Ostry jak brzytwa głos sanitariusza uciła wszelkie rozmowy. Skuliłam się jeszcze brdziej na fotelu.Na przeciw mnie siediała młoda kobieta, jako jedyna podjęła konstruktywną dyskusję z lekarzem, chyba to ona jest tu najnormalniejsza, albo przynajmniej stara się zachować pozory. Nagle przychodi mi do głowy pewien pomysł. Nieśmiało dotykam reki sanitariusza, patrzę na niego moimi wielkimi oczami.
-Przepraszam- rumienię się.
-Musze do łazienki, czy mógł by pan...- spuszczam skromnie oczy, usta drżą mi leciutko.
Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 10-06-2007 o 16:45.
|