Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2017, 18:09   #59
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Dotarły do baru w niecałe pół godziny - miejsce to było najwyraźniej zamykane, lecz gdy tylko młody, przystojny barman rozpoznał Jurge, wykonał zapraszający gest dłonią.

[MEDIA]http://www.coolplaces.co.uk/system/images/12639/old-bridge-inn-eat-drink-bars-pubs-large.jpg[/MEDIA]

- W podróży? - zapytał, czyszcząc szkoło.
- Owszem. Potrzebujemy dwóch noclegów.
- Oczywiście, wszystko jest gotowe, jak zwykle.
- odparł uprzejmie barman, zerkając ciekawsko na Sophie.
- Ktoś jeszcze tu jest? - zapytała Jurge.
- Nie, tylko wy.
- A w mieście? Ktoś z Rodziny?
- Wiesz, że aż takiego rozeznania nie mam.
- mężczyzna rozłożył ręce w geście bezradności, po czym nie wytrzymał - Przedstawisz mnie swojej towarzyszce?
- Aaaa, sorry.
- pancura najwyraźniej nie miała głowy do uprzejmości, ale szybko dokonała prezentacji - To jest Sophie, przyjechała na specjalne zaproszenie Marka, więc jakby co masz jej nieba przychylić. A to jest Roger, właściciel baru, nasz człowiek.

Sophie mogła tylko podejrzewać jak wygląda. Ubrania częściowo ze stacji, częściowo ze sklepu, a wszystko potwornie zakurzone po wizycie w kanale.
- Miło mi poznać. - Uśmiechnęła się do Rogera.
- Również. - odparł wesoło.

Wampirzyca wyostrzyła zmysły, chcąc zobaczyć aurę ghula. Nie robiła tego bardzo długo i co gorsza nigdy nie była w tym szczególnie dobra. Kiedyś trzeba zacząć ćwiczyć.

Roger okazał się tak samo miłym facetem, na jakiego wyglądał.
- Łazienka działa, zaraz włączę bojler. Jakbyście potrzebowały czegoś na jutro, to zostawcie listę na drzwiach. Postaram się wszystko załatwić.
- Nawet samochód?
- zapytała Jurge wesoło. Sophie odruchowo na nią spojrzała i aż zamarła. Aura, choć wyraźnie bladła, miała w sobie odcień agresji i frustracji. Było w niej też coś jeszcze - smutek.
- Mogę pożyczyć wam swój, jeśli mi go jakoś do piątku odstawicie. - odparł tymczasem człowiek za barem.

Sophie zamyśliła się na chwilę, po tym jak zobaczyła aurę Jurge. Czy powinna ją spytać co dokładnie się stało? Najgorsze, że nigdy nie była dobra w te klocki. Rozmowa między wampirzycą a barmanem dotarła do niej jakby z przesunięciem.

- Chyba będziemy w stanie go oddać do piątku? - Spojrzała pytająco na swoją towarzyszkę. - Chociaż, mógłbyś nas ewentualnie jutro podrzucić do naszego wozu.
- O! I to jest nawet lepsze rozwiązanie. Dasz radę, co?
- podchwyciła Jurge.
- Będę musiał poprosić zmiennika o nadgodziny, ale hej... pięknym paniom się nie odmawia.
- Walnę cię zaraz
- burknęła a to Jurge, która chyba nie lubiła gdy nazywano ją panią, a co dopiero piękną - Dawaj klucze!

Roger chyba się przejął bo już bez komentarzy wyciągnął dwa kluczyki z czerwonymi breloczkami. Jeden z numerem 2, drugi z 3.

- Schody na dół są na zapleczu. - powiedział chyba bardziej do Sophie, podnosząc ruchomy ustęp lady, by wampirzyce mogły wejść za bar.
- Dzięki wielkie. - Torreadorka zatrzymała się przed wejściem na zaplecze i zerknęła jeszcze na Rogera. - Łazienka też jest na dole?
- Tak. - odparł przyjaźnie mężczyzna, po czym dodał - Gdybyście były głodne... mogę wpaść.

Sophie poczuła jak nagle zaschło jej w ustach. Używanie dyscyplin trochę ją nadwyrężyło i teraz wizja tego, że mogłaby się “normalnie” napić.

- Ja … - Nie była pewna jak to sformułować. - ...nie wiem jak Jurge.
- Nie krępuj się.
- odparła wampirzyca, schodząc po schodach - Ale za to ja biorę pierwszy łazienkę!

Sophie uśmiechnęła się do swojej towarzyszki patrząc na jej oddalające się plecy. Po chwili odwróciła wzrok spoglądając z powrotem na Rogera.

- Więc… - Sophie była pewna, że nie powinna się posilać w takim miejscu. - … pokażesz mi mój pokój?
Roger skinął ochoczo głową i poprowadził wampirzycę w dół schodów przez pełen plakatów filmowych korytarz do pokoju z numerem 3.
- Łazienka jest naprzeciw - wskazał drzwi po drugiej stronie wąskiego korytarzyka, choć było to w sumie zbędne. Już dało się wszak słyszeć odgłos lejącej wody z prysznica.
- A tutaj sypialnia. Ciasno, ale chyba przytulnie. I bezpiecznie dla was. Żadnych okien, żadnych lufcików, ściany z podwójnej cegły. - Roger przepuścił Sophie w drzwiach, by mogła sama ocenić.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/ca/7c/4f/ca7c4fead56a4be6f0fee1691ffd2669.jpg[/MEDIA]

Wampirzyca uśmiechnęła się przypominając sobie swoją celę w Tybecie. Rozejrzała się po pokoju. Równie dobrze mógł to być zwykły hotel.

- Nie powiedziałabym, że jest tu ciasno. - Sophie wolała nie komentować też bezpieczeństwa. Uciekła z Ankh… i jakoś była przekonana, że wampiry mogą dostać się wszędzie. Wróciła do Rogera i trochę niepewnie wyciągnęła dłoń w stronę jego twarzy, delikatnie jej dotykając. Nie przyzwyczai się do tego. Do picia krwi.

Mężczyzna spojrzał na nią z uśmiechem. Nie bał się, a jego spokój udzielał się samej Sophie. Lekko chwycił dłoń wampirzycy i przesunął jej palcami po swojej szyi, by mogła przez cienką skórę wyczuć tętniącą krew.

- Nie wiem jak lubisz, ale gdybyś chciała... łóżko jest dwuosobowe... - zrobił sugestywną uwagę.

Sophie przesunęła dłonią po jego szyi. Czuła jaki jest ciepły, jak jego ciało pulsuje. Najgorsze jednak to, że poczuł ten irytujący skręt kiszek i przyjemny uścisk w dołku. A seks z Eliottem miał jej wystarczyć na cały wyjazd… Przysunęła się stykając się ciałem z ghulem i delikatnie ucałowała jego szyję.

- Chętnie skorzystam z tobą z tego łóżka.

Nie musiała więcej mówić. Roger zamknął drzwi pokoju i poprowadził Sophie w głąb pokoju. Tu pocałował ją w usta po raz pierwszy - czule, niespiesznie, delektując się każdą chwilą. Jego dłonie powolutku odkrywały teraz jej ciało, pełznąć wzdłuż talii, ku biodrom, pośladkom... Pewnie, lecz bez nerwowości. Roger musiał być wprawionym kochankiem i widać obcowanie z wampirzycą bynajmniej go nie niepokoiło. Wręcz przeciwnie, zachowywał się jakby naprawdę uwielbiał Sophie, choć to przecież nie ona uzależniła go od swej krwi. Sophie oddawała pocałunek, rozbierając przy tym Rogera. Jej dłonie sunęły powoli po jego ciele. Był taki ciepły, pulsujący. Sophie przesunęła językiem po jego gorących wargach i zdała sobie sprawę, że jej kły już się wysunęły. Przerwała pocałunek i zaczęła całować jego szyję, liżąc ją, ssąc, czując jak po każdym mocniejszym ataku jego skóra pulsuje. Usłyszała jak wzdycha rozkosznie, poddając się jej pieszczotom i jednocześnie pomagając zdjąć swoje ubranie. Choć nie był typem fizola i daleko mu było do muskulatury Martina (szlag! Znów o nim pomyślała...), sylwetka mężczyzny była szczupła i symetryczna. Nie dało mu się nic zarzucić, a już szczególnie jego męskości - twardej oraz gotowej do działania.

Puls Rogera zdecydowanie przyspieszył, gdy z trudem panując nad sobą, starał się zmysłowo pieścić i rozbierać Sophie. Wampirzyca pomogła mu trochę starając się nie przerywać pieszczenia jego szyi, ramion. Gdy już byli nadzy przywarła do męskiego ciała, ściskając między nimi jego męskość. Jej kły lekko drasnęły jego skórę i Sophie zaczęła powoli spijać wypływające krople.

Tego było już za wiele dla mężczyzny z cichym jękiem rzucił się na kobietę i przewrócił ją na łóżko. Wszedł w nią silnym, zdecydowanym pchnięciem. Wampirzyca jęknęła gdy Roger nagle ją przeszył. To było wspaniałe… znów ktoś ją wypełniał i był taki żywy. Wyciągnęła dłonie w stronę mężczyzny.

- Chodź bliżej, chcę jeszcze pojeść.

Roger w odpowiedzi wsunął się jeszcze głębiej. Pocałował Sophie, narzucając jej mocne tempo, po czym oderwał usta i nadstawił szyi. Wampirzyca objęła go, przyciągając do siebie. Jeszcze przez chwilę tylko próbowała przy kolejnych ruchach zlizać, krew z ran, które zrobiła wcześniej. Czuła jak narasta w niej głód, jak jej nozdrza drażni zapach krwi. Wgryzła się w szyję Rogera i powoli zaczęła pić. Mężczyzna wykonał w niej jeszcze kilka głębokich ruchów, po czym zamarł w ekstazie. Sophie czuła jak gorący nektar wlewa się do jej wnętrza nie tylko przez usta. Objęła go mocno nogami, dociskając do siebie. Chwilę cieszyła się tym, jak wypełnia ją spermą i krwią, po czym powoli wyciągnęła kły. Zalizała rany po ugryzieniu i opadła na poduchy. Jej nogi nadal owijały biodra mężczyzny, jednak ręce poluzowały chwyt.

Zdyszany uniósł się na łokciach i delikatnie pocałował jej usta.
- Bardzo miło cię poznać, Sophie. - powiedział z uśmiechem, choć było widać, że jest zmęczony.
- Mi ciebie również, Roger. - Przeczesała dłonią jego włosy. Nie były blond… to nie była “jej” blond czupryna. - Przyda ci się trochę snu, co?
Jeszcze raz ją pocałował, po czym wstał i zaczął się ubierać.
- Taaa, ale poczekam na zmiennika. Żeby ktoś miał oko na to miejsce. Możesz być spokojna, on też jest... wtajemniczony. - spojrzał na Sophie - Te rany... to zadano ci za życia, prawda? - wskazał jej blizny.
Sophie przytaknęła.
- Inaczej już by ich tu nie było. - Wampirzyca trochę nieświadomie przesunęła dłonią po jednej z blizn. Powoli przejechała dłonią do miejsca gdzie niedawno tkwił kołek i gdzie nadal była lekka rana. - Nie licząc tej… czemu pytasz?
- Z ciekawości. Wybacz.
- uśmiechnął się przepraszająco i podszedł do drzwi - To ja spadam. Czy czegoś ci jeszcze trzeba? Ręczniki czyste są w komodzie.
- Spoko, nic się nie stało.
- Sophie uważnie przyglądała się ghulowi. Czuła się trochę ja kurwa. Choć… pytanie kto tu się komu oddawał. - Nic mi więcej nie trzeba. Dziękuję.

Sophie odprowadziła Rogera wzrokiem, po czym gdy zamknął za sobą drzwi opadła na łóżko. Odczekała chwilę, aż jego kroki ucichły na korytarzu. Kochała się, tak po prostu z obcym facetem… Martin też był obcy. Zirytowana podniosła się, wydobyła ręcznik. Bez większego problemu znalazła łazienkę. Zrzuciła z siebie rzeczy tam gdzie stała. Wzięła szybki gorący prysznic, zmywając w końcu z siebie cały ten kurz.

Gdy opuściła kabinę zobaczyła swoje brudne rzeczy walające się po podłodze. Bez zastanowienia podjęła decyzję o tym, że musi je zaprać. Wrzuciła je pod prysznic i używając mydła doprowadziła do względnego ładu. Wróciła do pokoju owinięta w ręcznik i rozwiesiła rzeczy gdzie popadło. Na szczęście nie były jakieś grube, istniała więc spora szansa że wyschną. Zerknęła na telefon sprawdzając godzinę. Miała jeszcze czas, mogła pogadać z Jurge. Wyszła z pokoju i zapukała do sąsiednich drzwi, uznając, że dostały pokoje obok siebie. Dopiero stojąc tam i czekając na reakcję, zdała sobie sprawę, że jest na bosaka, z mokrą głową i owinięta ręcznikiem.

- Proszę - usłyszała jednak głos pancury i już ciężko było się wycofać.
Pokój Jurge był bliźniaczo podobny jeśli chodzi o układ - różnił się tylko kolorem pościeli i dekoracjami. Okazało się, że wampirzyca jeszcze mniej robi sobie z tematu dress code’u przy przyjmowaniu gości - była całkiem naga. Leżała na łóżku na brzuchu i klikała coś na swojej komórce, po czym podniosła wzrok na Sophie.

- Co tam?
- zapytała nieco burkliwie.
- Sorki, zżerała mnie ciekawość co widziałaś tam na arenie. - Sophie poczuła nawet pewną ulgę, widząc Jurge bez stroju. Jej przyodziewek wyglądał tu nawet całkiem formalnie. - Myślałam, że może zobaczyłaś więcej niż ja.
- Jakiś cień na górze? Ktoś tam był, ale kij wie kto.
- odparła niepewnie Jurge, nie wypuszczając komórki z rąk - A ty widziałaś coś więcej?

Sophie z ciekawości zerknęła na aurę swej towarzyszki. Ta zdecydowanie złagodniała, choć wyrażała teraz przede wszystkim czujność, wchodząc w niebieskie tony melancholii.

- Niezbyt, niestety zwiał gdy już dostałam się na górę. Nie widziałaś może, którędy uciekał?
- Gdybym wiedział, to pewnie bym go dorwał. Nie jestem ślamazarą.
- odparła Jurge, chyba nieco urażona.
- Wiem że nie jesteś… - Sophie była zaskoczona reakcją Jurge, niby jak wywnioskowała z tego co powiedziała, że jest ślamazarą. - eh nieważne.. Irytuje mnie tylko, bo wyglądało jakby wyparował. Spadam do siebie.
- Śpij dobrze - powiedziała tylko pancura, skupiając znów swoją uwagę na telefonie.

Wampirzyca opuściła pokój i wróciła do swojego zamykając się w nim od środka. Padła na łóżko. Pościel jeszcze trochę pachniała Rogerem. Była strasznie ciekawa skąd wzięła się krew na stroju Jurge, czemu była tak zirytowana… ale może po prostu chciała się posilić przy arenie i jej się nie udało? A może ktoś ją zirytował i jutro okaże się, że mają w mieście kolejnego anioła...

Sięgnęła po telefon. Nawet chciałaby z kimś pogadać, tylko były dwa problemy. Nie miała z kim i nie miała o czym. Podniosła się z łóżka i zaczęła ćwiczyć, aż poczuła senność. Wtedy padła na łóżko, okrywając się niechlujnie kołdrą i zasnęła.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline