| Dotarł do Londynu, gdy ciemne chmury koloru ołowiu przykryły miasto gęstą kołdrą, zwiastując rychłą ulewę. Dłuższą chwilę zajęło mu dostanie się na Brown Street 16, w końcu to nie było niewielkie Epping, tylko stolica Anglii, gdzie każdy się gdzieś spieszył, nie zwracając zbytniej uwagi na to, co działo się wokół. W końcu jednak jowialny kierowca dowiózł Wilbura na miejsce, detektyw zapłacił dwa funty i zniknął w bramie kamienicy.
Tym razem instynkt niczego podejrzanego nie podpowiadał, więc mężczyzna szybko znalazł się na odpowiednim piętrze. Otworzył drzwi kluczem i wszedł do środka. Przywitał go znajomy zaduch zatęchłego miejsca, w którym nikt od dawna nie wietrzył i bałagan ciągnący się od korytarza, aż po pokój gościnny i sypialnie. Panna Felder będzie musiała posprzątać, albo przynajmniej kogoś do tego wynająć.
Crawley rozejrzał się najpierw w salonie, jednak po kwadransie oględzin mógł tylko ciężko westchnąć. Nigdzie nie natrafił na biblię, a tym bardziej inne religijne książki, zatem skierował swe kroki do sypialni. Tam musiał przekopać się przez dwie wysokie półki z książkami - niektóre wciąż stały na swoim miejscu, inne leżały na podłodze, porozrzucane, niczym śmieci. Złodziej nie miał szacunku do literatury. Wilbur skupił się na pracy, metodycznie przeglądając każdą pozycję. W końcu, ku swojej uciesze, wpadło mu w dłonie dość nowe wydanie Biblii. Format był większy, niż normalnie, a wolumin wydawał się cięższy, pomimo i tak sporej objętości.
Mężczyzna otworzył księgę i uśmiechnął się do siebie, gdy ujrzał wycięty wśród kart prostokąt, w który wsadzona była kolejna książka. Szybko wyłuskał ją stamtąd i obejrzał. Tomiszcze było grube, okładka nadgryziona zębem czasu, a gotyckie, nieco zatarte litery układały się w tytuł "Potwory i rodzaj potworzy". Crawley zaczął ją kartkować, szukając sam w sumie nie wiedział czego.
Mniej więcej w połowie księgi wpadł na trzy niezgrabnie wycięte kartki, które okazały się wycinkami prasowymi. Najstarszy pochodził z lipca 1900 roku i okazał się bardzo interesujący. Cytat: Wczoraj zapadł wyrok w trwającej z górą dwa tygodnie sprawie Alexa Thobina. Przypomnijmy, że mieszkający w Devonshire, w posiadłości "Moulmein House", dr Thobin oskarżony był o szarlatanerię i przeprowadzenie niepotrzebnych operacji oraz eksperymentów medycznych na ludziach. Zarzucano mu również bałwochwalstwo i deprawowanie nieletnich. Niekorzystny dla oskarżonego przebieg procesu radykalnie zmienił się w drugim tygodniu postępowania sądowego. Z powodu nieobecności wielu świadków oskarżenia (oraz zmiany zeznań pozostałych) sąd uniewinnił lekarza. W kuluarach mówi się o tym, że lekarz tak korzystny zwrot w sprawie zawdzięcza swojemu pokaźnemu majątkowi zdobytemu w Indiach. W latach 1877 - 1882 dr Thobin pracował w szpitalu i prowadził wtedy dość popularną praktykę w mieście Agra w Uttar-Pradesz. Daily Telegraph, lipiec 1900 | Pozostałe wycinki były znacznie nowsze i pochodziły z kronik kryminalnych Daily Herald, a datowano je na czternastego i piętnastego maja bieżącego roku. Cytat: Rankiem, 15 maja, obok tawerny "Hog's Nut" znaleziono ciało dziewiętnastoletniej prostytutki portowej, panny Kate Morris. Były one okaleczone w dość szczególny sposób, jako że denatce odcięto prawą dłoń. Koleżanki zmarłej twierdzą, że na serdecznym palcu tej ręki p. Morris nosiła niewielki, mlecznobiały, oprawiany w srebro kamień, który według zapewnień nie miał jednak żadnej wartości. Lucy chwaliła się, że dostała go w prezencie od jednego z klientów - pewnego emerytowanego majora wojsk Jej Królewskiej Mości w Indiach. Trudno pogodzić się z faktem, że dla błyskotki o tak wątpliwej jakości, ktoś posunął się do strasznej zbrodni. Sprawę bada Scotland Yard. Daily Herald, 15 maja 1910 | Cytat: W zaułku przy Blake Esley Street na tyłach domu publicznego panny Saunders popełniono morderstwo. Ofiarą była piękna, siedemnastoletnia Keith Tally, córka Brytyjskiego marynarza i Hinduski, zatrudniona w wyżej wymienionym przybytku. Nieszczęsna zginęła od jednego ciosu nożem, prosto w serce. Przy denatce nie odnaleziono małego wisiorka, z którym, według świadków, nigdy się nie rozstawała. Z tego, co wspominała przyjaciołom, wisiorek był jej jedyną pamiątką po matce. Znalezione przy ofierze pieniądze wykluczają motyw rabunkowy. Daily Herald, 17 maja 1910 |
Ostatnio edytowane przez Tabasa : 08-06-2017 o 18:24.
|