnionymi przez staruszka dokumentami. Wymagało to od niego naprawdę sporo wysiłku i zaangażowania, ale nie miał zamiaru przepuszczać okazji. Spisał wiele w swoim osobistym notesie oprawionym w skórę, najważniejsze rzeczy, a było ich cholernie dużo. Miał w zamiarze i tak wydębić jeszcze od dziadka parę zapisanych drobnym makiem papierzysk na swój użytek w podziemiach, ale! Właśnie.. Ale!
Podszedł do kompanów z wyrazem twarzy nie zdradzającym tego co miał za chwilę przekazać.
- Za cholerę nie idę na dół - powiedział beznamiętnie, a zakładając, że zaraz posypią się na niego sprzeciwy innych mężczyzn uniósł nieznacznie rękę w geście mającym na celu zamknięcie im ust chociaż na chwilę.
- Szop ma niby iść jako zwiadowca, tak? A ja wam powiem, że ja nigdzie nie idę nie przebadawszy go i nie ustaliwszy czy ten skurczybyk czegoś nam nie rozreguluje tam na dole. Taki jest mój warunek. Nie dam się upiec czy zabić głupią śmiercią, bo fretka okaże się czymś innym niż się niektórym wydaje i uruchomi jakiś mechanizm. Nie ma żadnego ale z mojej strony. Taki mój warunek - powiedział spokojnie oczekując reakcji zebranych.

- Rozumiem, że masz chrapkę na mojego szopa, ale może od razu przebadaj każdego, czy by komu tu przypadkiem nie odbiło i nagle stwierdził, że wybije na dole wszystkich w najmniej spodziewanym momencie - odezwał się Aaron, który spojrzał uważnie na Clarita. Tak, jakby to alchemikowi miało nagle odbić i miał się każdemu rzucić z czymś ostrym do gardła.
Przy okazji jednak Aaron zerkał za swoim zwierzem i zauważył, że Szopen gdzieś się zaiwanił.

- Wyglądasz na spiętego Aaronie - uśmiechnął się nieznacznie do zakonnika krzyżując ręce na piersi - Czyżby szop coś jednak ukrywał? Jest Alfą i Omegą? Nie proszę wprawdzie o wiele. Mogę też przebadać wszystkich. W sumie… Dzięki, bardzo dobry pomysł - kiwnął głową. Nic w jego postawie nie okazywało, że ma się ‘rzucić z czymś ostrym do gardła’, wręcz przeciwnie. Był spokojny, opanowany.

- Jesteś szurnięty - prychnął Aaron tak, jakby Clarit był nie tylko szurnięty, ale i zboczony. - I chyba ustaliliśmy coś odnośnie szopa. Chcesz go badać, droga wolna, ale nie będę ci tego ułatwiał.
- A jak wszystkich, to proszę bardzo, w najgorszym przypadku spuszczę ci łomot - dodał po chwili wzruszając ramionami.

Alchemik wyglądał poważnie. Bardzo. Nigdy wcześniej nie był aż tak poważny.
- Nie jestem szurnięty tylko zapobiegawczy. To profilaktyka. Wiesz co cię tam czeka? Znasz się na tym? Wiesz jak to działa? Nie? Ja też nie. Więc oszczędź sobie tych epitetów pod moim adresem. Nie pomożesz mi w badaniu? Dobrze, wolna droga, ale wtedy na mnie nie liczcie, ja tam nie zejdę. Może jednak dacie radę przekonać staruszka. Wasza sprawa. Ja się o siebie nie martwię w najmniejszym stopniu. Jednorogi odejdą? Ja zaraz po nich, nawet w śnieg. Umiem o siebie zadbać sam - skwitował bez irytacji. Nie miał obowiązku iść z nimi. A lata na polowaniach czegoś go nauczyły. W razie najgorszego wykupi swój pobyt zarabiając na siebie swoim łukiem.

- Ja na razie na dół się nie pcham. Będzie trzeba, dopiero wtedy zejdę. Ale żeby nie było, że niby coś ukrywam, możesz mnie przebadać i daj mi święty spokój - odparł Aaron, był nieco poirytowany paranoją Clarita, starał się tego nie okazywać. W razie podejrzanych ruchów i gestów Clarita najwyżej połamie mu szczenę i może parę kończyn.

- Twoje reakcje są dziwne Aaronie. Na pewno wszystko w porządku? - zapytał bez udawania - Jeśli tak bardzo się obawiasz, że jestem na tyle szalony żeby próbować jakiś sztuczek w rozrachunku pięciu na jednego to mogę poprosić dziadka, aby przy wszystkim był i pilnował czy wszystko idzie zgodnie z procedurą - odrzekł wzruszając ramionami.

- Na pewno dobrze - “do czasu”, dodał w myślach Aaron. Clarit działał mu na nerwy. I owszem, alchemik był pieprznięty, przynajmniej w mniemaniu mnicha. Na drugą wypowiedź miał się wciąć, ale skwitował tylko. - A rób, i nie pieprz już tyle - machnął ręką, powstając z miejsca. Jakby Clarit miał cały czas się dowalać i zawracać mu głowę pierdołami, to niezbyt chętnie, ale Aaron zgodził się na sprawdzenie prany. Spodziewał się, że będzie kiepsko. Nigdy nie był dobry w tych abra-kadabrach.

- Czyli to wszystko ma się posypać o jakieś pierdolone zwierze? Zdziwił się Aulus. - Właściwie… czemu się tak upierasz Aaronie? Więźnia niedawno zbadaliśmy i jakoś włos mu z głowy nie spadł, więc i futrzakowi nic nie będzie. Skoro Clarit stawia taki warunek to niech i tak będzie. Ewentualnie można szopa zostawić. Nie trzeba go brać z nami.

- Dokładnie, bo jak to ująłeś "pierdolone zwierzę” może sprawić, że coś pójdzie nie tak i nikt z nas żywy stamtąd nie wyjdzie. Nie wiem jak legioniści, ale ja swoje życie sobie całkiem cenię - odrzekł na słowa Aulusa.

- Jak tak się boicie mojego zwierza, to mogę wam pomóc go wziąć na badania - odparł Aaron. Na to też niechętnie przystał.

- Więc miejmy to już za sobą, bo nas tu śniegi zastaną. Odrzekł zniecierpliwiony Aulus.

- Nawet jeśli wyjdzie, że Szopen jest dziwny, to podziemi i tak nie przebadamy, więc tam trzeba będzie sobie jakoś radzić - stwierdził kudłaty. Przezorność przezornością, ale jego zdaniem to było takie dobre dopowiadanie sobie, że ta wiedza wystarczy, by uporać się ze wszystkim w podziemiach. Nie miewał w zwyczaju planować i sprawdzać wszystkiego szczegółowo, bo można byłoby do końca zimy siedzieć i nie dowiedzieć się wystarczająco.
Mnich wrócił po jakimś czasie z szopem na rękach.
- To chodźmy.

- Nawet jeśli wyjdzie… Aulus powtórzył za Aaronem. - Mówisz zupełnie jakbyś coś wiedział, ale ciągle się z tym ukrywał. Iustitianin przekrzywił głowę na bok, wpatrując się w zwierzątko. - Możesz też powiedzieć teraz i oszczędzić wszystkim czasu. Zaproponował. Cała ta sprawa robiła się coraz dziwniejsza.

Nie tylko sprawa robiła się dziwniejsza. Cała sytuacja robiła się coraz bardziej napięta. Wyszło na to, że sekret Szopena długo się nie uchowa.
- Wiesz, Aaron, może faktycznie daj sobie siana z kryciem? - odezwał się… szop. - nie ma co ukrywać, bo i tak by się wydało - zwierzę rozłożyło górne łapki.

- Gada. Zdziwiony stwierdził Aulus pochylając się w stronę stworzonka. - Przebudzony, tak?

Zrezygnowany Aaron wzruszył ramionami na znak niewiedzy.
- Bo ja wiem? Nigdy się na tym nie znałem.
- Nie, śpiący - odpowiedziało zwierzątko żartem. - Na łapach od kilku godzin. Nie wiem, o co ci chodzi, ale zapewniam, że nikogo z was nie zjem.

- I jeszcze żartuje… Uśmiechnął się Aulus. - Żaden ze mnie ekspert ale to w niczym nie szkodzi. Chyba. Spojrzał na Clarita. - Ot zrozumie cię bez tresury. Zadowolony?

- A pies jestem, żeby mnie tresować? - odezwał się szop. - Może mam jeszcze odpowiadać na aport albo na siad? Piłeczkami co prawda jeszcze nie żongluję, ale rozumiem, co mówicie.

- To się naucz… Aulus odpowiedział Szopenowi - Moglibyscie na tym zarobić w mieście. Dobrze, gdybyś do tego parodiował senatorów na rynku czy coś. Ludzie lubią taką rozrywkę. Sam bym pewnie parę monet rzucił. Wzruszył ramionami patrząc na gadające stworzonko, wyraźnie zainteresowany.

- Zależy którzy ludzie co lubią - odezwał się tym razem Aaron, wchodząc w słowo Szopenowi. - Trudno powiedzieć, jakby niektórzy ludzie zareagowali na mówiącego szopa.
Szopen wykorzystał sytuację i szybko wtrącił zaraz po tym, jak Aaron skończył swoją wypowiedź.
- Jedni z pochodniami i pałkami, drudzy kratami, trzeci wnykami, niektórzy tak - szop zrobił wykrzywioną minę w stylu zombie. - móóózgiiiii~ - tutaj bełkotał jak stereotypowe zombie. - albo: Badaniaaa - tutaj nieco przedrzeźniał Clarita.

- Nie takie dziw… osobliwości pokazuje się dla rozrywki. Aulus wzruszył ramionami. - Z tego co mi wiadomo nie jest to nic ściganego prawem, choć pewnie niejeden chciałby na tobie położyć ręce. Odpowiedział gadatliwemu zwierzątku Aulus.

- Ale co takiego zrobił Biały, że go więżą? - spytał się Szopen. - Przecież siedzi cicho, patrzy się… nawet nie zagryzł nikomu matki, ojca, dziadków, dzieci. Chyba - odparł szop Aulusowi, gdybając.

Pomimo tego iż Aulus już przyjął do wiadomości że ma do czynienia ze świadomym zwierzęciem, nieco zaskoczyła go dociekliwość stworka. - Co zrobił? Bogowie jedni wiedzą. No i ci co go uwięzili, ale nie mnie kwestionować ich decyzję. Mogę mieć hipotezy, ale to tylko domysły, oparte na innych domysłach. Nic, na co by warto teraz marnować czas. Uciął temat. - Mały, a wygadany… Skomentował na koniec pod nosem.

- To czemu mnie nie chciałby mnie złapać ten tutaj i nie chciał uwięzić albo mnie na coś przerobić? - zapytał Szopen Aulusa o Clarita.

- Mnie się wydaje że cała ta sytuacja wynikła tylko i wyłącznie z tego, że Clarit zaczął coś podejrzewać. Wszak nie od początku wyprawy się tobą interesował, racja? Zapytał szopa.

Clarit chrząknął znacząco dając do zrozumienia, że ciągle tu jest i gadanie jakby nic nie słyszał było co najmniej dziwne lub jakby kto inny rzekł - chamskie. Alchemika jednak mało obchodziła etykieta. Liczyło się, że szop rzeczywiście był przebudzony, ale to niewiele aktualnie zmieniało.
- W porządku. Chociaż tyle, że szop się przyznał i nie bawimy się jak dzieci we mgle w ciuciubabkę. Ale muszę was zmartwić - powiedział przekrzywiając nieznacznie głowę - Obawiam się, że dalej chciałbym rzucić okiem na pranę Szopena. Nie wiem na ile się ona różni od prany we mnie czy jakimkolwiek innym człowieku. A na pewno różni się od prany psa, którego puszczał przodem dziadek - mruknął pod nosem - Więc jeśli nie chcemy mieć pieczonego szopa to prosiłbym o chociaż odrobinę współpracy, chyba, że mamy wolontariuszy, którzy zechcą zająć jego miejsce - dorzucił krzywiąc się nieco na dźwięk własnych słów. Opcja spopielenia nie wydawała się szczególnie miła.

- Czego ode mnie chcesz? - spytał się szop, zwężając oczy na Clarita i chowając się za głową Aarona, włażąc mu na bark.

- Usiądziesz grzecznie na miejscu przy omniskopie jak na inteligentną istotę przystało i dasz się zbadać. Ręczę, że to nic nie boli. Posiedzisz parę minut i dam ci spokój niezależnie od wyniku jaki nam z tego wyjdzie. Potem się zastanowimy czy dalej dobrym pomysłem będzie puszczanie cię przodem. Tylko tyle albo aż tyle. Zależy jak kto na to patrzy - alchemik odpowiedział Szopenowi patrząc na zwierzę jak na pełnoprawnego rozmówcę.

- Na pewno? - mruknął Szopen, dalej chowając się za Aaronem.
- Skoro Białemu nic nie zrobili, tobie też nie zrobią. Przynajmniej dopilnuję tego. - odezwał się mnich, klepiąc łagodnie zwierza po łbie. - Pewne założenia wobec ciebie się nie zmieniły. A jak Clarit zapomni, to mu przypomnę. Idź, Szopen.
- Ale pójdziesz ze mną - odparł Aaronowi Szopen.
Mnich spojrzał na Clarita.
- Dalej chcesz badać resztę? Bo żeby nie było, możemy iść pierwsi. Puszczę Szopena pierwszego.

- A jest sens na nas wszystkich marnować czas? Wiadomo że pułapka rozpozna człowieka i go zabije. Jak rozumiem, nie wiemy natomiast jak zareaguje na przebudzone zwierze. Powiedział Aulus.

- Kiedy skończycie pić sobie z dziobków to możemy zaczynać - powiedział bez czajenia się Clarit - A co do was to tylko i wyłącznie wasza wola. Ja mogę was badać, ale jednak najważniejszy jest tu przebudzony szop i jego niecodzienny nurt prany.

- Cały czas możecie zaczynać. Ja do badania nie jestem potrzebny, ani nijak przy nim nie pomogę, więc zostaje mi tylko cierpliwie czekać. Aulus wzruszył ramionami.

- To możesz już iść na górę - Aaron wyminął Clarita z szopenem na barku i udał się na górę.

- Banda jajogłowych - westchnął Primus. Nie rozumiał o co chodziło w tej całej kłótni i prawdę powiedziawszy nie obchodziło go to zbytnio. Od kiedy upewnił się, że szopowi nie stanie się krzywda (obiecał przecież, że będzie go bronił) przestał słuchać. Wziął się za szukanie czegoś co mógłby pchać kilka metrów przed sobą w tunelach - standardowe niemagiczne pułapki reagujące na nacisk mogły zabić ich tak samo skutecznie jak magiczne ustrojstwa.
 
__________________
Once upon a time...

Ostatnio edytowane przez Okaryna : 01-06-2017 o 14:31.
Okaryna jest offline