Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2017, 20:40   #195
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację



Sommerzeit, 2522 roku K.I.
Wielkie Hrabstwo Wissenlandu,
Heisenberg

Nim Stirlandczycy wyszli z „Dziury w Ścianie”, talent Moritza do łowienia wszelakich plotek powiększył wiedzę przyjaciół w kilka informacji wyłowionych czułym uchem z rozmów bywalców karczmy.

Podobno Stary Alan nie widział swej sąsiadki, Bardzo Grubej Helgi, już kilka dni.

- Może leży tam na poddaszu nieżywa? - westchnął Stary Alan.
- Poczułbyś. - wtrąciła z przekąsem Hilda znad szachownicy z warcabami.
- Może… może… lepiej żeby Straż to jednak zbadała. - odparł tamten nie do końca przekonany.
- Straż pada jak muchy. - rzekł zawianym głosem Antonio Freckelpumpel patrząc w głąb stojącego przed nim kufla. - Tylu druhów odeszło do Morra. - rzekł grobowo z żalem.
- Może też byś odszedł, żebyś wprzódy za chlanie nie wyleciał ze służby na zbity pysk. - żachnęła się Hilda.
- Morra do Heisenbergu zaiste przyszedł. - powiedział z przekonaniem halfling Trump bijąc trzy pionki Hildy. - Takiego zgromadzenia kruków w jednym miejscu życiu nie widziałem.
- Idźcie do Straży Miejskiej zatem wypytać o tą nagrodę za Giganta, a ja odwiedzę Świątynię Morra. - Detlef zaproponował Moritzowi i Aldricowi.
- Że przyszedł, to nasz kapłan Shallaya nie zauważył. Słyszałam, że spór wiedzie z kapłanem Morra. Nie chce mu ciała zmarłej siostry oddać.
- Kulty prowadzą spory… Tego tylko nam brakowało… Jakby mało powodów już było do Łowcy Czarownic wizyty. - strapił się karczmarz wycierając ten sam kufel od dobrych kilku minut.




Nowicjusz Pana Umarłych, uzbrojony w nabyty w karczmie suszony kawał solonego mięsa, odłączył się od przyjaciół, jako że świątynia Morra oddaloną podobno była od murów miasta kwadrans traktem ku górom.

- Spotkajmy się przed zmrokiem „W Dziurze” zaproponował przeżuwając pełną gębą.




Drzwi kamiennej kwatery Straży Miejskiej stały otworem. Budynek był dwupiętrowy ze stajnią i pomostem na rzece, przy którym zacumowane były dwie służbowe łodzie patrolowe.

Chłopcy ze Strilandu zastali tylko kapitana straży siedzącego za masywnym biurkiem. Strażnik Miejski był krótko ostrzyżonym, silnym mężczyzną sadząc po budowie ciała, w średnim wieku, od którego biła surowa żołnierska maniera bijąca często od kadry oficerskiej najemników i weteranów. Akurat rzygał niemiłosiernie do drewnianego kubła trzymanego oburącz.

Widząc przybyszy otarł sumiaste wąsy wierzchem dłoni. Miał podkrążone oczy i zmęczony wyraz twarzy.

Wysłuchał zapytania o Giganta.

- Aye. Jest nagroda. 100 koron. Olbrzym zabił kilku górników na wiosnę. - wyjaśnił wskazując wiszący na ścianie plakat. - Kilku przyjezdnych pytało już o nagrodę. Żaden nie wrócił. Sam bym się z tym rozprawił, ale miasto ma jednak teraz jeszcze większy problem. - rozłożył ręce. - Już zapewne wiecie jaki. Ludzi mi brakuje do trzymania porządku i bezpieczeństwa. Przydaliby mi się zbrojni. - powiedział z przekonaniem przyjrzawszy się Aldricowi.

- Na górze leży trup jednego z moich strażników. Karol zmarł dzisiaj po odprawie reszty załogi na miasto. Bram i murów pilnować trzeba… Moglibyście dostarczyć jego ciało Morrytom do pochówku? Dwóch innych braci nie stawiło się do służby dzisiaj, co jest wielce dziwne, nie zdarzało im się. Pewnie również zmarli lub umierają, więc kapłana Shallaya lub Morra potrzebować mogą… - kolejna porcja wymiocin trafiła do kubła. - Zapłacę wam za to. - rzekł. - Choć wieść zanieście, jeśli inaczej pomóc nie chcecie.

Dowódca straży siłą nieugiętej żołnierskiej woli trwał na posterunku. W innych okolicznościach zapewne jego miejscem byłoby infirium.

- No i niezwykle wdzięcznym byłbym za kubła do rzeki opróżnienie. - poprosił kapitan Hans Abstinenzler.




Arno i Kaspar stali we wnęce miejskiej bramy dającej, choć niewielkie schronienie przed upalnym słońcem. Drzwi w wielkiej bramie miasta ze zgrzytem otwarły się i stanął w nich pulchny nowicjusz Morra z nadjedzonym kawałem suszonego mięsa.

- Do Świątyni Morra idę. A chłopaki poszli do Miejskiej Straży. - wyjaśnił na widok druhów.

Stał w progu nie bardzo wiedząc, co zrobić z otwartymi drzwiami, które ktoś nie bez przyczyny zaryglował od środka, a strażnica nie była obsadzona załogą.

- Idę wypytać miejscowego kapłana. Pomóc mu, jeśli trzeba. Spotkać się mamy przez zmierzchem w „W Dziurze”. To zaiste porządny przybytkiem. Alchemik dobrze poradził. - pokiwał głową żując mięso i oszczędnie popijając piwem z bukłaka. - A miejscowi tam tacy chorzy jak ja i wy. - pokręci głową z niedowierzaniem. - A miasto jakoby wymarłe. Żywej duszy na ulicach nie spotkałem… - Idziecie ze mną?



 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 15-07-2017 o 21:57.
Campo Viejo jest offline