Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2017, 00:00   #24
Googolplex
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Zaś na rynku kanonicznym...
Obserwował bramę posesji biskupa już od godziny. Jeszcze nikt tego wieczoru stamtąd nie wyszedł, ale to było tylko kwestią czasu. Gdy tylko okute żelazem wrota się uchylą wyśliźnie się do środka i poszuka… okazji.

***

Ereb i Gabryjel

Tymczasem Ereb który z cienia obserwował całe zajście znacznie bardziej niż “diabłem” zainteresowany był “sługą bożym”. Podszedł do leżącego na ziemi kanonika, tracił go butem, a nie widząc żadnej reakcji zostawił na chwilę w spokoju, potrzebował trochę więcej siły by zrobić porządek na ulicy. Lecz oto zaraz obok leżał prezent, jakby specjalnie dla niego przygotowany. Uosobienie nocy nie zwlekał dłużej, rozejrzał się tylko czy nikt nie będzie mu przeszkadza, po czym zarzucił sobie człowieka na ramię, chwilę później to samo zrobił z zakonnikiem, obu zabierając w mrok.

Już w zaułku położył oba ciała i bezceremonialnie osuszył człowieka z krwi. Cóż, i tak by umarł, więc niech jego życie przyda się na coś. Kiedy zaś zakończył posiłek ponownie podniósł ciało krewniaka i zabrał ze sobą do kryjówki jaką planował na tę noc, a być może również na kilka następnych.
Ereb znał swoją drogę między cieniami i rychło dotarł pod dom kata nie niepokojony i nie zauważony przez nikogo.
A przynajmniej tak uważał…

***

Rozpoznał go natychmiast. Nie tylko poprzez oczy ale w zasadzie każdy fragment ciała krzyczał, że to on. Nie było teraz istotne jak i dlaczego, trzeba było się ukryć, ukryć, ukryć…

***

Dom kata był jednym z tych kamiennych i przylegał do miejskich murów. Okute żelazem drzwi były oczywiście zamknięte i to na nieczęsty w mieście - zamek. Idealnie wręcz, takie schronienie było by doskonałe na kilka nocy, do czasu aż zbierze odpowiednie środki by wrócić do panteonu. Ścisnął dłoń w pięść i trzy raz głośno zastukał w drzwi.
Ereb odczekał chwilę.
Potem dwie.
Trzy
I nic się nie stało.
Spróbował jeszcze raz, w końcu nie taszczył swego bagażu na darmo.
Nic jednak nie wskazywało na to, by drzwi ktokolwiek miał otworzyć, Ereb posłyszał jednak idących murem strażników, których nie musiał, ale mógł zainteresować nocny hałas.
Wampir zaklął w duszy siarczyście, lecz nie miał zamiaru poddawać się w tym momencie. W końcu istnieje więcej niż jeden sposób by obedrzeć psa ze skóry. Nie chcieli go wpuścić drzwiami to wlezie inaczej. Zabrał swój ładunek i zaczął obchodzić dom dookoła szukając potencjalnego wejścia, w najgorszym wypadku po prostu wyrwie okiennice, siły miał dość.
Po krótkiej inspekcji, wampir dostrzegł, że okna znajdują się dopiero dobre dwa i pół metra nad jego głową. Dawały możliwość przeciśnięcia się komuś drobnej budowy, oczywiście jeśli okiennice byłyby otwarte.
Ereb był zadowolony, to miejsce spełniało jego oczekiwania, mała twierdza na niespokojne czasy, przyczółek skąd mógł zacząć rozszerzać swe wpływy. Oczywiście nie interesowały go typowo wampirze wpływy i sprawowanie władzy żelazną pięścią, było to jak dla niego zbyt męczące i czasochłonne. Jemu, który narodził się z Chaosu, przeznaczone było być wielbionym i podziwianym. Niestety w tych czasach nie było zbyt wielu którzy pamiętaliby o jego majestacie, ale to da się zmienić.
Napomniał się w duszy, nie pora była by snuć plany, jeszcze nie teraz. Rozejrzał się za czymś twardym i niezbyt dużym po czym cisnął swój pocisk w jedną z okiennic, po chwili w ślad pierwszego poleciał drugi, trzeci i czwarty. Przez chwilę kusiło go by w ślad za kamieniami posłać również kanonika, lecz pokusę tę szybko zwalczył, wszak nie po to ciągnął go taki kawał by teraz zakończyć jego egzystencję w tak banalny sposób.
Kat jednak nie zamierzał chyba się pojawić, nawet przy hałasie który musiał przecież go obudzić.
Jednak ktoś zareagował.
- Ejże! co tam się wyprawia po nocach!? - od muru dobiegał już krzyk zbliżających się strażników.
 
Googolplex jest offline