Wątek: Posiadłość
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2017, 13:09   #35
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Ta ciężka robota zajęła ci sporo czasu. I podczas niej mogłaś potwierdzić i zaprzeczyć pewnym teoriom. Jesteś lekarką, to pewne... może chirurgiem. Ale nie patologiem. Gdyby tak było, ta rzeźnicza robota nie napełniałaby cię obrzydzeniem. Rzeźnikiem też nie byłaś, inaczej wpadłabyś na pomysł by do rąbania mięsa użyć nie precyzyjnego noża, ale zwykłego tasaka.
Z drugiej strony pewnie rąbanie i nim nim zajęłoby ci sporo czasu, a tu czułaś się lepiej z ostrzem którym dawało się precyzyjnie operować.
A więc skalpel... a to narzędzie chirurgów.
No i samo rozcinanie ciała na kawałki, tylko proste się wydawało, a w praktyce... było długie i żmudne i męczące. Cholera... nie jesteś stworzona do takiej roboty. Brak ci masy mięśniowej. Gdzie ci wszyscy mężczyźni, gdy są potrzebni?
To nie jest miejsce dla ciebie. Zgrabnej i ładnej pani doktor. Tu powinien być jakiś karczek z piłą łańcuchową. Byle nie po drugiej stronie drzwi. Swoją drogą zauważyłaś, że Dave jest już bardzo długo cicho.
Nie martwiłaś się dotąd tym, ale teraz... ta cisza była niepokojąca, tym bardziej że miałaś wrażenie iż jesteś cały czas obserwowana. Nie dostrzegałaś jednak nikogo, więc może to tylko twoja paranoja.

Teraz tylko odblokować drzwi, schować się szybko i... narobić hałasu by zwabić Dave'a. Co prawda zamrożenie go było tylko pobożnym życzeniem, bo chłodnia nie działała z powodu braku prądu, ale drzwi do niej były solidne, podobnie jak zamykający je zamek.
Pociągnęłaś za sznurek, narobiłaś hałasu i... iiii... i nic!
Co jest do cholery? Ostrożnie rozglądasz się ze swojej kryjówki i widzisz, że drzwi którymi powinien wejść Dave są zamknięte.
Podejść... nie podejść.
Czekanie w kryjówce szybko stawało się walką na nerwy. Czemu Dave nie wchodził?
Zaryzykowałaś.
Podeszłaś do drzwi wiedząc, że to może być głupi pomysł, ale liczyłaś na swą zwinność i... wolałaś to niż szarpiącą nerwy niepewność.
Otworzyłaś je... ostrożnie. Dave tam był.
Leżał jak worek kartofli tuż za drzwiami. Martwy tak jak być powinien.
Czemu?

Gorączkowo nad tym rozmyślałaś wspominając ostatnie wydarzenia. Czemu nie ożył wtedy, gdy spałaś? Czemu nie ożyła ta kobieta, którą ćwiartowałaś? Czemu... ożyły ciężarki, które były ciskane w twoim kierunku? Czemu...
Przyglądając się martwym zmasakrowanym zwłokom Dave'a przypominałaś sobie jak ożył za pierwszym razem. Jak niezgrabne były jego pierwsze kroki, jak nabierał wprawy z każdy ruchem. Tak jak te ciężarki unoszące się po kolei i powoli jeden po drugim, nim były ciskane w ciebie.
Całkiem bez sensu, jak na to spojrzeć z boku. Nie powinny się od razu rozpędzić i zmiażdżyć ci głowy jednym rzutem?
Nie mogły. Teraz to zrozumiałaś. Nie mogły ożyć naraz. Tak jak nie mogła ożyć kucharka i Dave jednocześnie. Nie mogły błyskawicznie być ciśnięte, tak jak Dave nie mógł nabrać zwinności zaraz po ożywieniu. To było jak z nowym samochodem, zanim zaczniesz nim jeździć jak rajdowiec musisz nabrać wprawy, wyczuć go. Poznać. Dave był takim samochodem, ktoś do niego wchodził i go używał. Jakaś siła. Tak samo jak owe ciężarki w sali gimnastycznej. Owszem, lepiej by było gdyby od razu cisnęły się w twoim kierunku miażdżąc twoją głowę, ale siła która animowała je po kolei miała problemy z ich kontrolą. Potrzebowała czasu na naukę.
A teraz... opuściła Dave'a i szukała nowej okazji, by cię zabić uznając pewnie że ślepy truposz marnie się w tym sprawdza.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 04-06-2017 o 13:14.
abishai jest offline