Gabriel jako pierwszy spostrzegł przy ulicy Piekarskiej kobietę w nocnej koszulinie krzyczącą w otwartych drzwiach swojego domostwa.
- Moje dziecko! - bezsprzecznie dało się zrozumieć z łamiącego się płaczem głosu. - Z okolicznych domów zaczęli już wychodzić ludzie (poza jednym, który należał od niedawna do Oleny…)
Gabriel podbiegł do kobiety.
- Co z dzieckiem i gdzie napastnik? Mów prędko Pani. - duchowny uważał, że jeśli będzie działał szybko.. dogoni w końcu “diabła”. Który mógł być owieczka jeno w potrzebie. Panice uległy. Po prawdzie ten “pościg” nie był mu w smak. Uważał jednak przyjrzenie się sprawie za swoją powinność.