Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2017, 22:20   #39
Annatar
 
Reputacja: 1 Annatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Nie powinien zasypiać w takim miejscu… Musiał iść dalej. Jednak, kiedy siedział na swoim plecaku, ziemia nie wydawała mu się taka zła, a śnieg z góry, sprawiał raczej to przyjemne wrażenie. Nie będzie spał, po prostu zamknie oczy na chwilę! Tak, tak właśnie zrobi! Już niedługo później, głowa opadła na dół a jego oddech zwolnił.
Naglę, przebudziło go coś. Nim jego wzrok doszedł do siebie, ujrzał warga, który węszył w pobliżu. Mężczyzna próbował wstać, jednak nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Nim się zorientował, to zwierzak szturmował w jego stronę z wyciągniętym językiem
Mężczyzna odruchowo zasłonił swoją twarz, nie wiedząc, co go czeka.
Chrapanie warga zrobiło się głośne, ale atak nie nastąpił. Nim Alenderas zdążył zrozumieć co się dzieje jego gryfik się obudził i wyskoczył na ratunek skrzecząc cienko i jeżąc futro i pióra. Warg fuknął w pyszczek po czym usiadł głośno w śniegu dysząc i machając potężnym ogonem. Szczeknął. Wyglądało jakby na coś czekał.
Mężczyzna odsłonił powoli twarz. Zwierzak nie był agresywny, wydawał się raczej przyjacielski. Mężczyzna przez chwilę spoglądał w stronę warga.
- Spokojnie Reghar. Musisz być bardziej przyjazny. – Powiedział spokojnie, jednak cicho. Był wyraźnie osłabiony. Międzyczasie zaczął rozmasowywać nogi. Po kilku chwilach, zdołał wyciągnąć z pod tyłka swój plecak. Otworzył go, po czym sięgnął swoją część baraniej kiełbasy, po czym rzucił wargowi połówkę
- Reghar! Nie bądź zazdrosny, swoją część dostałeś.
Gryfik wciąż najeżony wojowniczo patrzył na warga. Ten zaś powiódł wzrokiem za tym co zostało mu rzucone pod łapy. Pochylił łebsko i powąchał kawałek kiełbasy. Przekrzywił łeb, spojrzał na długowiecznego i ponownie na kiełbasę. Powoli rozwarł szczęki aby pochwycić jedzenie ,które znikło natychmiastowo w paszczy zwierzęcia. Po czym zaszczekał jeszcze raz wstając na wszystkie cztery łapy.
- Więcej nie mam, przyjacielu… - pokazał puste dłonie. Alenderas zajrzał jeszcze do swojego plecaka. Nie chciał jednak rozdać wszystkich zapasów. Z przyjemnością by podzielił sie jedzeniem, jednak nie wszystko w jednej chwili.
- Co z tobą zrobić…? - Wyciągnął dłoń przed siebie, będąc ciekawym, jak zareaguje warg.
Ten fuknął kręcąc łbem. Szczeknął i spojrzał dookoła. Szczeknął ponownie i zaczął kręcić się w kółko. Wsadził nos w śnieg i zaczął krążyć. Zaraz potem stanął szczeknął kręcąc ponownie łbem. Podreptał w miejscu ponownie szczekając w stronę długowiecznego.
- Niezdecydowany… - mruknął pod nosem, mężczyzna. Wreszcie nadeszła pora, by się podnieść. Ciężko bo ciężko, dodatkowo starał się to robić wolno by nie prowokować warga.
Ten zamerdał ogonem zadowolone, że długowieczny postanowił się podnieść. Zadowolony podążył w głąb lasu. Zatrzymał się jakby patrząc czy Alenderas za nim idzie.
- Znasz drogę?! - Wydawał się bardzo szczęśliwy. - Idziemy mój przyjacielu! - rzucił do gryfika - Za długo, za długo odpoczywaliśmy. - Szedł wolno, miał wyraźne problemy z robieniem kroków. Początkowo, sprawiał raczej wrażenie, by miał upaść. Po chwili jednak, rozchodził się
- Ciekawe czy masz jakieś imię… - Rzucił do siebie
Warg przystawał co chwilę czekając na długowiecznego. Po piątym czekaniu podszedł do uczonego i położył się tak jakby chciał aby ten na niego wsiadł.
Mężczyzna zatrzymał się. Można było odnieść wrażenie, że pojawiły mu się w oczach łzy. - T-to jeden z najpiękniejszych momentów w moim życiu! - Powiedział sam do siebie, odruchowo chciał sięgnąć po pióro, jednak wstrzymał się.
- Nie tym razem, spisze później. - po czym wsiadł na warga
Zwierzę się podniosło i potruchtało zaraz wchodząc w bieg i zmuszając uczonego do mocnego chwycenia się grzywy. W zasadzie musiał się przytulić do szyi jeśli nie chciał stracić równowagi i spaść. Szaleńczy bieg, a w zasadzie ciągłe podskoki ponad głębokim śniegiem trwały dłuższy czas. W końcu warg się zatrzymał. Uczony podnosząc się zobaczył, że zwierzę zatrzymało się przez kawałkiem muru. Był już w totalnej ruinie. Reghar latał obok aż nagle uderzył w coś spadając w śnieg. Warg zaszczekał. Nagle stanął dęba zrzucając uczonego. Gdy ten w końcu się wygrzebał ze śniegu zobaczył, że warg opiera się łapami o powietrze. Uderza o nie, ale to nie chce ustąpić.
Na początku, było to fascynujące. Chwile później, przerażające, kiedy się przyzwyczaił na ponów niesamowite uczucie. Jego futro było przyjemne, mimo że troche wilgotne, to nadal było cieplej. Poza tym, podróżował bardzo szybko - nie wiedział jeszcze gdzie, nie mniej był ciekawy, cholernie ciekawy.
Kiedy dotarli na miejsce, był w szoku. Zbliżyli się do ruin, to były właśnie te, do których zmierzał! Jednak, było coś bardzo nie tak. Kiedy Alenderas, doszedł do siebie, zbliżył się do “bariery” stuknął w nią dłonią nie zastanawiając się długo.
Ale w nic nie uderzył. Jego dłoń na nic nie natrafiła. Mimo, że gryfik wygrzebał się ze śniegu i również nie mógł przelecieć przez niewidzialną barierę. Warg zaszczekał opadając na cztery łapy. Złapał pyskiem za rękaw i pociągnął za sobą. Nie tutaj chciał się zatrzymać.
Mężczyzna przez chwilę zastanawiał się, co powinien zrobić. Z jednej strony, było tutaj coś kompletnie nienaturalnego, z drugiej zaś...był bardzo ciekaw. Prawie zawrócił do warga, jednak w ostatniej chwili, jego ciekawość wzięła górę.
- Ja… Ja rzucę tylko okiem! Obiecuję, zaraz wrócę! - po czym ruszył przed siebie dokładnie rozglądając się dookoła.
Warg zawarczał i nie zamierzał puścić rękawa. Machnął łbem pokazując prawą stronę. Murek w różnym stanie ciągnął się jak wzrok sięgał. Noc i las skrywały jednak jak daleko to było.
- Ehhh… Co się dzieje, przyjacielu? Dobrze...Dobrze moi drodzy. - Rzucił do Gryfika i Warga.
- Gdzie masz zamiar się udać? - wrócił do Warga, dosiadając go na ponów.
- Gdzie teraz? - był wyraźnie zaciekawiony.
Warg prowadził. Mur pokazywał się i znikał, ale zwierzę wciąż nie mogło przebyć niewidzialnej bariery. Dotarli do miejsca gdzie mur zakręca. Wędrówka była długa, a warg dalej nie odpuszczał. Aż wyszli na drogę. A przy drodze była brama. Warg oparł o nią łapy. Ugięła się, ale nie otwierała. Spojrzał na długowiecznego i zaszczekał merdając ogonem. Odsunął się.
- Dlaczego nie możecie przejść przez ten mur? - Zastanawiał się mężczyzna. Nie był magiem, a teraz właśnie jeden przydałby się. - Otworzyć te bramę? D-dobrze. Skoro tak myślisz. Reghar, proszę chodź ze mną - poprosił i wskazał na swoje ramie. lubił mieć swojego towarzysza przy sobie. Zbliżył się pod bramę, złapał głęboki oddech, po czym spróbował otworzyć ją.
Żelazna brama była zamknięta na zasuwę. Przekładając ręce pomiędzy prętami powoli wysunął sztabę metalu i brama mogła zostać rozsunięta. Warg zaszczekał szczęśliwie i powoli przekroczył wejście. Widząc, że może przejść zakręcił się wokół siebie i zaraz zaczął węszyć. Za bramą była spora ilość śladów i nawet uczony wiedział, że tędy musiał przejechać wóz. Jego nowy kompanion tak jak nagle się pojawił tak teraz stracił całe zainteresowanie. Z nosem w śniegu poszedł wzdłuż muru, a potem odbił i nie oglądając się na długowiecznego. Ten miał przed sobą inne tajemnice. Tajemnice od których ktoś dostał się przed nim.
Alenderas nie miał zamiaru pozwolić od tak mu odejść. - Hej! Wracaj! Mam… mam jeszcze jedzenie! Chodź tutaj… - Zaczął energicznie wymachiwać rękoma. Nic to jednak nie pomogło. Był wyraźnie smutny. Jednak, kiedy zwrócił uwagę na drogę, nagle zmienił swój punkt zainteresowania.

Nie badał dokładnie śladów. Nie znał się, poza tym, ciężko byłoby mu ocenić, jak dawno temu powstały. Po prostu ruszył ich śladem, gdzieś w końcu musiały prowadzić.
 
Annatar jest offline