Bardzo fajne posty z Waszej strony, chłopaki, aż się chce siadać i pisać od razu po przeczytaniu
Zresztą, jak zawsze
Orthan - pierwsza żółta kartka dla Ciebie, a więc i Henry'emu powiodło się nieco gorzej od pozostałych.
Finałowa walka za Wami. Gratuluję zwycięstwa, bo wbrew pozorom, to nie było takie proste. Skoro już po wszystkim, mogę Wam zdradzić, że mieliście połowicznie rację: amulet był ważny, ale musiał mieć baterię, czyli kogoś, z kogo będzie czerpać. Siła woli i walki osoby z amuletem "napędzała go" że tak się wyrażę i wystarczyło, żebyście próbowali go wykorzystać w jakiś głupi sposób (np. rzucić w kierunku stwora), a wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej
No ale Gwen, podniesiona na duchu przez Wesa dobrze to rozegrała, dzięki czemu wszyscy żyjecie, choć oczywiście to zasługa Was wszystkich. Brawo.
Następny mój post będzie zamykał przygodę, a póki co daję Wam jeszcze chwilę nacieszyć się Waszymi bohaterami i dobrze rozegranym finałem. Naprawdę świetnie Wam poszło
Na Wasze odpisy czekam do niedzieli, północy. PS. Panie Elfie, słyszałam o tej grze, ale i tak jeśli chodzi o takie klimaty Until Dawn jest dla mnie numerem jeden