Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2017, 12:47   #265
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Eldritch schodził. Krok po kroku nie rozumiejąc nic z tego co się działo, ale jedno było pewne… to miejsce, te uczucia, te głosy… to wszystko było tak upiornie znajome. Wręcz intymne. Nie wiedząc co czeka go na dole schodził niżej. Równym, pewnym krokiem.

W ciemnym tunelu było coraz bardziej głucho. Przez moment, nie było słychać nic. Grube zwały ziemi oddzielały cały świat tworząc mroczną i cichą dziuplę.
- CHODŹ - powtarzał głos - JUŻ NIC NAM NIE PRZESZKODZI. JESTEŚ BEZPIECZNY, ALE MÓJ CZAS MIJA.
Kilka kroków dalej dźwięki znów wróciły. W nozdrzach Eldritch poczuł delikatne i chłodne powietrze, a jego czułe oczy wypatrzyły źródło światła. Przez rozerwane sklepienie, ciasnego tunelu przedzierała się słaba poświata.

Gdy Eldritch tam dotarł, jego nogi stąpały po spróchniałych deskach. Kości leżały tu porozrzucane, fragmenty zgniłych ubrań i kilka czaszek różnych ras. Posążek z kamienia z rozłupaną ręką i bez głowy wbił się w podłogę. Sufit się tu zawalił, razem z kilkoma trumnami. Nad głową Eldritch musiał mieć cmentarz…
Korytarz był nie do przejścia, ale można było się wspiąć. Przez dziurę, Ocaleniec mógł zobaczyć jakieś ciasne pomieszczenie. Rzeźbione buźki, niewielkie wnęki…

Ocaleniec kierowany wewnętrzną potrzebą poznania zaczął się wspinać po zawalisku. Ten głos… wiedział coś o nim. Wiedział więcej niż on i miał nadzieję, że jak spotka swojego cichego rozmówcę pozna prawdę o sobie. Prawdę która została mu odebrana.

Posypało się kilka kamieni. Niewielka ich lawina stoczyła się spod butów Eldrticha na sam dół. Głowa Ocaleńca wychyliła się nad podłogę. Było to zdecydowanie więcej tlenu niż na dole. Niedomknięte drzwi wpuszczały nieco światła i świeżego powietrza. Czuć jednak było wilgoć.
Mężczyzna podparł się ręką, odepchnął nogą i dość szybko, szorując końcówką rapieru po klepisku, stanął wyprostowany. Otaczały go ściany z licznymi, regularnymi wnękami. To musiało być to mauzoleum, które stało samotnie na cmentarzu i porastało coraz większymi chaszczami od wielu lat. Pająki tutaj też nie próżnowały. Stara sieć pajęczyn świadczyła, że nikt tu od dawna nie zaglądał…
Wtem z dziury pod Eldritchem wyleciał brzęczący owad, który zlał wnętrze budynku zielonym światłem. Zdobienia nabrały wyraźnych kształtów jak i napisy na nagrobkach…
- Pii? - Odezwał się przybysz.
Wzrok Ocaleńca przyzwyczaił się wreszcie do tej gwałtownej zmiany oświetlenia.
“Marie-Claire Poulin, Simone Girard, Jean-Christophe Trouve”
Figurowały nazwiska pochowanych tutaj osób. I był to dopiero początek…


Eldritch w końcu dostał się do pomieszczenia. Nie widział wiele do czasu pojawienia się owada… którego już znał, ale za nic nie pamiętał jak się zwał.
- O to ty, co ty tu…? - nie dokończył. Jego oczy otworzyły się szeroko na widok tego co rysowało mu się przed oczami.
- Osz kurwa… - mruknął tylko głośno nie mogąc znaleźć słów… czyżby wszyscy w Szuwarach…? ...ale wtedy kto splótł tyle trudnych wzorów?
- Powiadom Chloe. Najpewniej są tu pogrzebani wszyscy aktualni mieszkańcy Szuwar, a to znaczy, że tych których widzieliśmy są wzorami magicznymi. - zakomunikował latającemu owadowi i ruszył na dalszą eksplorację tego miejsca pochówku. Tu gdzieś musiał być Głos. Głos który pomoże mu zrozumieć nie tylko Szuwary, ale i samego siebie.

Mechaniczny owad zakręcił bączka i zniknął we wnęce w ziemi. Blask zielonkawego światła uciekł razem z nim pozostawiając Eldritcha w niejasnej scenerii.
Później nastąpił huk jakiś oraz krzyki z oddali. Przez uchylone wrota widać było łunę ognia nad zaroślami, które otaczały cmentarz. Coś się paliło w Szuwarach.
- NIE ZWRACAJ UWAGI. NIEDŁUGO NIKOGO NIE BĘDZIE… ODWRÓĆ SIĘ.
Gdy Ocaleniec wykonał to polecenie, zauważył okrągłe, małe okienko na wysokości głowy. Widać było przez nie wzgórze, które wznosiło się nad Szuwarami. Jego grzbiet właśnie nachodził białą jak mleko mgłą.
- CHODŹ - Powiedział głos.

Choć korciło mężczyznę by sprawdzić co się dzieje w mieścinie to jednak chęć poznania samego siebie zwyciężyła. Pewnym, choć ostrożnym krokiem ruszył w kierunku wzgórza. Tam czekały odpowiedzi. Nic innego się nie liczyło.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline