Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2017, 22:00   #7
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Adam i Rika prześlizgnęli się przez tłumy kompletnie niezauważeni. Wydostając się z nich znaleźli się na prostym chodniku między magazynami, a szeroko otwartym wejściem do sąsiedniej dzielnicy technicznej. Otwarty wjazd pozwalał na dostarczanie przez ciężarówki części, tak więc co jakiś czas faktycznie jedna z ruchu skręcała w tą stronę. Sam mur między dzielnicami okazał się faktycznie bardzo wysoki.
- Powinniśmy unikać zbytnie rzucania się w oczy, przynajmniej póki to możliwe - stwierdził Adam, poprawiając kaptur w bluzie. Czuł się dziwnie, ubrania po długim okresie absencji stawały się bardzo uciążliwe. - Masz coś niecierpiącego zwłoki? - zapytał po chwili, spoglądając na Rikę. W momencie zdał sobie sprawę, że nie wszyscy muszą przykładać aż tak wielką uwagę do misji nudystów. - Czy możemy udać się prosto do Tech Labu? - spytał.
-Chodźmy jak najszybciej. Jeśli jakim cudem zostanie nam trochę czasu może damy radę pomóc CJ’owi i Amelii. W sumie to nie wiemy na razie jak załatwimy naszą sprawę. - mruknęła - Idziemy, co? - i skręciła w kierunku bramy do dzielnicy technicznej.
Brama między magazynową a techniczną była wielką, metalową tamom. W większości nowoczesna i wypolerowana, acz dość często zalepiana dowierconymi metalowymi płytami. Samo przejście było dość szerokie aby zmieścić trasę wjazdową i wyjazdową dla tirów oraz dwa szerokie na dwie osoby przejścia dla ludzi, którzy wchodzili bądź wychodzili. Oczywiście mniej tłumnie, niż pojazdy. Szerokość przejścia była niezbędna aby przepuścić przez nie również często szerokie i wysokie autonomiczne, dwunogie maszyny. Przy samych przejściach wisiały uważne kamery.
- Raczej nie powinni nas uznać za szczególnie dziwnych, czy podejrzanych - stwierdził Adam, spoglądając na system monitoringu. - Przecież mamy na sobie tutejszy kamuflaż - dodał, oglądając przechodzące osoby. Nie skupiał się na twarzach, a na wspólnych cechach ubioru. Może mają jakiś szczególny element? Coś, co byłoby identyfikatorem, czy inną wersją munduru?
Nie licząc osobników pokrytych w pełni przez ubiór, część przechodzących miała mundury robotnicze w postaci spodni z szelkami. Z ich kieszeni często wystawały różnorakie narzędzia. Z kolei magazynierów najłatwiej było poznać po targanych pudłach. Wszyscy jednak mieli krótkie rękawki i spodnie do kolan.
- Chyba, że… - chłopak zastanowił się, zatrzymując swoją tymczasową partnerkę. Przyciągnął ją lekko ku sobie, i podzielił się wynikami swej obserwacji. - Lepiej będzie, jeśli zdobędziemy odpowiedni ubiór - dodał.
-Albo pudło, żeby wyglądać na zajętych robotą - szepnęła. Nagano rozejrzała się szukając miejsca gdzie istniała szansa na “wypożyczenie” stroju od pojedynczych robotników bez zwracania na siebie uwagi wszystkich innych. ‘Jakieś kręte uliczki magazynów? Coś takiego powinno tu być…’ pomyślała.
Pomiędzy magazynami a bramą była całkiem spora pusta przestrzeń pełniąca rolę placu. Dalej znajdował się szereg bunkrów przeplatanych na przemian z samymi magazynami, aby robotnicy nie musieli biegać zbyt daleko. Bliżej samego muru miasta znajdowały się nieco bardziej skomplikowane budowle mieszkalne.
-Może te bunkry, co? Przy odrobinie szczęścia trafimy robotnicze łachy leżące bez właściciela. Unikniemy niepotrzebnego zamieszania i będziemy wyglądać jak ci tutaj. - rzuciła Adamowi i czując jego uścisk pociągnęła go w kierunku placu i dalej bunkrów oraz magazynów.
- Oi, to dobry pomysł - skwitował, idąc za Riką. Nieszczególnie subtelnie spojrzał na jej jędrne pośladki. Czemu te ubrania były teraz w drodze… - Szybko załatwimy jakąś dwójkę i zwiążemy, może nie wyswobodzą się przed końcem akcji - dodał.
-Świetnie - ruszyła szukać ubrań robotniczych, z zawartością lub bez. Adam pomimo tego,że wgapiał się w jej tyłek wyglądał na rozsądnego profesjonalistę. -Myślę, że powinniśmy się teraz skupić na... - spojrzała na niego i zawiesiła głos. -A, dobra, chodźmy.
Baraki były podłużnymi budowlami przypominającymi tubę, której połowa była nad ziemią, a druga nie istniała. Wchodząc do środka nudyści odkryli, że dokładnie połowa miejsc jest pusta, z kolei druga połowa to robotnicy albo śpiący albo relaksujący się przy kartach i browarach.
Adam musiał przestać podziwać krągłości swej towarzyszki, skupiając się bardziej na otoczeniu. Musieli znaleźć pracownika, który dopiero był w drodze, albo udał się na chwilę w celu zaspokojenia swych potrzeb fizjologicznych.
- Szukaj kogoś odosobnionego, jeśli zrobimy tu duży raban, całość będzie na nic - zauważył. Na wszelki wypadek, jakby dla bezpieczeństwa, złapał za schowaną w kieszeni broń.
-Przepraszam - podeszła do jednej z grup grających w karty i zrobiła uroczo zakłopotaną minę -jest gdzieś tutaj toaleta? - i spuściła nieśmiale wzrok.
-Toi Toie na dworzu, między magazynami. - poinformował gracz.
Adam raz jeszcze zawiesił wzrok na krągłościach swej partnerki, po raz kolejny żartobliwie przeklinając zakrywające je ubrania. Odwrócił się i ruszył w stronę Toi Toi. Miał nadzieję znaleźć tam jednego czy dwóch jegomości. Może nawet jakiegoś niezbyt trzeźwego Janusza?
Rika ruszyła za Adamem i intensywnie rozglądała się po baraku szukając ubrań, które mogłyby być łatwe ukradzenia. W końcu uniform magazynierów to nie był jakiś wyszukany markowy ciuch, a powszechne ubranie, które każdy pracownik powinien posiadać w co najmniej dwóch kompletach.
[i]- Adam[/] - mruknęła szeptem - a jakaś pralnia, albo magazyn odzieży, tam powinni mieć tego w każdej ilości? Przecież nie zabijemy kogoś, tylko po to, żeby zedrzeć z niego gacie...
- A tam zabić, chciałem tylko pobić… - Adam rozłożył ręce na boki w geście bezradności. - Ale masz rację, to też będzie dobra opcja - stwierdził.
Podszedł do jednego z pracowników, uśmiechnął się i spytał: - Przepraszam, gdzie mogę odebrać czyste ubrania?
-Zwykle zostawiają na wyrze. Sprawdź pod prześcieradłem, jak nie możesz znaleźć. - wzruszył ramionami. - Wy dwaj nowi?
Rika prawie się rozpłakała. Na to przynajmniej wyglądało.
- No właśnie tak. Widzi Pan. Najpierw powiedziano nam, że tutaj będą dla nas łóżka, ale to chyba nie ten barak. Mieliśmy się przebrać i przygotować do pracy, szef powiedział, że mamy się przebrać i przyjść, a tu ani ubrań, ani łóżka. Cały dzień musimy biegać i coś załatwiać, a ja do tego wszystkiego mam trudny dzień... Wyjątkowo trudny. Nie macie gdzieś tutaj dwóch kompletów ubrań na szybko? Osobiście… osobiście wypiorę i oddam jutro. Nie mamy czasu, żeby za tym wszystkim ganiać, a do jutra pewnie wszystko się wyjaśni z tą całą biurokracją. - uśmiechnęła się bezradnie wpatrując się w tego mężczyznę, jakby był rycerzem na białym koniu, który jako jedyny w tym wszechświecie mógł jej przynieść pomoc.
- Nie chcemy zawieść szefa. Ja w ogóle nie lubię nikomu sprawiać przykrości.
Adam odsunął się nieco w tył, pozostawiając Rikę na w roli głównej bohaterki. Interakcje społeczne, rozmaite uwodzenie mężczyzn - to niewątpliwie coś dla niej.
Dwójka mężczyzn stanęła nagle na baczność a ich ubrania usztywniły się jak naszprycowane krochmalem. Wszystkie zmarszczki zniknęły, a w oczach zrobiło się jakoś tak mgliście. Dwójka mężczyzn wzięła zamach i znokautowała dwóch innych graczy, po czym zaczęła zdejmować z nich ubrania, aby podarować je dwójce nudystów. - Dla nich zdobędziemy nowe, zanim się obudzą. - zadeklarował jeden z pracowników. - A wy róbcie swoje, żeby wszystko płynnie szło. - dodał drugi.
- Jacy Panowie uprzejmi - uśmiechnęła się z wdzięcznością Rika i szybkim ruchem zabrała i ubrania i Adama opuszczając barak.
- Szukamy gaci zapominając, że mogą być sterowane. Ale mnie zaćmiło. Chyba musimy się przebrać, żeby przejść tą bramę, ale potem wracam do starych ciuchów. Jeszcze nam namieszają w głowie. - Ruszyła w stronę toalet, aby jak najszybciej załatwić sprawę i znaleźć się we właściwej dzielnicy. Zaczęło ją drażnić, że zmarnowali tyle czasu.
Kostium początkowo był trochę luźny, szybko jednak sam się napiął i dopasował. Nie perfekcyjnie ale wystarczająco użytecznie. Był to ubiór typu szmaty. Rika była w stanie stłumić jego efekty.
Cytat:
Rika -8% Humanity
Kiedy odczuła na sobie wpływ roboczych gaci zapytała Adama
- Coś w tym jest wszyte, ale nic strasznego. Dasz radę to założyć? Zastanawiam się też kto nam pomógł? Mamy tutaj kogoś?
- Taa, nie powinno być źle - stwierdził, zmieniając ubrania na tymczasowy zestaw. Resztę skrzętnie schował na swym ciele.
Potem ruszyła w kierunku przejścia do drugiej dzielnicy.*
Adam podążył za nią, gdy tylko wypalił z jednej z ubikacji. Chłopak musiał przez chwilę biegnąć, by dogonić swą partnerkę. Mimo wszystko, był gotowy do dalszych działań. Uzbrojony i gotowy.
Rika z zadowoleniem i ulgą rzuciła wzrokiem na przebranego Adama. Wreszcie ruszali we właściwym kierunku. Uspokajało ją również, że na jej partnera można było liczyć.

Para zmuszona była stanąć w kolejce do bramy. Mimo, że całość biegła bardzo płynnie i właściwie bez nadzoru, to i tak spędzili dobre dwadzieścia minut stojąc w rzędzie i patrząc się na nic.
-Adam tak w zasadzie to kogo my mamy tutaj szukać? Naukowca od eksperymentalnej broni? Może co drugi tutaj coś eksperymentuje z bronią...
Gdy dwójka stanęła wreszcie po drugiej stronie bramy ich oczom ukazała się głównie pusta przestrzeń, z wieloma odmianami fabryk ustawionym zarazem wzdłuż zewnętrznego jak i wewnętrznego muru miasta. Generowane opary tworzyły ogromne chmury na niebie.
Gdy dwójka przebranych nudystów stała na środku drogi spacer urządzała sobie pewna młoda postać niskiego wzrostu. Ubrana w jasne szorty z tęczowymi paskami i zieloną koszulę, blond włosa postać wyglądała na dość istotną dzięki towarzyszącej jej dwójce ogromnych robotów bojowych.
Dopiero po chwili oględzin Adam i Rika byli w stanie powiązać nieznaną postać z zarządem Wardrobe. Postać zauważyła ich i skinęła lekko głową w popularnym geście powitalnym.
Rika skinęła głową w odpowiedzi i zrobiła delikatny uśmiech służalczo zaangażowanego pracownika niskiego szczebla. Potem spojrzała z podziwem na ogromne roboty bojowe i fantazyjne szelki.
- Łaa! - Adam głośno nabrał powietrza, wyraźnie zadowolony z tego co widzi. ROBOTY BOJOWE. Coś wspaniałego. Coś, co jeszcze niedawno było niemalże niemożliwym. Technologia, której bez zbawiennego wpływu ubrań ludzkość nie byłaby w stanie osiągnąć…
Tak też mówią. Po prawdzie mężczyzna nie przykładał większej wagi do tego typu technologii, raczej zamierzał po prostu udawać kogoś innego. Być bardziej służalczym, może po prostu bardziej ubranym...
-Nie widzę żadnych kartonów, więc wy dwoje wolni? Wesprą trochę mój wydział? Hmm? - Nieznajoma osoba podeszła z cwaniackim uśmiechem do dwójki ‘robotników’.
- Ja jestem wolny, moja koleżanka została już przydzielona - Adam uśmiechnął się nieco drętwo i pochylił nieznacznie głowę w geście uczynności. - Ale sam miałem nadzieję załapać się tam z nią - dodał, rozkładając ręce na boki.
-Dobra, facet ze mną. Młoda niech robi swoje, potem wpisze straty towarowej. Albo nie, wyślę pajaca od nas albo jakiś wózek. - Zdecydowała poprzez monolog, po czym odwróciła się w stronę jednej z fabryk. Roboty zostały kilka kroków z tyłu, patrząc na Adama. // TO JEST ONA?
- Do zobaczenia - chłopak ruszył w stronę jegomościa. Odwrócił się na chwilę i uśmiechnął. - Powodzenia!
Rika trochę zagubiła się w szybkim rozwoju sytuacji. ‘Super’ pomyślała ‘rozdzielą nas zaraz i będziemy się szukać przez cały dzień.’ Włączyła dyskretnie nagrywanie w telefonie i podeszła do “Tęczowych szelek”
- Przepraszam - wbiła wzrok w ziemię - kolega jest tu nowy i ciągle zagubiony w mieście. Kiedy będzie kończył, żebym mogła go potem zabrać ze sobą? - i jednocześnie starała się poddać ją analizie [Humanism] - Z nowymi to różnie bywa. Tym, co zobaczyła dzięki swoim telentom Rika było coś, co jest naturalnie nieludzkie, jednak ludzkie zarazem.
Drobna kobieta wzruszyła ramionami. - Z wami szmatami, jak wypuszczę to sam się znajdzie. Shoo. - zaczęła odrzucać dłońmi, żeby przepędzić “zajętą” Rikę.
W Nagano zagrały emocje, ale błyskawicznie uspokoiła myśli i skupiła się na celu. Ruszyła szybkim i zdecydowanym krokiem drogą od bramy pokazując, że wie gdzie konkretnie ma iść. Obserwowała równocześnie okolicę, starając się ustalić jaki rodzaj ludzi porusza się po placu. Kamuflaż był może niezły, ale na pewno nie doskonały, a ona potrzebowała zdobyć dużo informacji.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline