Otarłszy się o śmierć krasnolud wychrypiał tylko jedno słowo do ratującego go mężczyzny.
- Dzięki.
Powstał i chwiejąc się porzucił myśl o oglądaniu kolejnego domostwa od środka. W głowie Olafa istniała jedynie potrzeba schronienia swojej marnej postaci przed szarżującym tłumem, z którego nie mógł wyróżnić żadnej postaci - tak bardzo oczy zalał mu pot z czoła. Bez słowa, niczym w amoku, podążył w kierunku Rag, którą postanowił pozbierać z trotuaru.