Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2017, 21:32   #194
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zaraza.
Nie da się ukryć, że Kasparowi z tym tylko kojarzyły się widoki, jakie mieli przyjemność (wątpliwą przyjemność) oglądać podczas wędrówki wokół miasta. Co prawda znał to tylko z opowieści, ale trudno było nie skojarzyć...
- Ponury widok - rzucił do krasnoluda, z którym miasto obchodził, miast środkiem miejscowości przejść.
Arno, miast odpowiedzieć, ruszył w stronę mężczyzn, którzy usiłowali spalić jakąś padlinę, i nawiązał do panującej w miasteczku choroby. I do pogłoski, iż to klątwa rzucona przez jakiegoś giganta.

- Przeklął? Gigant? - zdumiał się Kaspar. - Aż wierzyć się nie chce...
Przesunął się w taki sposób, by wiatr nie niósł smrodu w jego stronę.
- Dawno się to zaczęło? Ledwo ten Rosentall wrócił, czy później nieco? I czy jego też klątwa dopadła? - spytał.
- No będą już… - Jego rozmówca zastanowił się. - po Mitterfruhl to było jak wrócił ranny. A zmarło mu siem zaraz potem dni kilka. Śmierć przyszła później. Ludzie teraz prawie co dzień umierajom.
- Od rany zmarł, czy od zarazy? - spytał Kaspar, zastanawiając się, czy otrzymane rany mogły być źródłem zarazy. - Był pierwszym, który zmarł?
- Medyków, no albo kapłanów Morra pytać byś musiał, panie. Do niedawna nikt wiary nie dawał w klątwę. Ale teraz to już wszystek w rękach bogów…
- A kim ten Rosentall za życia był? Komuś historię opowiadał dokładnie swą? - zainteresował się Arno.
- Górnikiem był. Komuś opowiedzieć wszak musiał.
- Radym był opowieści posłuchać tej. Wiecie panowie może kto takową powtórzyć może? - zapytał krasnolud. Medykiem nie był, ale zdawało mu się, że można było zarazić się tym jak katarem. Albo przez jedzenie lub picie. Może Rosentall napił się jakiegoś lewego alkoholu gigantów?
- W karczmach pytajcie. Kurt lubił wypić. Mieszkał w domu przy rzece obok piekarni. Może sasiedzi wiedza więcej.
- A jak się ta zaraza objawia? - Kaspar zadał kolejne pytanie. - Gorączka? Wrzody? Wymioty?
- Bydło mnie apetyt straciło. Żreć nie chciało. A smród straszny z gówna i pierdów. Teraz gdy widzim objawy to od razu ubjamy, aby zdrowe ochraniać.
- Matula mnie zmarła pierwsza. Ojciec wczoraj. Starzy byli ale to ta klątwa ich zabrała. Zaraza Giganta. Słabowici byli z dnia na dzień gasnąć jak dopalające się knoty świec - rzekł ponuro młodszy. - brzuchy ich bolały. Była sraczka i żyganie, potem to już krwią przed śmiercią… z początku myślelim, że to zwykła choroba albo czego zepsutego zeżarcie, jak to bywa. Leczenie jednak nie pomogło, ni modlitwy Shallayatów.
Kaspar, który na leczeniu znał się tak, jak każdy chłopak ze wsi, nijak nie chciał uwierzyć w klątwę. W paskudną chorobę, to co innego.
- Wszystkie zwierzaki chorują, czy tylko bydło? - spytał.
- Gęsi, kaczki. Sasiadowi padł wieprz. - odrzekł młodszy.
Kaspar zaklął pod nosem. Nie słyszał do tej pory o czymś takim. A z tego wynikało, że to miasteczko jest miejscem, które należy omijać szerokim łukiem.
- Macie tu studnie, czy korzystacie z wody z rzeki? - zadał kolejne pytanie.
- W mieście są studnie I jest rzeka. Z wszytkiego ludzie korzystajom.
- Jedni i drudzy tak samo chorują? I ci, co biorą wodę ze studni, i ci, co z rzeki czerpią?
Facet wzruszył ramionami.
- A skąd mnie to wiedzieć?
Starszy poczerwieniał.
- Wszystkie studnie kto by musiał zapaskudzić żeby można takie rzeczy widzieć. I my nie takie głupie, żeby nie poznać że studnia trupa albo truchło kryje…
Nie do końca o to Kasparowi chodziło, ale nie zamierzał dalej wypytywać. Pełen był informacji, które w najmniejszym stopniu nie wyjaśniły tajemnicy.
- Dziękujemy - powiedział, po czym ruszył dalej, wraz z krasnoludem, pozostawiając obu mężczyzn z ich robotą.


- Uważam, że powinniśmy trochę poczekać, a jeśli Aldric i Moritz nie wyjdą z miasta przed zmrokiem, to musimy ich poszukać - powiedział, gdy znaleźli się niedaleko bramy.
 
Kerm jest offline