Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2017, 11:39   #125
Moni
 
Moni's Avatar
 
Reputacja: 1 Moni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłośćMoni ma wspaniałą przyszłość
Kiedy Ruda wróciła do amfiteatru, zaszło wiele zmian w jej wyglądzie. Przybyła na pięknej, białej klaczy, miast przyjść pieszo jak to miała do tej pory w zwyczaju. Ponadto przez plecy miała przewieszony długi, bogato zdobiony łuk. Kołczanu nie miała, nie był jej do niczego potrzebny, bowiem zasady tego świata nie dotyczyły jej więcej. Jej włosy zostały zwieńczone subtelną koroną, słabo widoczną z daleka ze względu na gęstość jej loków.
Zmiana zaszła nie tylko w wyglądzie Rudej, ale również w doniosłości jej wejścia do koloseum. Za nią bowiem podążała armia niezliczonych jeźdźców, niosących za sobą odór śmierci i zniszczenia.
Pierwszym z nich podróżował na koniu o krwistoczerwonym namaszczeniu. Był w pełnej zbroi, a w prawicy trzymał długi miecz noszący wyraźne ślady zużycia. Jednak podobnie jak wszyscy z tej kolumny, odliczając samą Rudą, wyglądał na przygnębionego. Niektórym było go niemalże żal. To była Wojna.
Drugi dosiadał konia czarnego. W ręku trzymał roztrzaskaną wagę szalkową, w której zwykł ważyć zborze w czasach głodu, kiedy jeszcze nadawała się do użytku. Sam był wychudzony, a dookoła niego panowała jakaś dziwna atmosfera. Wydawać by się mogło, iż powinien tam być handlarz, zmuszony sprzedawać zboże po absurdalnie wysokiej cenie, gdyż go brakowało. To był Głód, zwany też Zarazą.
Trzeci z nich wydawał się znajomy. Niski szkielet o grubych kościach dosiadał szarego rumaka. Był nagi i nie miał nic przy sobie. To była Śmierć.
Pozostali jeźdźcy ginęli pod długimi, czarnymi i zwiewnymi pelerynami. Przypominali zły omem, niosący jedynie koniec wszystkiego, co się kocha, ale nie wzbudzali lęku. Gdyż lęku już nie było.
Świat, a przynajmniej to miasto, zostało utopione we własnej krwi. Jednak gniew Lucyfera i zło, jakie zdążył dokonać na Ziemi przed swą ostateczną porażką, skończyło się. Ludzkość nie potrzebowała ukrzyżowania Jezusa, w celu uzyskania zbawienia. Ten przecież umarł aż trzy razy, w dodatku zgodnie z obietnicą Jehowy w chwili, gdy zgasło ostatnie światełko nadziei, powstrzymał szarżę trzech pozostałych Jeźdźców Apokalipsy oraz niecne harce Lucyfera. Owszem, nie udało mu się zapobiec jego zemście, jednak... jednak demokracja ma tę jedną wadę iż będąc przegłosowanym w stosunku 3:1 musiał dołączyć do mafii i mu pomagać. Chwilowo. Poza tym jego ojciec powiedział mu, iż nie zostanie ukrzyżowany w żadnym ze swych wcieleń, więc musiał coś wykombinować.
Kobieta podniosła rękę, a światłość przegoniła panującą dookoła ciemność, resztki zła, cierpienia i chorób rozpierzchły się w niwecz, a zmarli zaczęli powstawać z grobów wyglądając tak, jakby nigdy nic im się nie stało. Na Ziemi zapanował Raj, a bramy Królestwa Niebieskiego otworzyły się szeroko.
Wszystko koniec końców zakończyło się dobrze, nawet jeśli miasto nie podołało tym razem mafii.
 
__________________
Prowadzi: Złota maska
Prowadzona: Chmury nad Draumenionem
Moni jest offline